25.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mina wzięła głęboki wdech.

- Najpierw, wytłumacz Freitagowi, że to nie Alexa miałeś na myśli oraz jakoś uświadom samego Insama, żeby raczej nie zastanawiał się na to, że coś między wami będzie. Im wcześniej tym zrobisz, tym lepiej. Chyba, że... czekaj, czekaj, ty miałeś w planach specjalnie umówić się z nim, żeby sprawdzić, czy Richard będzie zazdrosny! – Słowenka posłała mi chytry uśmiech.

Nie dziwię się, że Peter się jej boi.

- Na początku. – chcąc, nie chcąc, musiałem jej przytaknąć. – Ale potem się okazało, że on się na to napalił bardziej niż ja, dlatego cały plan i jego sens upadł. Nie przewidziałem akurat tego.

- No to załatw sprawę z twoim włoskim amantem i potem umów się z Richardem.

- Gdyby to było takie łatwe. – prychnąłem. – Przez chwilę przeszło mi to przez myśl, ale potem on wyjechał mi z wiadomością, że ktoś mu się podoba.

- Ktoś?

- Słoweniec, Mina, Słoweniec. To jest najgorsze w tym wszystkim. Jeszcze z kadry A. Przeprowadziłem już dokładne śledztwo, zaangażowałem Kamila i Norwegów, a nadal nie jestem pewien kto to jest. Miałem na liście Tilena, którego odrzuciłem, Zajca, którego też odrzuciłem, no i Zigę. Jego nie odrzuciłem, a wręcz przeciwnie. Coraz bardziej utwierdzam się w swoich podejrzeniach i nie do końca mi się to podoba.

- Niby dlaczego akurat Ziga?

- No popatrz. – odłożyłem kubek na stół i zacząłem wyliczać na palcach ręki. – Słoweniec, kadra nie do końca A, ale my się sami nie łapiemy w naszych kadrach, więc Niemcy tym bardziej. Oboje są muzykami, grają na instrumentach. Ogarniali dla mnie prezent, więc mieli ze sobą bardzo dużo kontaktu, na zawodach też często się widywali. Ziga jest bardzo kontaktowy, kurwa, on kocha wszystkich, non stop łazi uśmiechnięty, więc jakoś złapali więź i tak to się skończyło. No i obiektywnie rzecz mówiąc, jest w miarę przystojny.

Mina oparła się o krzesło, masując palcami nasadę nosa.

- Błagam, oszczędź mi już reszty szczegółów.

- I weźmy pod uwagę także fakt, że...

- Stop.

- Ale...

- Przymknij się choć na sekundę. Albo nie, wytłumacz mi dlaczego nie pomyślałeś w ogóle o sobie. Kiedy ktoś mówi drugiej osobie, że ktoś mu się podoba, to pierwszą, normalną i naturalną reakcją jest pomyślenie w pierwszej kolejności o SOBIE. Nie przeszło mi przez myśl, że może chodzić mu o ciebie?

Szczerze?

- No przez sekundę przeszło. Ale odrzuciłem tę opcję, zważywszy na to, że był tak entuzjastycznie nastawiony na moje randez-vouz z Alexem.

- Pragnę przypomnieć, że to ty wyjechałeś pierwszy z wyznaniem, że on ci się podoba.

- Ale to dlatego, że to on mi cały czas wmawiał – właściwie to miał rację – że Alex zwraca na mnie uwagę. Więc to była moja pierwsza reakcja. Fakt, spanikowałem.

- Obaj jesteście siebie warci. – mruknęła pod nosem moja rozmówczyni.

Wziąłem głęboki oddech i oparłem się głową o ścianę.

- Nie wzdychaj mi tu tak, tylko zacznij działać, mój drogi, co wplatasz się w coś jeszcze gorszego. I nie będzie mógł winić nikogo innego oprócz siebie. A co do Freitaga, to wydaje mi się, że najciemniej pod latarnią.

- To znaczy? Nie mam ochoty już na rozwiązywanie kolejnych zagadek.

- Że szukasz daleko, a odpowiedź masz dosłownie pod samym nosem. Kto jest z kadry A? Ty. Z kim Freitag spędza najwięcej czasu nie tylko z waszej nacji, ale także ogólnie? Z tobą. Zapytałabym jeszcze kto jest ze Słowenii, ale mam nadzieję, że aż tak głupi nie jesteś. – zironizowała. – Poza tym, dziecko drogie, gdyby to był ktoś inny, to nie oszukujmy się, ale by ci o tym wyraźnie powiedział, nawet gdyby to był ktoś z kim się przyjaźnisz, a nie odstawiał takie cyrki.

Może coś rzeczywiście w tym jest... Ale nie będę się od razu na to nastawiał, żeby się czasem nie rozczarować.

- Wezmę to pod uwagę. – odezwałem się wreszcie dziwnie zachrypniętym głosem.

- Ej, ej, nie przejmuj się tak. – Mina poklepała mnie po kolanie. – Wszystko będzie dobrze, uwierz mi.

Sam nie wiem jakim sposobem w moich oczach pojawiły się łzy. Może to te wszystkie nagromadzone emocje z ostatnich kilku tygodni? Czy może wreszcie, po cholernych, często wyimaginowanych perturbacjach, dotarło do mnie tak wiele spraw i uczuć? Wszystko to uderzyło we mnie tak mocno, że byłem w stanie tylko siedzieć i pociągać nosem.

- No chodź tu. – blondynka pociągnęła moje krzesło w swoją stronę, tak, że opierałem się teraz na jej barku, a ona obejmowała mnie ramieniem. – Nie masz co płakać, bo wszystko się ułoży, wiem, że ci ciężko, ale wszystko jest do rozwiązania. I dam sobie rękę uciąć, że Richardowi naprawdę chodzi o ciebie.

Obyś miała rację.

- A jeśli nie? – otarłem twarz rękawem bluzy.

- Nie ma takiej opcji. – rzuciła stanowczo. – A nawet, jakby wydarzyła się jakaś apokalipsa, czyli Freitag nie odwzajemniał twoich uczuć, to życie toczy się dalej.

- Ale... - przez chwilę milczałem, wahając się przed tym co chcę powiedzieć, jednak w końcu dałem sobie spokój. Mina wiedziała już tyle, że mogłem się jej przyznać do wszystkiego. Wyłuszczyłem więc jej szczegółowo wszystkie moje wątpliwości i zawahania, a ona siedziała, słuchając i co jakiś czas kiwając głową.

- Ehh, dzieciaku. – westchnęła wreszcie. – Masz taką tendencję to wymyślania sobie przeciwności losu i problemów, że to aż powinno być nagradzane. Z jednej strony 'hurr durr, nic cię nie ruszy', a z drugiej panikujesz nad rzeczami, które mają zerowe prawdopodobieństwo zdarzenia.

Roześmiałem się przez łzy.

- Nie przejmuj się tyle, ochłoń i powoli, małymi kroczkami się wszystko rozwiąże, okej? Nie panikuj mi tylko.

Nie zdążyłem odezwać się ani słowem, gdyż nagle rozległ się dzwonek telefonu Słowenki.

- Tak, jest u mnie. – popatrzyła na mnie znacząco.

Czas wrócić do rzeczywistości.

________________________

Here we go again!

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Do zobaczenia,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro