15. Jak można wrzucić mój nóż do schowka na rupiecie?!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Amy

Co ja mam robić? Cholera! Chodziłam po celi w kółko. Po co my w ogóle tam poszliśmy? Jeff nie mógł wybrać innego domu? Kto zadzwonił po policję? No Właśnie, kto?

- Interesujące, prawda? 

- Silena...

- Wiem nie pomagam.

- Chociaż tyle.

- Może Jeff ma jakiś plan?

- Ciekawe, jak mam się go o to zapytać.

- Możesz po prostu wysłać mu list. 

- Silena, on siedzi w Więzieniu... 

- Tym samym co ty.

Może jej pomysł nie był taki zły? Ale skąd wytrzasnę papier?

- Znajdujesz same problemy, wiesz co? Po prostu wymknij się w nocy, znajdź Jelfa i ucieknijcie.

- Tam jest pełno strażników.

- Ja się tym zajmę.

- Co? Myślę, że to zły pomysł.

- Zaufaj mi.

Łatwo jej mówić. To ja przez jej pomysły wpadam w tarapaty.

- Tym razem działamy po mojemu.

***

Poczekałam do wieczora. Wyjrzałam zza krat. Stróż siedział i oglądał TV. Czy on nie może spać? Klucze miał przy boku. Trzeba będzie go zabić. Przeszukałam celę. Nic co by mi się przydało. Chyba nie rzucę w niego poduszką... hmm. 

Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w strażnika. Zerwał się z krzesła.

- Ty! Dlaczego rzuciłaś we mnie poduszką? - ryknął. 

Nie odpowiedziałam. Podszedł do kraty, tak jak się tego spodziewałam. Złapałam go za szyję i zaczęłam dusić. Rzucał się, ale nie puszczałam.

- Przepraszam. 

W końcu padł martwy pod kratą. Zabrałam mu klucze. Otworzyłam drzwi celi i wyszłam. Popatrzyłam na strażnika. Zaciągnęłam go do biurka i posadziłam na krześle. Wyglądał jakby spał. Odłożyłam poduszkę na miejsce i zamknęłam celę. Już miałam iść, gdy usłyszałam głos jakiejś dziewczyny.

- Zabierz mnie ze sobą. 

- To zależy. 

- Od czego?

- Za co siedzisz? 

Posmutniała.

- Za... kanibalizm. - Usiadła na łóżku ze zwieszoną głową. - Pewnie teraz nie chcesz mnie znać...

Otworzyłam celę. Zobaczyłam w oczach dziewczyny coś w rodzaju wdzięczności zmieszanej ze zdziwieniem.

- Nie zostawiam swoich na pastwę losu.

- To znaczy, że ty też...

- Nie, ale mój kolega żywi się nerkami. A teraz chodź.

Pociągnęłam ją korytarzem.

-  Wiesz może, gdzie trzymają Jeffa The Killera?

- Nie, a co?

- Wpakowaliśmy się w to razem, więc dobrze by było jakbyśmy wyszli z tego razem.

- Muszą mieć tu jakiś spis więźniów, czy coś - powiedziała.

- Mam lepszy pomysł, chodźmy tam gdzie trzymają więźniów specjalnych.

- Wiem gdzie to jest.

Poprowadziła mnie korytarzem na którego końcu stali dwaj strażnicy.

- A wiesz gdzie jest mój nóż? 

- Nie

- Chodź, musimy go znaleźć.

Poszłyśmy na poszukiwania broni. Mogli mieć specjalny schowek na nią. Poszłyśmy do recepcji. Po drodze minęłyśmy kilku strażników. Ciężko było ich wyminąć, ale w końcu się udało. Dotarłyśmy do recepcji. Oczywiście był tam strażnik. Przyjrzałam mu się, spał. Podeszłam do niego od tyłu i zaczęłam dusić. Po jakimś czasie padł martwy na ziemię. Rozejrzałam się. Za mną były jakieś drzwi. otworzyłam je. To co zobaczyłam było straszne. KTO WRZUCIŁ MÓJ NÓŻ DO SCHOWKA NA RUPIECIE?!?!?!?!?!?!?!?!? Zabrałam go stamtąd i zaczęłam szukać noża Jeffa. Leżał między połamanymi nożyczkami a zepsutym... nie wiem czym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro