14. Więzienie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dobiegliśmy do rzeki. Pływały W niej potłuczone butelki, połamane gałęzie i wiele więcej niebezpiecznych rzeczy. Popatrzyłam na Jeffa.

- Co teraz?

- Uciekaj.

- Nie zostawię cię...

Zdałam sobie sprawę, że historia się powtarza. Nie mogę na to pozwolić.

- Ucie...

- Nie... - Pociągnęłam go dalej. - To nie może się tak skończyć...

Biegliśmy teraz wzdłuż rzeki. Już nikt nie będzie się dla mnie poświęcać. Usłyszałam szczekanie, skąd oni wzięli te psy? Ech, nie ważne.

- Jakieś pomysły? - zapytał Jeff. - Doganiają nas.

- Ty biegnij dalej, a ja ich zatrzymam - powiedziałam.

- Nie zgadzam się. Jak mają nas złapać to tylko razem. Zwolniłam.

- Jesteś pewien?

- Tak.

Zatrzymaliśmy się. Policjanci nas okrążyli.

- Ręce do góry! - krzyknął jeden z nich.

Zakuli nas W kajdany i wsadzili do samochodu.

Zaprowadzi mnie na przesłuchanie.

- Dlaczego zabiliście tych ludzi?

Uśmiechnęłam się, jak psychopata, do policjanta. Przeraził się.

- A nie możemy pogadać o czymś innym? - spojrzałam na jego minę. - Nie? Na pewno?

- Odpowiedz na pytanie.

- Ech. No dobra, nie wiem dlaczego.

***

W końcu dali mi spokój z przesłuchaniem. Ten policjant był niekompetentny. Ciekawe czy wsadzą mnie do psychiatryka. Nigdy tam nie byłam.

- Ogarnij się!!!

Silena ma rację, odwala mi.

Poprowadzili mnie długim korytarzami zamknęli w celi. Zastanawiałam się co z Jeffem.

- Ty się lepiej zastanów, jak się stąd wydostać.

Bo akurat coś wymyślę. Znowu zostałam pozbawiona noża. Beznadzieja.

Oczami Jane 

Gdzie ta idiotka się podziewa? Przeszukałam cały dom. Nigdzie jej nie ma. Jeffa też. Czy oni... nie... a co jeśli razem poszli kogoś zabić i się wkopali? Jak ją znajdę, to osobiście ją uduszę. 

- Ben!!! - wydarł się Eyeless Jack. - Wracaj tu!!! 

Wyszłam na korytarz. Obok mnie przebiegł Ben z torbą Jacka. 

- Nie!!! - odkrzykną Ben. 

Podstawiłam Jackowi nogę. Wywalił się i przeleciał jeszcze kilka metrów. 

- Jane!!! 

- Czy widziałeś gdzieś Amy albo Jeffa? 

- Nie, czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego podstawiłaś mi nogę? 

- Inaczej byś się nie zatrzymał.

To bardzo dobry argument.

- Ech. Pomogę ci szukać Amy i Jeffa pod jednym warunkiem. 

- Jakim? - Kolejna osoba czegoś chce ode mnie.

- Ty pomożesz mi odzyskać moją torbę.

- Okej. - Nabrałam powietrza W płuca. - BEN!

Elf pojawił się przede mną.

- Co?

- Oddasz mi torbę Jacka? 

Zastanowił się.

- Może.

- Jack, poproś go.

- Co?

- POPROŚ GO.

- Okej. Proszę - wybełkotał.

- Nie słyszałem - powiedział Ben.

- Proszę - powiedział głośniej Jack. 

Ben dał mu torbę.

- No, a teraz idziemy szukać Jeffa i Amy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro