5. Kocham cię

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły trzy dni od pocałunku z Harrym, a ja dalej staram się go unikać.

- Ej, laska, to co, masz już pomysł? - zapytała Linda na naszej ostatniej lekcji.

- Co? - wyrywałam się z zamyślenia.

- Pytam, czy masz już pomysł na stylówkę na imprezę z Aaronem - powtórzyła, a jej oczy błyszczały z ekscytacji.

- Jeszcze nie, ale na pewno coś przygotuję - uśmiechnęłam się do niej, starając się ukryć swoje zmieszanie.

Linda popatrzyła na zegarek i uśmiechnęła się szerzej. - Ale wiesz, że ona jest o 20:00, a teraz jest 15:29? Czyli zaraz powinien być dzwonek.

W tym momencie usłyszałyśmy głośny dźwięk dzwonka dochodzący z korytarza.

Kiedy dotarłam do domu, była 15:46. Szybko zjadłam obiad i pobiegłam szykować ciuchy na imprezę. Wybór padł na czerwono krwistą sukienkę z rozcięciem na biodrze i tak samo czerwone, wysokie szpilki.

***

O 19:42 przyszła do mnie Linda, również bardzo ładnie ubrana w czarną sukienkę z bufiastymi rękawami.

- Hej, Linduś, wyglądasz zajebiście! - powiedziałam, przytulając ją na powitanie.

- Omg, dziękuję - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Zawsze jest taka promienna.

- Dobra, to co, idziemy?

- Lets go!

Dziesięć minut później byłyśmy w drodze do Aarona. Plan był prosty: spotkać się z nim i razem pojechać na imprezę. Wtedy dostałam smsa:

𝙊𝙙-𝘼𝙖𝙧𝙤𝙣𝙚𝙠

Hey mała, zabieram na impreze jeszcze mojego kumpla, mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko.

𝘿𝙤-𝘼𝙖𝙧𝙤𝙣𝙚𝙠

Jasne, że nie mam. Linda wkońcu się czymś zajmie🤭

𝙊𝙙-𝘼𝙖𝙧𝙤𝙣𝙚𝙠

Bahaha

----
Okazało się, że kolega Aarona nazywa się Jesse i, podobnie jak Aaron, ma 18 lat. W drodze na imprezę dostałam kolejnego smsa, tym razem od Harry'ego.

𝙊𝙙- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Gdzie jest Linda?

𝘿𝙤- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Jesteśmy na imprezie

𝙊𝙙- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Ale, że tak beze mnie?

Do- Potter

Spierdalaj

----
Gdy dotarliśmy do miejsca, gdzie miała się odbyć impreza, naszym oczom ukazał się piękny biały dom.

- Woow, ale cudowny - westchnęła Linda z zachwytem.

- Byliście tu już kiedyś? - zapytałam Aarona i Jesse'ego.

- Tak, często u niego jesteśmy. To dobry kolega - odpowiedział Jesse.

Weszłyśmy do domu, gdzie było mnóstwo ludzi, zarówno znajomych, jak i tych, których miałam zaszczyt poznać. Aaron skierował się w stronę baru.

- To wy idźcie gdzieś, zajmijcie miejsce, a ja idę po drinki - powiedział Aaron.

- Okii - odpowiedziałyśmy jednocześnie z Lindą i Jesse.

- Ej, dobra, tu chyba może być - powiedział Jesse, wskazując wygodne miejsce.

- Jest git - potwierdziła Linda.

- Jak się nazywa osoba organizująca imprezę? - zapytałam z ciekawości.

- Noah Johnson. O, tam idzie - Jesse wskazał na schody.

- OMG - krzyknęłam, zanim Jesse i Linda zdążyli zareagować, wpadłam prosto w ramiona chłopaka.

- Hejkaaa!

- Ooo, hejkaa! Dawno się nie widzieliśmy - odpowiedział Noah, uśmiechając się szeroko.

- Nooo, jakieś dwa lata! - wtuliłam się mocniej w Noacha.

- Skąd się znacie? - zapytał Jesse.

- Byliśmy przyjaciółmi, ale on i jego rodzina się przeprowadzili - wyjaśniłam, czując napływ wspomnień.

***
Gdy dochodziła 22, Linda i Aaron byli już całkiem nawaleni, Jesse jakoś się trzymał, a ja wypiłam parę drinków, bo mam słabą głowę do tego. W pewnym momencie napisał do mnie Harry.

𝙊𝙙- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Siema

𝘿𝙤- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Co chcesz?

𝙊𝙙- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Nic

𝘿𝙤- 𝙋𝙤𝙩𝙩𝙚𝙧

Zajebiście

----
Odłożyłam telefon do torebki, nie chciałam pisać z tym zjebem.

- Ej, gdzie Aaron? - zapytałam Jessa, zauważając puste krzesło, na którym przed chwilą siedział.

- Nie wiem, może wyszedł zapalić - odpowiedział Jesse.

Wyszłam przed dom Noaha i zobaczyłam Aarona palącego papierosa. Podeszłam do niego.

- Czemu palisz? - zapytałam, a on odwrócił się do mnie zaskoczony.

- W sumie to nie wiem - odpowiedział Aaron, wpatrując się na dom za mną.

- Muszę ci coś powiedzieć - popatrzył na mnie poważnie, a jego oczy były pełne napięcia.

- To mów - powiedziałam, otulając się bardziej swetrem, czując narastające zimno.

- Bo ja się w tobie zakochałem - wyznał prosto z mostu.

- Co... - ledwo wydusiłam, zaskoczona jego słowami.

- Czy ty też... - jego głos zadrżał.

- Muszę się zastanowić - odpowiedziałam i pobiegłam poszukać Lindy. Serce waliło mi jak młot.

Gdy wreszcie ją znalazłam, powiedziałam:

- Stara, zbieramy się.

- Co, czemu? - spytała zdezorientowana.

- Później ci powiem, teraz zapierdalaj do domu - powiedziałam stanowczo.

- Okej, okej, wyluzuj.

- No to chodź - poganiałam ją, czułam, że musimy stamtąd szybko wyjść.

- Idę, idę - odparła Linda, podążając za mną.

Pożegnałyśmy się z Noahem i Jessem, a potem ruszyłyśmy w stronę domu Lindy.

30 minut później..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro