2. Nie miej do mnie żalu.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się o 8 rano. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moje czarne włosy sterczały na wszystkie strony.  Trochę mi zajęło rozczesanie ich. Spojrzałam w moje czarne oczy przepełnione smutkiem.

- Moje życie nie ma sensu.

Dopiero zauważyłaś?

Kochana podświadomość.

- Zamknij się.

Nie denerwuj się.

- Ahg - warknęłam.

Nic mnie tak nie wkurza jak podświadomość. Poszłam do kuchni. Zjadłam śniadanie złożone głownie z płatków i mleka. Włączyłam telewizor. Mówiono coś o ofiarach Jeffa The Killer. Nuuuuudy. Czy trzeba oblać się alkoholem i wybielaczem, a potem podpalić żeby być mordercą?

***

Resztę dnia spędziłam z książką. Lubię czytać. Może uznacie to za dziwne, ale czytanie jest dla mnie odskocznią od zwykłego życia...

Nudnego życia.

Podświadomość, zawsze pomocna i szczera. Zignorowałam ją. Dochodziła godzina 23. To idealna pora na znalezienie ofiary. Przebrałam się z luźnego domowego stroju (dresy) w jeansy i luźny t-shirt. Nie mogłabym zabijać ludzi ubrana w dresy (nie chcę wyglądać jak Jeff). Wywróciłam cały pokój w poszukiwaniu bluzy. Okazało się, że leżała na krześle. Wzięłam mój nóż i wyszłam z domu. Skierowałam się na nowe osiedle domków jednorodzinnych. Wybrałam dom na uboczu. Bezszelestnie weszłam po rynnie. okno było uchylone, co ewidentnie ułatwiało robotę. Wślizgnęłam się do pokoju. Na łóżku spał chłopak, na oko 15 lat. Podeszłam do łóżka z psychopatycznym uśmiechem.

- Obudź się - powiedziałam mu do ucha. 

Otworzył oczy. Spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem. Dopiero po chwili zobaczył nóż w mojej ręce. Momentalnie się rozbudził. Przystawiłam mu nóż do gardła.

- Przepraszam - powiedziałam, - nie miej do mnie żalu.

W jego oczach ujrzałam strach. Chyba zaniemówił. Wbiłam mu nóż w gardło. Dławił się własną krwią. Powiem szczerze, bawił mnie ten widok. Gdy już przestał się ruszać, wydłubałam mu oczy i rozcięłam mu brzuch. Wyciągnęłam wnętrzności. Rozrzuciłam je po całym pokoju. Krew była wszędzie. Namazałam nią na ścianie "przepraszam". Możecie uznać to za głupie, ale po prostu mam taki nawyk, przepraszania ofiar za ich zabicie.

Jesteś beznadziejnym przypadkiem.

- Cicho bądź - warknęłam.

Pobawiłam się jeszcze zwłokami i poszłam do domu.

***

Następnego dnia spotkałam się z Jane.

- Hejo Amy!

- Hejo Jane!

Osobno jesteśmy zwykłymi psychopatkami, ale razem... powiem tak:

Amy + Jane = niedobre rzeczy 

W każdym razie poszłyśmy na zakupy. Jane kocha zakupy. Chodziłyśmy po sklepach 5 godzin. W końcu trafiłyśmy do kawiarni. Siedziałyśmy tam do późna. Po jakiś kolejnych 5 godzinach rozeszłyśmy się do domów.

Jak tylko wróciłam, rzuciłam się na łóżko. Spałam może dwie godziny. Obudził mnie podmuch zimnego powietrza...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro