7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rosie

Jakoś się tak stało, że w końcu wyszłam z łóżka. Odrazu skierowałam się do łazienki szybko biorąc swoje ubrania na zmianę. Wykąpałam się i wysłuszyłam włosy, a następnie założyłam bieliznę i ubrałam się w to;


(Tylko bardziej wycięty dekold)

Jak na początek marca było mega ciepło, więc ubrałam tą sukienkę i do tego będą moje ulubione białe balerinki. Włosy lekko podkręciłam w sumie nie wiem po co, ale jakoś tak i wyszłam z łazienki wcześniej myjąc zęby. Cody'iego nie było, więc chyba po prostu też poszedł się wyszykować.  Makijażu dziś nie miałam, ale moje rzęsy były ciemne, a usta jak usta... Zawsze są piękne.

Na łóżku leżał mój telefon, więc go wzięłam i zobaczyłam, że jest to telefon Cody'iego, a nie mój. Coś mnie podkusiło, żeby wejść w wiadomości i zobaczyłam tam zdjęcia rozebranej Ashley, która wysyłała mu mnóstwo takich zdjęć z podpisami takimi grrr...  Zamknęłam oczy i wzięłam wdech, a potem wydech. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że w drzwiach stoi Cody. Spojrzałam mu w oczy i zauważyłam rozczarowanie.

-Musisz kupić sobie jakieś etui, bo jest mega podobny do mojego. Podobają ci się nudesy się Ashley?- spytałam bez żadnego wyrazu tonu i zachowałam pokerowa twarz. Chłopak patrzył na mnie jakby chciał przeszyc mnie wzrokiem na wylot, ale ja się tak szybko nie dam

-Jak widzisz nie odpowiadałem na nie, więc chyba to coś znaczy, ale wiedz, że nie będę tolerował braku zauf...

-Chodzmy na śniadanie. Po szkole idę z Esme na zakupy, a jeśli chodzi o Ashley to sama się nią zajmę i nie wyślę ci ani jednego nudesa. Co chcesz na śniadanie Misiek?- na początku mówiłam dalej bez wyrazu, ale ostatnie powiedziałam z czułością i podeszłam cmoknęłam go w usta, a później poszłam do kuchni kręcąc biodrami.

W kuchni znajdowała się cała moja rodzinka. Ucalowalam wszystkich, a potem zaczęłam robić naleśniki. Tak wiem, że pytałam Cody'iego co by chciał na śniadanie, ale ja po prostu wiem, że on kocha naleśniki karmelowe. Cody wszedł do kuchni i także się przywitał z moją rodzinką, a ja stwierdziłam, że przez te nudesy zacznę go rozpraszać w ramach takiej jakby kary, że sam tego nie załatwił. Cody usiadł na krześle, a ja przez "przypadek" puściłam łyżeczkę na podłogę i jakiś się tak stało, że się wypiełam w stronę Cody'iego by po nią sięgnąć. Kątem oka widziałam jak niespokojnie się poruszył, a moja mama opuściła głowę tak, że twarz przysłaniały jej włosy, ale ja widziałam jak próbuję się nie zaśmiać, lecz jej drżące ramiona jej nie pomagały. Odłożyłam łyżeczkę na blat i podeszłam do mamy i przytuliłam ją od tyłu i żeby ją przytulić musiałam się mega mocno nachylić, a, że mój dekold był nawet wycięty to wiedziałam, że Cody będzie w niego patrzył i zaciskał zęby, a pięści zaciskał na stole oraz ruszał się jakby miał robaki w dupsku.  Mama coraz mocniej drgała, a ja zagryzłam wargę, żeby się nie uśmiechnąć czy nie zaśmiać, ale widzę, że na Cody'iego zadziałało to jako następna pokusa i po prostu odchraknął jakby chciał, żeby chrypką minęła, a mama drgała coraz mocniej

-Tatusiu?- powiedziałam słodkim głosem

-Tak Rosie?- spytał rozbawionym tonem głosu

-Mamie chyba jest zimno, bo tak mega drga widzisz?- powiedziałam próbując się nie zaśmiać. Mama już nie mogła i zaczęła się śmiać jak opętana, a ja razem z nią, a po nas odrazu tata. Max cicho chichotał, Lisa była zdezorientowana, a Cody próbował się uspokoić.

-Dobrze to ja wezmę mamę do pokoju, a ciebie Max proszę, żebyś poszedł na spacer z Lisą, bo w końcu ja nie mogę skoro muszę ogrzać mame- powiedział Tata z cwanym uśmiechem, a my z Maxem spojrzeliśmy na siebie i w tym samym czasie krzyknęliśmy

-Zabezpieczcie się!

-Ja zawsze się zabezpieczam!- krzyknął tata rozbawiony, a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią

-Tak?

-tak- powiedział hardo

-no jasne i to nie dlatego, że się nie zabezpieczyliście to ja jestem na świecie ya? -powiedziałam, a teraz wszyscy wbuchli śmiechem

W tak miłej atmosferze minęło śniadanie nie licząc, że jak podałam Cody'mu śniadanie to wyszeptał mi do ucha "jeszcze się policzymy, a wtedy to ja się będę śmiał". No cóż boje się co wymyślił, ale niech będzie.

Pół godziny później byliśmy już w szkole i żegnając się długim pocałunkiem. Cody strasznie nie chciał odrywać się od moich ust tak samo jak ja. Musnęłam jeszcze raz jego usta, a on pociągnął za moją wargę mocno, że cicho westchnęłam mu w usta.

-Cody idź już, bo ludzie się na nas patrzą, a zaraz zjadą się reporterzy...- szepnęłam mu cicho w usta, a on dał mi jeszcze szybko cmoknął w usta i przytulił. Przytuliliśmy się chwilę i każdy z nas poszedł do swoich znajomych. Gdy podeszłam do Esme to ona się na mnie rzuciła i piszczała, a ja się zarumieniłam i ją uciszałam. Nagle usłyszałam przychodzącą wiadomość i odrazu wyjęłam telefon

Misiek🐺;

Kocham Cię bardzoooo mocnoooo💕

Nie mogłam się nie uśmiechnąć, więc odwróciłam się do niego i zobaczyłam, że na mnie patrzy. Puścił mi oczko, a ja się uśmiechnęłam jeszcze szerzej i mu odpisałam

Do Misiek🐺;

Kocham cię najmocniej na całym świecie 💕

Od Misiek🐺;

A ja najmocniej na całym świecie wszechświecie 💕

Od Misiek🐺;

No dobra dobra niech ci będzie... Ale i tak cię bardzo kocham💕

Odłożyłam telefon i zobaczyłam, że Cody uśmiecha się do telefonu. Spojrzałam na Esme, a ona miała wielki uśmiech na twarzy i już wiedziałam co chce powiedzieć, więc krzyknęłam razem z nią.

-Jedziemy na Zakupy!!!

Zaczęłyśmy się śmiać i poszłyśmy na lekcje matematyki.  Gdy wchodizlyemy do sali zauważyłam Ashley. Powiedziałam Esme, żeby poszła do ławki, a ja się zaraz przysiąde tylko coś załatwię. Podeszłam do Ashley i szepnęłam tak, żeby tylko ona usłyszała

-wyślesz jeszcze jednego nudesa do Cody'iego, a zobaczy je każdy łącznie z jakimiś alfonsami. Szczerze to jeśli to zrobisz to sama tam pójdę i im pokaże dziwkę roku, więc się pilnuj, bo źle się to dla ciebie skończy- powiedziałam i zobaczyłam jej zdziwioną, a zarazem zarumienioną że wstydu twarz. Wtedy do klasy wszedł Cody i jak zobaczył, że stoję obok Ashley to odrazu podszedł i cmoknął mnie w usta i szepnął

-Chce wiedzieć

No i sobie poszedł do swojej ławki, która jest zaraz za moją i sama w sumie zrobiłam to samo.

Teraz mam nadzieję, że po pierwsze matematyk się nie przyjebie, a jak już to, że mu się mocno odpyskuje... Grrr...nienawidzę go. Pan Kutas pfff..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro