1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hejka!

Przepraszam jeśli książka zawiera błędy, ale jeszcze nie robiłam korekty

Rosie (rosie w mediach)

Zaczne od tego, że mam 16 lat i mieszkam w... W sumie nie wiem jak to nazwać, bo w jedynej dużej willi mieszka 5 dużych rodzin. Na każdym piętrze inna. Ogółem to nasza dużą szczęśliwa rodzina. Co prawda spokrewniona jestem tylko z ciocią Cassy i jej dziećmi. Jestem nastolatką taką jak każda no chyba, że nie licząc tego, że moja mama prowadzi najbardziej znaną na świecie firmę z modą, a ojciec i wujkowie to mega sławni muzycy, którzy często jeżdżą na jakieś występy czy coś takiego. Chodzę do normalnej szkoły tylko takiej bardziej dla znanych rodzin.

Kiedyś miałam brązowe włoski jak tata, ale przefarbowałam je i takie mi się podobają. Jeśli chodzi o charakter to no cóż... Tu mieszanka wybuchowa... Po mamie mam to, że jestem taka wybuchowa, a po tacie to, że potrafię się czasem zachować spokojnie i to jest dziwne, ale zależy od sytuacji.

Cóż... Teraz właśnie siedzę na pudle w garderobie i patrzę na to co mogłabym ubrać. W końcu decyduje się na to;

Oczywiście przed ubraniem się wzięłam prysznic. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż to po prostu usta i rzęsy, a tak to nic. Moja mama jako, że tak jakby kiedyś była w gangu to nauczyła mnie samoobrony, strzelać z pistoletu i jeździć na szybkich motorach. Ciesze się, bo dzięki temu nie muszę zapitalać do szkoły na nogach czy tam rodzi nie muszą mnie podwozić, choć wątpię by to było problemem.

Gotowa biorę torebkę i idę do kuchni gdzie siedzi mój młodszy o rok brat Max i 5 letnia siostra Lisa. Witam się z nimi buziakiem w policzek i biorę sobie jabłko, a po drodze do drzwi zastaje miziających się rodziców.

-ekhm... Tu są dzieci- mówię rozbawiona nie zatrzymując się, a oni się śmieją

-miłego dnia!- krzyczą, a ja odkrzykuje krótkie dzięki i schodzę po schodach mimo, że jest winda. Schodzenie, a raczej zbieganie po schodach przerywa mi Cody, z którym nie mam najlepszego kontaktu, ale tak jest od 5kl podstawówki, bo się w nim podkochiwałam, i gdy w końcu się odważyłam mu to powiedzieć to mnie ośmieszył, że nie ma w planach pieprzyć się z kuzynką mimo, że nie jesteśmy kuzynostwem nawet jeśli mówię do jego mamy ciociu, a taty wujku. Zwracam się tak do wszystkich chłopaków z zespołu i ich żon, ale tak nas nauczyli rodzice.

Nie chcąc nawet na niego spojrzeć szybciej zaczynam zbiegać po schodach, aż w końcu wychodzę na dwór i szybkim krokiem kieruje się do garażu. Szlak by to trafił to, że on też jeździ na ścigaczach. Grrr... Wyprowadziłam swój motor i wsiadłam na niego, a następnie odpaliłam i sprawdziłam poziom gazu. Co jak co, ale nie zamierzam w pewnym momencie zatrzymać się na zadupiu, że braknie mi paliwa... Nie czekając na tego idiotę pojechałam z piskiem opon do szkoły. Gdy byłam już na placu szkoły i przywitałam się z moją przyjaciółką Esme zadzwonił mój telefon. Spojrzałam i zmarszczyłam brwi

-co jest? Kto to?- dopytywała

-Cody- powiedziałam i przyłożyłam palec do ust, żeby była cicho, a ona mimo wielkiego zdziwienia pokiwała głową. Odebrałam telefon dalej będąc zdziwiona tym, że właśnie on do mnie dzwoni.

-Halo?

-Rosie?- spytał dosyć zdenerwowany, ale jednak tak jakby nie na mnie. Zawsze miałam takie dziwne uczucie, gdy mówił do mnie Rosie

- Tak. Coś się stało?- spytałam nadal miło

-Taaa... Możnaby tak powiedzieć- powiedział, a ja zaczęłam się denerwować.

-Wszystko okej?- spytałam przestraszonym tonem

-Wiedziałem, że nadal coś co mnie czujesz, ale nie wiedziałem, że aż tak się o mnie martwisz- powiedział i mogę przysiąść, że się uśmiecha idiota jeden

- Nie pierdol. Do rzeczy. Co się dzieje?

- Pierdolić to mogę ciebie- powiedział

-Jakoś z tego co pamiętam to byłoby to obrzydliwe

-...- chłopak się nie odezwał

-Właśnie. Oco chodzi zaraz mam lekcje

- Hm... Mogłabyś po mnie przyjechać, bo jakby to powiedzieć mój motor padł, bo nie zalałem paliwa i po drodze mi się skończyło. Po motor przyjedzie jakiś tam ziomek ojca, ale wiesz... Nie zawiezie mnie do szkoły, więc mogłabyś po mnie przyjechać? Proszę odwdzięczę sie- powiedział niemal błagalnie, a ja się zastanowiłam chwilę

-Okej. Za 2 minuty będę i jeśli cię tam nie będzie to kurwa będziesz mi usługiwać, bądź wymyślę coś gorszego. Jasne?

-Tak. Czekam- no i się rozłączył. Esme spojrzała na mnie dziwnie, a ja jej szybko powiedziałam oco chodzi i powiedziałam, żeby normalnie szła jak lekcje czy jak tam chcę i wsiadłam na motor i szybko pojechałam po tego idiotę, który mi wysłał swoją lokalizację w sms'ie. Muszę dosyć przygazować jeśli nie chcę siedziec dziś w kozie przez tego cymbała.

Gdy byłam już dosyć blisko zobaczyłam chłopaka stojącego na szosie w lesie. Zastanawia mnie czemu jechał okrężną drogą skoro mógł jechać normalnie.... Podjechałam do niego robiąc odrazu takiego drifta, że byłam ustawiona już spowrotem w stronę szkoły i czekałam, aż chłopak wsiądzie, a on się na mnie patrzył.

-Nie patrz się tak na mnie. Nie dam ci mojego cudeńka, a teraz wsiadaj jeśli dodatkowo nie chcesz siedzieć w kozie u Mr. Dick. Taaa...wiem to nazwisko jest piękne...

-No, ale jak to będzie wyglądać król szkoły i największe ciacho ever będzie wiezione przez dziewczynę motorem- powiedział chłopak i się skrzywił

- Wsiadasz albo tu zostajesz

-Dobra...- stęknął i wsiadł za mnie i następnie objął mnie w pasie. Zrobiło mi się ciepło, ale to przez bluzę, która mam na sobie i co z tego, że jest 10 stopni. Ruszyłam i odrazu przycisnęłam gaz jak najmocniej i możnaby powiedzieć, że świat rozmazywał mi się przed oczami, ale ja jednak wszystko widziałam i wiedziałam kiedy mam kogoś ominąć, a kiedy skręcać itp.

Nie minęła minuta, a my byliśmy już na miejscu. Moje włosy były normalnie kłębkiem wełny, który jest tak poplątany, że się nie da go odplątać. Zeszłam z motoru i zabezpieczyłam go w razie, gdyby ktoś miał ochotę go ukraść. Wzięłam torebkę i poszłam w kierunku łazienki nie zwracając uwagi na Cody'iego. Weszłam do łazienki i zaczęłam rozczesywać włosy. Gdy wyszłam z łazienki było już 2 minuty po dzwonku, a ja pewnie będę siedzieć godzinę jak nie więcej w kozie za spóźnienie i założę się, że za mój niewyparzony język. Gdy szłam szybkim krokiem do sali z matematyki zostałam wciągnięta do ciemnego kantorka woźnego i przyciśnięta do ściany. Chciałam coś powiedzieć, ale nagle poczułam czyjeś usta na swoich. Z cholera wie jakiego powodu odwzajemniam pocałunek. Gdy w końcu zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie i do kantorku wtedy wpadło trochę światła, a ja nie mogłam w to uwierzyć....

-Cody?!!!

_&_

No siemkaaaa!!!

Witajcie ponownie haha

Mam nadzieję, że wam się spodoba...

No i co... Zapraszam do czytania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro