7. Silena.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Amy

Ale ten sufit jest brzydki. Ben już dawno zasnął, a ja gapię się w sufit. Jest taki brzydki.

Amy weź się w garść.

- Daj mi spokój.

Nie bulwersuj się tak! Będzie dobrze.

- Nic nie będzie dobrze. Moje życie jest beznadziejne. Straciłam wszystkich - mówiłam przez łzy. - Najpierw rodzice, potem Max, a teraz zamartwiam się o Jane. Oby jej się nic nie stało.

Skuliłam się pod ścianą.

Nie przejmuj się...

- Przestań mnie pocieszać!

Dlaczego?

- Bo nigdy tego nie robiłaś.

Ok, ty debilu. Siedzisz tu i użalasz się nad sobą zamiast próbować się uwolnić.

- Taką cię lubię.

Tylko teraz jak się uwolnić?

- Amy? - Ben się obudził.

- Co?

- Z kim rozmawiasz?

- Z podświadomością.

Ta podświadomość ma imię.

- Jakie?

Silena.

- Co? - zapytał znowu Ben.

- Nic.

Zastanawiałam się, jak pozbyć się kajdan.

- Ben? Czy ty nie możesz się teleportować?

Ben wytrzeszczył oczy.

- Dlaczego ja o tym wcześniej nie pomyślałem?! - krzyknął i pojawił się obok mnie bez kajdan.

- Później się nad tym zastanowisz, a teraz leć po pomoc.

- Racja.

Po tych słowach rozpłynął się w powietrzu zostawiając mnie samą...

Wcale nie!

...Z Sileną.


Oczami Bena

Pojawiłem się w moim pokoju i od razu pobiegłem do papy Slendermana. Właśnie wychodził z gabinetu, więc na niego wpadłem.

- Ben, co to...

- Nie ma czasu! przerwałem mu Wiem gdzie jest Jack! I Sorry! I reszta!

- Na prawdę?

Pokiwałem głową na tak.

- Chodźmy do salonu.

Gdy wszedłem do salonu natknąłem się na Jane The Killer.

- Jane, co ty tu robisz?

Obrzuciła mnie nienawistnym spojrzeniem.

- Próbuję znaleźć przyjaciółkę - powiedziała.

Nie rozmawiałem z nią dłużej, ponieważ Jeff się na mnie rzucił.

Ben! - Przytulił mnie. - Gdzie ty się podziewałeś?

Odepchnąłem go.

- Tam gdzie ciebie nie było! - Już mam go dość.

Jeff chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu Slender.

- Ben się znalazł!

Wszyscy spojrzeli się na mnie. Zaczerwieniłem się.

- Ben, czy powiesz nam gdzie przetrzymują innych?

- No Więc tak, przetrzymywani są w ZKDM. To organizacja która wyłapuje morderców. I nawet Wiem gdzie mają główną siedzibę.

- To na co jeszcze czekamy? Prowadź Ben! - krzykną ktoś z tłumu.

Spojrzałem pytająco na Slendera.

- Spokojnie, najpierw ułóżmy plan. Toby, Hoody, Masky i Ben do gabinetu.

Poszliśmy z Slenderem.

- Ben, Opowiadaj.

Opowiedziałem Slenderowi i chłopakom o wszystkim.


Kilka dni wcześniej

Nudziło mi się, więc zacząłem szukać ofiary. Po jakimś czasie znalazłem dziewczynę, która przeglądała przypadkowe strony w internecie. Wyświetliłem się na jej monitorze. Próbowała się mnie pozbyć, ale nie wyszło jej. Napisałem na pulpicie «Nie odwracaj się». Popełniła największy (i ostatni) błąd W swoim życiu, odwróciła się. Zgadnijcie kogo zobaczyła. Mnie! Po chwili nie miała głowy. Postawiłem ją (głowę) na klawiaturze. Nie chciało mi się wracać do domu, więc poszedłem się przejść. Chodziłem po osiedlu słuchając muzyki. Do czasu, gdy dostałem czymś ciężkim w głowę i straciłem przytomność.

***

Obudziłem się. Ból przeszył moją głowę. Ktoś mnie niósł. Rozejrzałem się. Wiem gdzie jestem! Próbowałem się wyrwać, ale stalowy uścisk porywacza to uniemożliwiał. Zaniósł mnie do wielkiego budynku, zbudowanego z cegieł. Potem przesłuchiwali mnie (nic nie powiedziałem) chyba z godzinę. Następnie wrzucili do lochu, a na drugi dzień przyprowadzili mi koleżankę.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro