~ 33 ~ I know it

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po zjedzonym posiłku Hyunjin musiał wracać do siebie przez martwiącego się ojca. Felixowi było przykro z tego powodu, ponieważ chciał spędzić z nim nieco więcej czasu, ale po otrzymaniu tysięcy całusów od niego, nie miał jak się gniewać. Chan musiał jechać do swojego mieszkania spakować swoje rzeczy, a piegowaty, nie mając co robić, pojechał razem z nim. Chciał pomóc kuzynowi i jakoś odwdzięczyć się za pomoc, ale gdy zauważył ile rzeczy musieli spakować, nie był już tak dobrze do tego nastawiony. Niestety, nie było już odwrotu, więc musiał pomóc mu w spakowaniu praktycznie całego mieszkania.

— Ej, Lix, pamiętasz? — zaśmiał się Chan przeglądając album zdjęciowy. Wskazał na jedno z ich zdjęć, gdzie cali brudni z czekolady, bawili się zabawkami jako małe dzieci. Piegowaty nie mógł ukryć uśmiechu siadając obok starszego.

— Później Hannah była na nas zła, bo pobrudziliśmy jej zabawki — przypomniał mu, na co obaj parsknęli śmiechem.— Tęsknię za tymi czasami — mruknął opierając głowę o ramię starszego.

— Ja też, Lixie — westchnął odkładając zdjęcia do jednego z kartonów.— Ale teraz, po tym wszystkim, może znowu tak być. Nadrobimy stracony czas, Hannah mieszka niedaleko, więc możemy pojechać do niej gdy już się przeniosę. Po za tym, jest jeszcze Hyunjin, Jisung i Minho, będzie jeszcze lepiej niż kiedyś — przekonywał go obejmując młodszego ramieniem.

— Tak myślisz? — spytał przenosząc na niego wzrok.

— Ja to wiem — uśmiechnął się do niego lekko, na co ten odwzajemnił uśmiech.

— Kiedy uzbieram pieniądze, przeprowadźmy się gdzieś — poprosił niemalże szeptem.— Tamten dom źle mi się kojarzy, nie chcę tam mieszkać na dłuższą metę.

— Rozumiem — pokiwał głową jakby chciał mu tak pokazać, że przyjął do świadomości jak trudne to musiało być dla niego.— Możemy wynająć mieszkanie gdzieś niedaleko, żebyś dalej miał blisko przyjaciół. Co powiesz na coś bliżej centrum? Będziemy nawet bliżej twoich znajomych oraz Hannah.

— Brzmi świetnie, hyung — przyznał z lekkim uśmiechem.— Dziękuję, Channie.

— Nie masz mi za co dziękować przecież — odparł, ale ten pokręcił głową przecząco.

— Dziękuję, że tyle dla mnie robisz nawet jeżeli nie zasługuję na to po tym wszystkim — westchnął ciężko.— Nie zostawię cię tak już jak wcześniej, naprawdę przepraszam.

— No, masz za co przepraszać — przyznał gładząc ręką jego włosy.— Jak mogłeś to ukrywać przede mną? Nie jestem zły, nie martw się, ale mogłem ci w tym pomóc, wiesz?

— Ty sam nie miałeś łatwo — przypomniał mu.— Miałeś dużo na głowie przez pracę i studia, nie chciałem ci dokładać problemów.

— Mimo to, mogłeś mi powiedzieć. Obiecaj mi, że od teraz nie będziemy mieć żadnych tajemnic, dobrze? — spytał wyciągając w jego stronę najmniejszy palec.

— Dobrze — przytaknął i zachaczył palcem o ten jego na znak obietnicy.

— No, dość rozczulania. Rusz tyłek i bierzemy się do roboty — powiedział wstając. Lee zaśmiał się pod nosem wstając i wrócił do pakowania ciuchów swojego kuzyna, który zajął się swoimi książkami i sprzętem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro