8. Złota rada Sileny.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Amy

Mam dość! Tu jest ciemno, zimno i nudno. Jak się uwolnić? Nie mogę przeszukać kieszeni, ponieważ łańcuchy są za krótkie. Musiałabym uwolnić jedną rękę. Ale jak? Jestem w beznadziejnej sytuacji.

- Możesz użyć krwi.

- CO!?

- No krwi.

- Ale po co?

- Jak będzie jej dostatecznie dużo to twoja ręka wyślizgnie się z kajdany.

- Jak ostatnio cię posłuchałam to wylądowałam tutaj.

- Nie moja wina, że cię złapali.

- Nie twoja? To czyja?

- Twoja, to chyba oczywiste.

- Wal się.

- To jak będzie? Masz zamiar tu siedzieć, czy uciekniesz?

- Dobrze, ale jak przez twoje pomysły znowu w coś się wkopie to... coś na pewno.

- Ha! Nic mi nie zrobisz!

Ma rację. Nie mogę udusić podświadomości. Jeśli posiedzę tu jeszcze chwilę to i tak się pogryzę, albo uduszę, albo zrobię sobie cokolwiek innego. Westchnęłam.

- Mam sobie przegryźć żyłę?

- No.

Kiedyś znajdę sposób na uduszenie Sileny. A teraz... pora się wykrwawić.


Oczami Jane

Siedzą w tym gabinecie już sporo czasu. Mam nadzieję, że coś wymyślą. Drzwi wreszcie się otworzyły. Staną w nich Slenderman.

- Jane? Dlaczego nie jesteś w salonie?

- Bo tam jest Jeff.

- I to jest powód?

- Nie chcę patrzeć na jego... twarz.

- Ech, czy wy nie możecie się w końcu pogodzić?

- Nie...

- No dobrze, chodź z nami.

Poszliśmy do salonu. Wszyscy spojrzeli na Slendera.

- Weźcie broń, zaatakujemy ich równo o północy.


Oczami Amy

Udało się, jestem wolna! Zaraz, chwila, moment, sekunda... Nadal tkwię w lochu. Moja radość
natychmiast zniknęła. Przeszukałam kieszenie W poszukiwaniu czegoś co pomogło by mi otworzyć drzwi. Hajs, wsuwka, ołówek... zaraz, zaraz, wsuwka? Może jeszcze nie wszystko stracone. Podeszłam do drzwi. Po paru minutach zrezygnowałam z niszczenia całkiem przydatnej wsuwki. Przystawiłam ucha do drzwi. Doszły do mnie czyjeś głosy. Nie wiem o czym rozmawiali, ale to na pewno nic dobrego, ponieważ usłyszałam słowo «tortury». Muszę ich zmusić do otworzenia tych drzwi. Ale moją jedyną bronią był ołówek. Co ja mogę zrobić ołówkiem? Odpowiedź brzmi: bardzo dużo.

- Pomocy! Ratunku! - zaczęłam krzyczeć.

Oby się udało. Tak! Drzwi otworzyły się z hukiem. Do środka wbiegli strażnicy. Schowałam się za drzwiami. Roześmiałam się. Odwrócili się i zobaczyli mnie W drzwiach.

- Teraz wy posiedzicie w lochu - powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi.


Oczami Jane

Slenderman przedstawił nam plan. Wyglądało to tak:

1. Ben teleportuje się do środka i otwiera drzwi.

2. Wchodzimy do środka na znak Slendera.

3. Rzeź.

Był jeszcze czwarty punkt, którego nie skomentuję:

4. Idziemy na gofry!

Zgadnijcie kto układał ten plan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro