15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rosie

-To co słyszałaś! Mogłaś ze mną zerwać, a nie wbijając mi sztylet jeszcze głębiej w złamane serce!

Teraz to już nic nie rozumiem...

- że niby ja cię zdradzam?! Ta, która kocha się w tobie od dzieciaka?! Myślisz, że bym cię zdradziła?!

Teraz już w ogóle akcja była inna. Jechaliśmy samochodem tak szybko, że normalnie droga do szkoły zajmuje nam ok. 10 minut no chyba, że jedziemy my to ok. 5 to teraz zajęła nam normalnie z minutę. Wysiadłam z auta trzaskając drzwiami.

-Mam kurwa dowody! Aż taki zły dla ciebie jestem, że to zrobiłaś?! No przyznaj ile razy?!

-pokaż dowody

-tutaj ma z dziś jak cię przytula i całuje w policzek, a o tutaj twoje zdjęcie w koronkowej bieliźnie, a tam jego koszulka!

- japierdole! Ty jebany cwelu! Zdjęcia z dziś to mi gratulował i mnie pocieszał, a zdjęcie w bieliźnie jak widzisz jest u mnie w pokoju, a koszulka jest jego, ale japierdole nie byliśmy wtedy razem, więc nie miałam twoich koszulek, a że od taty nie chciałam brać to wzięłam od Luke'a!- krzyknelam wchodząc na klatkę schodową przez co rozeszło się echo.

-Tak?! Niby czego ci gratulował?! Dlaczego cię pocieszał?! Kupisz sobie ze mnie?! Przy aucie co chciałaś mi powiedzieć?! Hm?! No słucham!

-Nie wydaje mi się, że zasługujesz na tą wiedzę! Z nami oficjalnie koniec! Nie będę chodzić z kimś kto oskarża mnie o zdradę i to z moim przyjacielem, który jest gejem, a co najlepsze ma chłopaka! Uwierz mi, że już niedługo wyprowadzę się gdzieś stąd i nigdy już nas nie zobaczysz, bo nie zasługujesz po czymś takim na takie szczęście!-krzyknelam i wbiegłam do domu trzaskając drzwiami od razu przybierając kierunek; swój pokój. Położyłam się na łóżku i jak dziecko rozbeczałam przytulając się do poduszki na, której leży jego koszulka. Gdy nagle do pokoju ktoś wszedł, a ja już wiedziałam, że to mama, bo szła cicho i tak jakby troskliwie. No nie wiem jak to powiedzieć, ale chyba wiecie o co chodzi. Siada obok mnie na łóżku i zaczyna mnie głaskać po głowie, a ja spróbuję się uspokoić, lecz Cody zranił mnie na tyle mocno, że nie umiem uspokoić szlochu czy wodospadu łez

- chodź przytul się do mnie- mówi ciepło, a ja  patrzy na nią  zapłakanymi oczami i nie zwlekając ani chwili dłużej przytulam się do niej i wybuchając jeszcze bardziej panicznym płaczem. Jak zawsze nie pyta co się stało, bo wie, że potrzebuje chwili na uspokojenie i sama jej powiem. Twierdzę, że nią ma co przeciągać i staram się uspokoić, żeby mówić trochę wyraźniej

-mamo... Proszę nie bądź zła ja nie chciałam- powiedziałam łkając tak, że chyba ledwo mnie zrozumiała

-no spokojnie... Wdech wydech otrzyj łzy i powiedz oco chodzi tak?- powiedziała, a ja kiwnęłam głową i wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów.

-ja imprezie miesiąc temu pierwszy raz... I to z Cody'm i robiłam test i wyszły dwie kreski i chciałam mu o tym powiedzieć, ale taka wredna suka ze szkoły zrobiła mi zdjęcie jak rozmawiałam z Luke'iem i go przytulam, a następnie dają buziaka w policzek, bo poradził mi, żebym szła z tym do Codiego i mu o tym powiedziała, a ona mu nagadała, że go z nim zdradzam i ma moje zdjęcie z nim jak jestem w bieliźnie, ale to nie prawda i do tego Luke jest gejem, ale on nie słucha i przez całą drogę powrotną zrobił mi awanturę i nawet nie dał porozmawiać i po prostu się boje, że on nie da mi wytłumaczyć, i że zostanę sama z tą małą dziadzią, bo nie usunę jej tylko dlatego, że jej lub jego ojciec go/ jej nie chcę. Mamo boje się co mam robić?- powiedziałam łkając cicho, a mama mnie  mocniej przytuliła

-Tata poszedł na dół porozmawiać zobaczymy co powie jeśli chodzi o Codiego. Spróbuj za tydzień lub dwa z nim porozmawiać, a jeśli nie to miej go w dupie. Poradzimy sobie i bez niego. Co do dziecka to dobrze, że wychowaliśmy cię na taką odpowiedzialną dziewczynę i jestem z ciebie dumna. Tata też napewno nie będzie zły, że no tak się to potoczyło, bo sama wiesz, że w sumie też jesteś tutaj przez przypadek, ale ani razu nie żałowaliśmy tego, a wręcz przeciwnie i w tamtym momencie zdecydowaliśmy się na twoje rodzeństwo. Dzieci to cudowny dar i co mogę powiedzieć... Pomogę ci z tatą i wujek Lou i ciocia El jak się dowiedzą też pewnie pomogą. Znamy się od lat i wiem, że tak będzie. Pamiętaj nie jesteś sama, a dla pewności nie dlatego, że uważamy, że kłamiesz czy coś tylko, że testy mogą czasem oszukać pojedziemy do lekarza okej?- spytała, a ona kiwnęłam główką. Ucałowała mnie w czoło i zaczęła ścierać moje policzki. Położyła się ze mną na łyżeczkę zaczynając śpiewać mi tak jak wtedy, gdy byłam mała. Wsłuchana w piosenkę i czując zapach Cody'iego zasnęłam w ciepłych ramionach mamy, która mimo wielu przeszkód w życiu zawsze była wyrozumiałą, ciepłą i rozsądną kobietą, matką, przyjaciółką, szefową i żona oraz wiele wiele wiele innych.  Kocha nas wszystkich w tym domu bezwarunkowo. Co ja w ogóle mówię! Ona kocha wszystkich nawet tych co sprawiają jej przykrość. Cóż... Nawet dziadką wybaczyła i poznała nas z nimi. Nie powiem, żebym lubiła ich jakoś bardzo, bo wiem co zrobili mamie i wiem, że przymilają się teraz tylko po to, żeby szybciej ich wypuszczono za sprawą mamy, bądź taty.

(_)

Ten jest krótszy, ale chyba wartościowy.

Co sądzicie?
(Jednak zdążyłam i może napiszę jeszcze jeden lub dwa skoro tak mi wena dopisuje😂)

/Nie ważne, że będę jutro nie wyspana w końcu jutro piątek, więc będę miała cały weekend na odsypianie/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro