Ja Ciebie też

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stała samotnie na balkonie, a noc była zimna.
W Jej głowie wybrzmiewały Jego słowa,, zakochałem się ".
Zależało Mu na Niej, a Ona bała się tego uczucia.
Miłość nigdy nie była dla niej łatwa.
A co jeśli ta też będzie niewypałem?
Cholernie bała się niepowodzeń.
Robert był inny niż faceci, których miała.
Dbał o Nią jak nikt wcześniej nie dbał.
Była dla Niego skarbem.
Widziała jak się przy Niej zmienił.
Nadal był zimnym taka Jego natura, ale lód w sercu powoli topniał.
Częściej się uśmiechał.
Stała tam dalej jedynie w Jego białej koszuli.
Patrzyła w gwiazdy i myślała.
Znów naszły Ją myśli, że Go zawiedzie.
Nie chciała by cierpiał.
Był dla Niej ważny.
Patrzyła w gwiazdy jakby szukała odpowiedzi właśnie w nich.
Zimny, skandynawski wiatr muskał Jej włosy.
Było Jej zimno, ale chciała tu zostać.
Ten balkon po prostu sprzyjał myśleniu. Nawet nie wiedziała ile nocy On tam przesiedział.
W tym samym czasie On przebudził się i zobaczył, że nie ma Jej obok.
Przestraszył się i energicznie wstał.
Gdy ujrzał Ją na balkonie poczuł spokój.
Podszedł do Niej powoli i wtulił mocno.
Przez chwilę bał się, że uciekła, że wyjechała bez pożegnania.
Ale Ona by Mu tego nie zrobiła.
Ucałował Ją w głowę.
— Zmrzniesz...

— Jest okej. Po prostu dobrze się tu myśli.

— Wiem —  odparł pamiętając tamte noce.

— Chcę byś był szczęśliwy...

— To zostań przy mnie... Bądź już zawsze. Kocham Cię...

— Ja Ciebie też — szepnęła.

Zaczęli się namiętnie całować.
Owinęła się nogami wokół Niego.
Udał się z Nią do ich łóżka.
Ułożył Ją powoli i obcałowywał każdy fragment Jej ciała.
Rozpinał guziki koszuli i zsunął ją z Lili.
Wodził palcami po Jej nogach.
Masował Jej małe stopy.
Wrócił do całowania brzucha i piersi łaskocząc Ją przy tym wąsami.
Bawił się Jej dłońmi.
Powoli zdjął z Niej bieliznę i sam pozbył się swojej.
Pokiwała głową w geście zgody.
Znalazł się w Niej.
Przygryzła wargę.
Zaczął się delikatnie poruszać.
Był czuły.
Poruszał się szybciej, a ich oddechy przyspieszyły.
Uniósł delikatnie Jej biodra by dać więcej rozkoszy Małej.
Jęknęła.
Jej biodra powoli opadły na białą pościel.
Poruszał się jeszcze kilka razy i oboje doszli.
Po wszystkim wziął Ją w ramiona i ucałował w czoło.
— Kocham Cię Mała i nigdy nie zostawię —  szepnął.

--------------------------
Witam kochani!
Życzę Wesołego Alleluja!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro