3. Nienawidzę cię

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Napisałam do mojej mamy dla świętego spokoju, chociaż wiedziałam, że i tak się zgodzi.

Do- siła wyższa

Zostaję jeszcze na jedną noc u Lindy

Od- siła wyższa

Baw się dobrze, buziaczki

Do- siła wyższa

Będę, buziaki

----
Uśmiechnęłam się z ulgą i wyłączyłam telefon. Kiedy doszłam do domu Lindy, weszłam do środka i od razu pobiegłam na górę, nie zwracając uwagi na Harry’ego, który siedział w kuchni. Lindy nie było, bo poszła do galerii. Nie zdążyłam nawet zdjąć butów, kiedy Harry wszedł do pokoju.

- Gdzie byłaś? - zapytał, a w jego głosie wyczułam nutę irytacji.

- O, już cię obchodzę, jak słodko - uśmiechnęłam się kpiąco, starając się zapanować nad narastającą złością, i zaczęłam szukać mojego telefonu.

- Byłam w Starbucksie - dodałam, kiedy znalazłam telefon i zobaczyłam wiadomość od Aarona.

Od- Aaronek

Hejka, dasz się zaprosić na kawę za tydzień?

Do- Aaronek

Jasne, że tak

----
- Aha - rzucił obojętnie i wyszedł z pokoju. Zamurowało mnie.

- Kurwa, a może byś mnie przeprosił?! - wrzasnęłam za nim, czując jak złość narasta.

- Niby za co? - prychnął, odwracając się w moją stronę.

- Może za to, że wspomniałeś o moim ojcu, chociaż mówiłam, żebyś tego nie robił?! - krzyknęłam, czując jak łzy napływają mi do oczu.

- Sory - odpowiedział obojętnym głosem. Wtedy straciłam kontrolę nad sobą i wrzasnęłam:

- Kurwa, czy ty nie możesz mnie po prostu przeprosić jak normalny człowiek? Powiedzieć tego jebanego "przepraszam"? Czemu mi to robisz?! Nienawidzę cię! - krzyknęłam, a łzy spływały mi po policzkach.

Wtedy zrobił coś, czego totalnie się nie spodziewałam - przytulił mnie. Byłam tak zdziwiona, że nawet się nie wyrywałam. Siedzieliśmy tak przytuleni przez kilka minut, aż usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi.

- Hejka, wróciłam! - krzyknęła Linda.

Szybko wyrwałam się z otępienia i pobiegłam się z nią przywitać.

- Hejka!

- No hej, hej, wiesz jaką zajebistą sukienkę se kupiłam? - zapytała podekscytowana.

- No dawaj, pokazuj.

Linda wyciągnęła sukienkę, która była naprawdę ładna.

- No, całkiem, całkiem - oceniłam z uśmiechem.

- Ja bym ci radziła się przebrać, bo jesteś trochę brudna - zauważyła Linda.

- Aha, ok - odpowiedziałam, idąc w stronę jej pokoju.

W szafie Lindy znalazłam niebieską sukienkę w białe kwiatki z falbankami, więc się w nią przebrałam i do tego założyłam białe Air Force. Kiedy zeszłam na dół, Linda zaniemówiła.

- I co, ładnie wyglądam? - spytałam, czując się niepewnie.

- Omg, wyglądasz ślicznie! - powiedziała z zachwytem.

- Mogę ci dać tę sukienkę

- Naprawdę mogę ją wziąć? - spytałam z niedowierzaniem.

- No.

- Omgggg, dzięki! - powiedziałam i mocno ją przytuliłam.

- A gdzie Xana? - spytała Linda, rozglądając się.

- Chyba w ogrodzie - odpowiedziałam.

- A Harry gdzie? - zapytała ponownie.

- Nie wiem, pewnie jak przyszłaś, to chwilę później wyszedł - odpowiedziałam.

- Idziemy zaraz do ogrodu, bo chcę zażyć świeżego powietrza - powiedziałam, biorąc głęboki oddech.

- Dobra, ale najpierw idziemy szukać Xanki, bo coś jej kupiłam.

Linda wyciągnęła z torebki pluszową świnkę, która zapiszczała, kiedy została ściśnięta. Poszłyśmy do ogrodu i okazało się, że Xana zasnęła w słońcu, ale kiedy tylko podeszłyśmy bliżej, od razu się poderwała i pobiegła się z nami przywitać. Powąchała zabawkę, a kiedy zobaczyła, że piszczy, zaczęła biegać za nią jak szalona, podczas gdy Linda rzucała jej zabawkę. Razem z Lindą usiadłam na trawie i zaczęłyśmy rozmawiać.

- No to jak myślisz, gdzie Harry może być? - zaczęła znowu ten sam temat, patrząc na mnie z ciekawością.

- No przecież ci mówiłam, że może gdzieś wyszedł - powiedziałam, czując irytację.

- Okej, okej, koniec tematu - powiedziała, uśmiechając się pod nosem.

- No przecież nie uprawiałam z nim seksu - odwróciłam się do niej, czując frustrację.

- Wiesz, ja chyba pójdę do kolegi - powiedziałam nagle, chcąc zmienić temat.

- Okej, ale idę z tobą - zgodziła się Linda, więc napisałam do Aarona.

Do- Aaronek

Hejka, mogę przyjść do ciebie z psiapsi i z psem?

Od- Aaronek

Jasne

----
- Dobra, zbieraj się.

- A teraz idziemy?

- Nie, za 15 lat - odpowiedziałam sarkastycznie.

- Okej, Jezu, wyluzuj - mruknęła Linda, przewracając oczami.

***
Kiedy dotarłyśmy, Aaron opierał się o bramę.

- Hej - przytuliłam się do niego, czując ciepło jego ciała.

- To jest Linda, a to Xana - przedstawiłam ich sobie. Gdzieś w tle zaszczekał Fifi.

Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i patrzyliśmy, jak Xana i Fifi bawią się razem. Po godzinie Linda dostała wiadomość od Harry’ego, który pytał, gdzie jesteśmy, i że jak będziemy wracać, to żebyśmy kupiły mleko i sok jabłkowy. Pożegnaliśmy się z Fifim i Aaronem i wróciłyśmy do domu (oczywiście z mlekiem i sokiem jabłkowym).

- Jesteśmy! - krzyknęłam, wchodząc do domu.

Kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam, że Harry ogląda "Dom z papieru".

- Nie mogłeś sam sobie do sklepu iść? - zapytałam zirytowana.

- Nie.

- A czemu, jeśli mogę wiedzieć?

- Bo jestem zajęty - odpowiedział, nie odrywając wzroku od ekranu.

- Oglądaniem jakiegoś serialu na Netflixie?

- No najwyraźniej.

- Aha.

- A po co ci te rzeczy, jeśli mogę wiedzieć?

- Dzisiaj przychodzą do mnie chłopacy, więc mam nadzieję, że was nie będzie.

- Nie, nie będzie - odpowiedziałam, starając się ukryć frustrację.

- To super.

- A do czego będziesz używał mleka i soku? W sensie do czego konkretnie? - spytałam z ciekawością.

- A, to - zaczął.

- No?

- Będę je ze sobą mieszał i ten, kto wypije najwięcej i nie zwróci, wygrywa - powiedział z uśmiechem.

- Fuu - skrzywiłam się, nie mogąc uwierzyć w jego pomysł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro