~50~ Where are you?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

─ Kochanie ty moje ─ powiedział brunet zaglądając do salonu gdzie leżał blondyn oglądający telewizję. Mruknął coś do niego w odpowiedzi a starszy usiadł obok młodszego.─ Zarezerwowałem nam na jutro stolik w twojej ulubionej restauracji! W końcu pójdziemy na normalną randkę ─ mówił to z uśmiechem aż Lee nie miał serca powiedzieć mu, że nie ma ochoty nigdzie wyjść.─ No i to tak na przeprosiny.

─ Już mówiłem ci, że nic się nie stało ─ powiedział łapiąc za ręce starszego.─ Wybaczyłem ci już ─ dodał posyłając mu delikatny uśmiech, do którego musiał się zmusić. Wiedział jednak, że ten się nabierze - każdy się nabierał.

─ Ale randką to chyba nie pogardzisz ─ powiedział a piegowaty pokiwał lekko głową.─ Musimy jechać po nowe leki, wiesz?

─ Musimy dzisiaj? ─ spytał wzdychając ciężko.─ Głowa mnie boli, możemy jutro?

─ Mogę sam jechać ─ zaśmiał się i musnął jego czoło.─ Tylko, że muszę teraz za nim zamkną. Zostaniesz sam, prawda?

─ Tak ─ pokiwał lekko głową.─ Chyba się trochę prześpię. Jedziesz z Minho, nie? ─ spytał pamiętając, że dalej nie pojechali po jego auto do ojca Hyunjina. Pojechali tam raz, ale starszy trochę wypił. Nie był mocno pijany, ale nikt nie chciał ryzykować, więc wrócili taksówką.

─ Mhm ─ kiwnął głową chowając klucze do kieszeni.─ Jak gorzej się poczujesz to napisz do kogoś. Mnie nie będzie pewnie ze dwie godziny, ale wiem, że Chan, Jisung i Jeongin są wolni ─ mówił ubierając buty oraz kurtke.

─ Dobrze, hyung ─ wziął koc nakrywając się nim.

─ Do zobaczenia, słońce ─ musnął jego usta na pożegnanie.

─ Do zobaczenia ─ powiedział za nim Hwang opuścił ich mieszkanie.

Za to Felix usiadł na podłodze obok ich psa. Głaszcząc go w głowie miał ciągle jedną i tą samą kuszącą myśl, której się bał.

Bo nie chciał zostawiać Hyunjina, ani żadnego z jego przyjaciół.

★★★

Blondyn przysypiał powoli na kanapie z psem na kolanach, który zwinął się w kulkę już jakiś czas temu i spokojnie spał. Lee był już blisko dołączenia do niego kiedy usłyszał nagle pukanie do drzwi. Westchnął ciężko przecierając oczy. Delikatnie położył Kkami na kanapie, lecz ta zbiegła z niej jakby niechcąc zostawiać piegowatego samego. Dla niego było to całkiem urocze, ponieważ on też kochał tego psiaka bardzo mocno. Pamiętał jeszcze jak nie był pewny co do adopcji go, ale koniec końców zgodził się i mógł śmiało stwierdzić, że była to świetna decyzja, ponieważ zakochał się w niej. Podszedł do drzwi, myśląc iż to Hyunjin po kogoś zadzwonił lub wrócił wcześniej, otworzył je. Nieco się zdenerwował zauważając za nimi osobę winną za pukanie.

─ Cześć, Felix ─ przywitał się mężczyzna z uśmiechem. Lee odsunął się od drzwi, żeby przepuścić go do środka.

─ Dzień dobry ─ powiedział zamykając drzwi za starszym.─ Hyunjina nie ma ─ poinformował go splatając swoje palce razem denerwując się nieco. Nie, że był z nim sam na sam pierwszy raz, lecz dziś czuł się wyjątkowo okropnie.

─ Wiesz o której będzie? ─ spytał wieszając swój płaszcz na wieszaku. Blondyn spojrzał na zegarek na swojej ręce próbując jak najostrożniej podwinąć rękaw.

─ Za jakieś pół godziny powinien być ─ stwierdził i przeniósł swój wzrok na mężczyznę, który miał wzrok utkwiony w jego rękawie. Natychmiast opuścił rękę spinając się.─ Chce pan kawy lub herbaty?

─ Kawę ─ odparł a młodszy ruszył do kuchni gdzie wziął się za parzenie napoju bruneta.─ Z mlekiem i dwoma łyżkami cukru jeśli możesz ─ dodał siadając na krześle. Piegowaty podał kubek starszemu gdy skończył przygotowanie napoju.

─ Przyjechał pan z jakąś sprawą czy tak po prostu? ─ zagadał siadając niedaleko niego. Ten pomieszał łyżeczką parę razy w kubku nim odpowiedział.

─ Tak po prostu ─ wzruszył ramionami uśmiechając się do młodszego, który odwzajemnił to nawet gdy musiał się do tego zmusić.─ Chociaż miałem nadzieję spotkać jeszcze mojego syna. Nie przyjeżdżacie do mnie za często.

─ Byliśmy w zeszły weekend ─ wypalił nagle.─ Znaczy, przepraszam, zabrzmiało to źle. Przyjedziemy niedługo, obiecuję i przeprasz-

─ Nie musisz przepraszać ─ przerwał mu a ten kiwnął głową po chwili.─ Jak wam się układa? ─ spytał a blondyna zamurowało. Co miał mu powiedzieć? Że ostatnie kilka nocy przepłakał, ponieważ zawiódł swojego ukochanego? Że jego syn postąpił nie tak jak należy? Czy że bał się, że ten cały koszmar powróci?

─ Jest w porządku ─ odparł obojętnie. Zignorował wzrok starszego przenosząc ten swój na ściany dookoła.

─ Wszystko dobrze, Felix? ─ spytał Hwang kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. Młodszy przytaknął znów zmuszając się do uśmiechu.

─ A jak u pana? ─ próbował zmienić temat. Nie chciał, żeby wyszło na jaw jak źle z nim było ostatnio. Nie wiedział, że akurat przy nim będzie tak się stresować.

─ W porządku ─ odparł po chwili. Wtedy zaczął temat jakiegoś projektu na co ten poczuł ulgę, ponieważ zajęli się sprawawami z życia mężczyzny zamiast tych jego.

Gdzie ty jesteś, Hyunjin?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro