22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził mnie Janek. Akurat dzisiaj musiałam tak dobrze spać? Tak mi się nie chciało wstać, ale trzeba.

- Dobra już wstaję - powiedziałam zaspana - a która godzina

- 7:15

- Żartujesz?! O 7:50 mamy samolot a ty mnie dopiero teraz budzisz?!

- Nooo, budziłem cię wcześniej ale jak widać nie wstałaś.

- Ja myślałam, że mi to się śniło. Dobra nie ważne ja ide sie ubierać.

Podeszłam do szafy wzielam to co chciałam. Skierowałam się do łazienki. Minęłam się z wychodzącą z tamtąd Nadią. Wymieniłyśmy krótkie cześć, ale jej wzrok był dziwny...

Weszłam do łazienki i się przebrałam. Ze względu, że są wakacje i później może być ciepło, założyłam czarne krótkie spodenki i biały crop top. Rano nie było zbyt ciepło więc założyłam taki cienki, ciemno szary sweterek.

Nałożyłam na twarz lekki makijaż. Wyszłam i poszłam do kuchni. Paweł znosił walizki a Jasiek gadał z Nadią. Ten jej pożerający go wzrok. Ygch jak ona może czasem irytować.

Weszłam nic nie mówiąc. Wyjełam małą miskę i mleko oraz płatki. Zrobiłam śniadanie i zjadłam. W międzyczasie troche z nimi rozmawiałam, ale nie zbyt chciałam gadać.

Gdy wszystko było ogarnięte i zamknięte, wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy. Jeszcze chwila i byśmy się spóźnili. Samochód miał być jakoś eksportowany, wiec dobrze. Wsiedliśmy szybko do samolotu po drodze dając w bramce bilety. Zajeliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na start.

Ja siedziałam od okna, obok Jasiek, dalej Nadia i potem Paweł.

Wykorzystując to, że rano się nie wyspałam a oni rozmawiają, wyjełam słuchawki i telefon. Włączyłam playliste i się zasłuchałam patrząc przez okienko obok mnie. Widoki były takie ładne. W pewnym momencie usunęłam.

Było mi tak ciepło, że aż się przebudziłam. Spojrzałam na nich. Również spali. A co było najgorsze to to, że Nadia była oparta o Jaśka, praktycznie sie do niego przytulała. No co ona, nie ma swojego chłopaka, że kręci do drugiego?!

- Jasiek. Janek. JAŚ. - szturchałam go, by wstał, przecież musze to przerwać.

- Mmmmhhmmm... taaak....

- Obudź się, niedługo będziemy.

Jak się obudził to zaczął się wiercić, więc i Nadia się od niego odkleiła. Zdjełam cienki swetr i nie miałam gdzie go położyć.

- Jaaasiuuu - przysunęłam się do niego

- Taaaak ? - spytał takim samym głosem co ja

- Mógłbyś to położyć na górę? - pokazałam nu ubranie

- Nooo, nie wiem...

- Janek. - powiedziałam stanowczo

- A co będę z tego miał?

Dałam mu buziaka w policzek

- To, a teraz weź to połóż, proooosze

- Dobra, daj już tą bluzkę - wziął ode mnie sweter

- To sweterek nie bluzka - powiedziałam gdy kładł go na górną półkę, spojrzał na mnie takim zabójczym wzrokiem

Usiadł a ja sie przytuliłam. Mijało dużo czasu a my rozmawialiśmy.

- Mówiłaś, że niedługo będziemy i co?

- Nudziło mi się...

- I dlatego najlepiej było mnie obudzic?

Pokiwałam głową po czym zaczęliśmy się śmiać. Obudziliśmy przez przypadek Pawła z Nadią. Rozmawialiśmy do końca lotu.

Na miejscu byliśmy po południu. Taksówką dojechaliśmy do wynajętego domku. Z zewnatrz był piękny. Ale gdy otworzyłam drzwi zaniemówiłam...



-------------------------------------------------------------

Hej hej, minął tydzień i jest rozdział. :)
Nawet nie wiecie jak was kocham za to że jesteście i mnie wspieracie. Każde wyświetlenie, każda gwiazdka, kolejne komentarze. To tak motywuje i cieszy.
Dziekuje :*

Oceniajcie szczerze. Mówcie co myślicie o tej książce.

Do następnego ! :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro