03.| Był dla niej wszystkim

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  ''Nie mogę trzymać rąk z dala od Ciebie
Jesteś jak milion dolarów, nie zapominaj o tym''
~ Tini ''Great Escape''  

***

Siedziała w kuchni i kolejny raz słuchała nagany od brata. Była już do tego przyzwyczajona, jednak okropnie bolała ją głowa po wczorajszym piciu. Christopher był zdenerwowany, nie radził sobie z siostrą. Nie dość, że w pracy nie miał łatwo, to musiał się zajmować gówniarą. Nie rozumiał co się z nią działo. Kiedyś taka nie była, a teraz nie dbała o to wcale.

– Ostatni raz przychodzisz do domu kurwa pijana! Powinnaś się zająć kurwa nauką, a nie chlaniem! – krzyczał, jednak Liv nie reagowała. Za bardzo była zajęta swoimi paznokciami, pomalowanymi na czarno. – Olivia, do cholery! Mówię do ciebie!

– Trudno nie usłyszeć – stwierdziła.

– Co się z tobą stało? Kiedyś byłaś inna – powiedział. – Rodzice nie byliby z ciebie zadowoleni.

– Rodzice nie żyją, więc ich w to nie mieszaj – oznajmiła zła. – Pójdę już do szkoły – dodała, biorąc czarną torbę. Chris tylko westchnął, obserwując dziewczynę. Same były z nią kłopoty. Nie wiedział, co powinien zrobić, żeby dotrzeć do Liv. To się zaczęło dziać zaraz po wyjeździe Harry'ego. Christopher na początku myślał, że jego siostra daje sobie radę z tym, ale zawiódł jako brat. Może, gdyby wcześniej zainterweniował, to teraz nie byłoby tak źle z dziewczyną? Zastanawiał się, czy to tylko tymczasem? Może jej nastoletni bunt minie, a wróci stara Olivia? Bardzo tego chciał, jednak z każdym kolejnym dniem zaczynał w to wątpić. Olivia wagaruje, opuszcza się w nauce, a on jest ciągle wzywany do szkoły. Christopher miał już tego dość.

***

Westchnęła, patrząc na budynek, a następnie weszła do szkoły. Dzisiejszego dnia założyła szary sweter, czarne dziurawe spodnie, a do tego ukochane glany. Uwielbiała te buty. Od zawsze się jej podobały, ale wcześniej nie miała odwagi, żeby włożyć coś takiego. Jej styl się zmienił.

Zaczęła się rozglądać za Amandą. Ujrzała ją obok swojej szafki; właśnie wyciągała książki na lekcje. Podeszła do przyjaciółki.

– Hej Ams – przywitała się Olivia. – Ciebie też tak boli głowa?

– I to jak. Nic nie pamiętam z wczoraj – powiedziała blondynka. – Coś się działo, co powinnam wiedzieć?

– Zrobiłam sobie tatuaż – odpowiedziała Liv od razu. – Z jego datą urodzenia – dopowiedziała przerażona. – Dlaczego ja nie mogę zapomnieć?

– Nadal ci nie przeszło po Harrym?

– Nie – szepnęła. – Wciąż za nim tęsknię, brakuje mi go.

– To masz przekichane – podsumowała. Zadzwonił dzwonek na lekcję, więc obie musiały się rozdzielić.

Amanda była o rok starsza od Olivii, jednak wiek im nie przeszkadzał. Przyjaźniły się od jakiś trzech lat. Właściwie panna Smith zaczęła tę przyjaźń, żeby zbliżyć się do Christophera. Wtedy była w nim zakochana, jednak Chris odrzucał zaloty Amandy. Blondynka w końcu zrozumiała, że nie warto i olała brata Olivii, jednak po tym uczuciu pozostała jej przyjaźń. Nie żałowała, że zaprzyjaźniła się z szatynką.

Olivia teraz miała matematykę, usiadła w ławce i westchnęła. Ten przedmiot zawsze miała z Harrym, mimo że uczęszczali do innych klas. Styles był od niej o rok starszy. Odwróciła się do tyłu i wydawało jej się, że widzi tam siedzącego bruneta, jednak jego tam nie było. Już rok minął, a ona wciąż nie mogła zapomnieć. Zawsze siedział za nią, a teraz był nieobecny. Wyjechał, zostawiając Liv. Próbowała zapomnieć, jednak nadaremno. Nadal go kochała, mimo że nie mieli kontaktu ze sobą. Czasem zastanawiała się co u niego słychać. Czy wciąż o niej pamięta, a może znalazł sobie nową dziewczynę? Te pytania najczęściej ją zastanawiały. Pragnęła zapomnieć, jednak za bardzo była zakochana w Harrym.

***

Dziewczyna razem ze swoją paczką siedziała przy stoliku na stołówce. Powoli jadła ulubioną sałatkę z kurczakiem. Uwielbiała ją, jednak dzisiaj nawet nie delektowała się tym smakiem. Była zamyślona.

– Liv?

Roztargniona spojrzała na przyjaciółkę. Cała czwórka patrzyła się na dziewczynę, która nie wiedziała, o co chodzi.

– Coś mówiłaś? – spytała.

– Pytałam się, czy wyrywasz się z nami ze szkoły?

– Pewnie – odpowiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.

Cała piątka wstała od stołu, by następnie wymknąć się ze szkoły. Nie miała ochoty, żeby przebywać z ludźmi, których nie lubiła. Wszyscy wydawali się jej fałszywi. Olivia wyciągnęła z torebki paczkę papierosów i zapaliła jednego. Kiedy przechodzili obok murku, wskoczyła na niego i zaczęła po nim chodzić. Był malutki, jednak dawał dziecięcą frajdę. Pamiętała, że jako dziecko, była wszędzie. Jej rodzice nie mogli jej upilnować, bo była ciekawa świata. Teraz miała tylko brata, a wcześniej był Harry, jednak on już o niej na pewno zapomniał.

– Erick, chodź do mnie! – krzyknęła nastolatka do ciemnowłosego. Erickowi od zawsze podobała się szatynka. Cały czas to jej pokazywał, jednak ona nie zwracała na to uwagi. Zajęta była pamiętaniem o Harrym, niż myśleć o innych chłopakach. Kochała Harry'ego. To się nigdy nie zmieni.

Erick Collins był brunetem o niebieskich oczach. Jego ręce były w tatuażach, tak samo, jak u Harry'ego, jednak u niego wydawały się ciekawsze. Olivia nie wiedziała czemu tak myśli, może dlatego, że Harry był tym jedynym.

Erick stanął przed dziewczyną, uśmiechnął się, a następnie ją pocałował. Liv nie wiedziała, czemu oddała pocałunek. Może, żeby zapomnieć o Harrym? Była głupia, żeby myśleć, jaki jest dokładny powód.

Ten pocałunek nic nie znaczy – pomyślała. – To tylko tak dla zabawy.

Oderwała się od Ericka, żeby zaśmiać się uroczo i udać się do przyjaciółki. Po tym pocałunku nie będą razem, więc nie dostrzegała, by coś poważnego mogło się wykluć z tego małego gestu.

***

Za oknami już dawno zapadł zmrok, a Olivia znów popadła w rozpacz po Harrym. Płakała, żałując, że ich miłość nie przetrwała. To, co miało wiecznie trwać, właśnie się skończyło. Rok nie widziała Harry'ego. Nie miała z nim kontaktu, nawet się nie odezwał. Kontakt im się urwał. Liv udawała twardą, a w środku była zagubioną zranioną dziewczyną. Znów okaleczyła swoje ciało, myśląc tylko o nim. Cierpiała z miłości. Zrobiła kolejną kreskę na ręce, czując zimną metalową żyletkę. Na początku nie czuła nic, a później rana zaczęła ją szczypać. Nie przerażał jej widok własnej krwi. Była już do tego przyzwyczajona. Lepiej znosiła okaleczanie siebie niż ból w sercu.

– Pewnie już zapomniał o mnie – powiedziała, robiąc ponowną ranę na swoim ciele. – Dlaczego nie potrafię zapomnieć o kimś, kto znaczył wszystko?

Nie potrafiła sobie poradzić. Raniła siebie, żeby przez chwilę poczuć ból fizyczny, zamiast psychicznego. Nie chciała go kochać, jednak nie potrafiła przestać. Za bardzo jej zależało, żeby wyrzucić go ze swojego serca. Harry był dla niej wszystkim, a kiedy odszedł, została z niczym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro