X

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jungkook

Znów mnie uderzył. Czułem jak krew spływa z moich ran. Jedne z nich były głębokie inne płytkie. Byłem coraz słabszy. Krzyczałem i wiłem się z bólu. Miałem już tego dość. Prosiłem w duchu by moje cierpienie zostało przerwane. Prosiłem o śmierć, ale wiedziałem, że to nie nastąpi zbyt szybko.

- Gotyowy? -zapytał ze złowieszczym śmiechem - Oh zapomniałem, przecież ty tylko na to czekasz.

Po moich policzkach mimo wolnie spływały łzy. Gdy tylko poczułem jego członka przy swoim wejściu, spiąłem się i zamknąłem oczy. Wiedziałem co teraz nastąpi.

Tak jak się spodziewałem wszedł we mnie brutalnie. Czułem jak ból rozrywa mnie od środka. Krzyczałem, ale to nic nie dawało. Zapewne ściany w tym pomieszczeniu były dźwiękoszczelne. Męszczyzna poruszał się w szybkim tępie, pojękując od czasu do czasu.

- Ale ty jesteś ciasny - usłyszałem tuż nad swoim uchem - Ten cały JiMin nie wie co traci, ale z drugiej strony sam będzie mógł się przekonać.

Miałem już coś powiedzieć, ale nie mogłem. Nie dlatego, że nie wiedziałem jak dobrać słowa, tylko jedynie co byłem w stanie robić to krzyczeć.

- Jęcz dziwko ! - krzyknął, po chwili uderzając mnie w twarz. Wykonałem jego polecenie, ponieważ wiedziałem co mnie czeka, gdy tego nie zrobie.

Po kilku bolesnych pchnięciach męszczyzna doszedł w moim wnętrzu. Poruszał się jeszcze chwile, po czym wyszedł ze mnie i ubrał się.

- Spisałeś się, ale wciąż mam lekki nie dosyt. Myślisz, że ten twój JiMin jest równie ciasny i jęczy tak cudownie co ty ?

- Nie rób mu krzywdy !

- Zabronisz mi ?

- On niczym nie zawinił !

- Oj zamknij się już.

Uderzył mnie jakimś przedmiotem. Obraz rozmazywał mi się z każdym zamknięciem powiek. Po chwili nie czułem, nie widziałem i nie słyszałem nic. Po prostu zemdlałem.

JiMin

Biegłem ile sił. Nie zwracałem uwagi na ból. Zaglądałem do każdego pomieszczenia. Ale nie mogłem go znaleźć. Mój mały Jungkook'ie gdzie ty jesteś?

Przebiegając obok jednego z pokoi usłyszałem krzyki i błagania. Byłem w stu procentach pewny, że to głosik Jungkook'a.

Po chwili z pomieszczenia wyszedł YoonGi z uśmiechem na twarzy. Ukryłem się za ścianą. Usłyszałem strzały i krzyki policjantów, a po chwili głos Hoseoka wołającego moje imię. Wychyliłem się i zobaczyłem bezwładne ciało leżące na dywanie. A obok żyjącego jeszcze męszczyzny byli pochyleni policjanci. Jeden z nich zawiadamiał dowódce przez tzw. radio o zaistniałej sytuacji.

Nie zwarzając na głosy wołające moje imie, pobiegłem do pokoju, w którym był Kookie. To co zobaczyłem zostanie w kojej pamięci na długo.

Chłopak był pozbawiony ubrań. Przykłuty do ramy łóżka. Ciało JungKook'a było całe posiniaczone. Pokrywała je czerwona krew. Miał wiele ran otwartych i głębokich. Podbiegłem do niego i zacząłem płakać. Znalazłem kluczyk do kajdanek i szybko zająłem się odpinaniem od ramy łóżka, mojego skarba. Przytuliłem go do siebie i kołysałem nami na boki.

- JungKook, skarbie słyszysz mnie? Będzie wszystko dobrze zobaczysz... Mój mały tyle wycierpiałeś... To moja wina .. To wszystko moja wina ... JungKook proszę otworz oczka... Obudź się błagam...

Usłyszałem kroki ratowników. Próbowali mnie od niego odciągnąć, lecz nie dawałem za wygraną. Mocno trzymałem Kooki'ego w moich ramionach. Jego klatka piersiowa ledwie się unosiła. Byłem jak w transie. Nie potrafiłem go puścić.

Kilku męszczyzn zdołało mnie odciągnąć od nieprzytomnego chłopaka. Krzyczałem, wyrywałem się im, ale to nic nie dało. Widziałem jak w szybkim tępie wynoszął JungKook'a na noszach, chwile później karetka wraz z chłopakiem ruszyła w drogę do szpitala. Czułem jak jeden z lekarzy wstrzykuje mi jakiś lek, zapewne na uspokojenie. Po chwili moje ciało stało się bezwładne.

~kookie_sweets~

______________________________________
Poprawione:
30.04.2017r.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro