06.| Kiedyś byłaś inna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  ''Ile nocy zajmie nam policzenie gwiazd?
To jest czas, który zajmie naprawa mojego serca''
~ One Direction ''Infinity''  

***

Szatynka nagle się zatrzymała i z niedowierzaniem patrzyła na osobę, która ją obserwowała. Na początku myślała, że znów jej się przewidziało, ale naprawdę go widziała. On był tutaj i to naprawdę, w tym samym mieście.

– Harry – szepnęła. On wrócił.

Obserwowała go uważnie, sprawdzając, czy nie jest iluzją. Nie mogła uwierzyć w jego powrót, nie wiedziała, czy powinna się cieszyć, czy płakać. Była zaskoczona tym faktem, że znów go widzi, ale na jak długo?

– Jaki Harry? – zapytała się zdezorientowana Amanda. – Ten Harry? – Zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu bruneta.

– Ams, chodźmy stąd – oznajmiła Olivia, ostatni raz patrząc się na byłego chłopaka, by potem wrócić do swoich znajomych. Liv usiadła obok Ericka, zabierając mu szklankę z alkoholem. W jej głowie cały czas siedział Harry.

Dlaczego wrócił? – pomyślała.

– Wszystko dobrze mała? – spytał chłopak obok niej.

– Jak w najlepszym – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, którym skrywała swoje uczucia odnośnie Harry'ego. – Chodźmy tańczyć – dopowiedziała, łapiąc bruneta za rękę. Pociągnęła Collinsa na parkiet.

Nie będę się przejmować tym, że wrócił. Albo będę udawać, że tego nie robię.

Wciąż czuła na sobie spojrzenie swojego byłego chłopaka. Bała się odwrócić i spojrzeć na Harry'ego. Nie chciała, żeby wiedział, że nadal go potrzebuje. Pragnęła zapomnieć o nim, mimo że teraz był tuż obok. Czasem ludzie wolą komplikować swoje życie. Taka już ich natura.

***

Olivia postanowiła wrócić już do domu. Nie czuła się za najlepiej, gdy wiedziała, że jej były chłopak jest na tej samej imprezie, co ona. Chciała jak najszybciej zniknąć z tego miejsca. Pożegnała się ze znajomymi, a następnie wyszła. Tej nocy gwiazdy wyglądały pięknie. Liv postanowiła iść skrótami przez park. Nagle usłyszała kroki za sobą, więc się odwróciła. Na początku nie mogła zobaczyć, kto był za nią, ale wkrótce ujrzała twarz Harry'ego.

– Śledzisz mnie? – zapytała, krzyżując ramiona.

– Nie... może... – rzekł, a po chwili dodał. – Zmieniłaś się – zauważył brunet. – Dlaczego? Jesteś przecież inna.

– Co ty możesz o mnie wiedzieć? Nie było cię przez rok! Przez ten czas się zmieniłam.

– Fakt – odparł, podchodząc coraz bliżej. – Dużo czasu minęło.

– Dlaczego wyszedłeś za mną?

– Uznałem, że nie powinnaś chodzić sama po nocach.

– To teraz cię to interesuje? – spytała zła. – To dlaczego się nie odezwałeś? Nawet nie zadzwoniłeś.

– Wiem, że zawaliłem, a teraz chcę to naprawić – wyznał.

– Nie ma czego tutaj naprawiać – stwierdziła. – Musisz się pogodzić, że tamta Olivia zniknęła.

– Kiedyś byłaś inna.

Miała już odejść, ale się zatrzymała i spojrzała na Stylesa.

– Czego ty oczekiwałeś, Harry? Że jak wrócisz, to wszystko będzie po staremu? – Brunet podrapał się po karku, nie wiedząc co powiedzieć. – Tak myślałam – szepnęła pod nosem. – Lepiej będzie, gdy mnie zostawisz w spokoju.

Cała podenerwowana wróciła do domu. Po drodze zaczęła płakać. Nie mogła powstrzymać łez, które wycierała z policzków, wciąż pojawiały się nowe. Czuła ściskanie w sercu, a w jej głowie cały czas przebywał brunet, o którym nie mogła zapomnieć. Nie mogła zrozumieć, dlaczego zjawił się w jej życiu po kilku miesiącach. Potarła ramiona, chcąc się trochę rozgrzać. Tej nocy było bardzo chłodnawo. Sięgnęła do kieszeni po paczkę papierosów, skąd wyciągnęła jednego i odpaliła. Teraz potrzebowała dawki nikotyny.

***

Olivia zapłakana weszła do domu, wciąż nie mogła uwierzyć, że Harry wrócił. Myślała, że będzie się cieszyć, jednak tak nie było. Nie chciała jego w swoim życiu, na pewno nie po tym, jak ją zranił. W przedpokoju zagrodził jej drogę brat, Christopher na początku był wściekły, ale po chwili na jego twarz wstąpiło zmartwienie.

– Liv, co się stało? – zapytał.

– Nic – wyszeptała. Chciała jak najszybciej dostać się do swojego pokoju.

– Ktoś cię skrzywdził?

– Nie – odpowiedziała. – Nie musisz się martwić. Poradzę sobie sama – dodała, a następnie wyminęła Chrisa i wpadła do swojej sypialni. Usiadła na łóżku, ręce schowała między nogi i zaczęła wyć, patrząc się przed siebie. Nie mogła powstrzymać swoich uczuć, na pewno nie, gdy jest sama w pomieszczeniu. Wtedy wszystko się z niej wylewa i zamienia się małą bezbronną dziewczynkę, taką jak była kiedyś.

– Boże... Chcę umrzeć – wymamrotała.

Rzuciła się na łóżko, a twarz zagłębiła w poduszkę. Jej tusz już dawno był przyklejony do białej poszewki, ale dziewczyna się tym wcale nie przejmowała. Jej serce znów się rozpadło na drobne kawałeczki. Nie mogła zrozumieć, dlaczego wrócił. Tyle razy wspominała, że chciałaby, żeby był przy niej, teraz jednak nie potrafiła się przyznać, że go wciąż potrzebuje. Był jej pierwszą miłością i jak na razie zapowiadało się na ostatnią. Miała nadzieję, że kiedyś jej uczucia się zmienią. Wcześniej próbowała o nim zapomnieć, miała na to cały rok, niestety się nie udało. Nadal go kochała... Mimo wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro