○11. Poczuć coś czego nie powinna○

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia nie poszła do pracy. Powiedziała Sibyl że źle się czuje i ta o dziwo bez większego gadania zgodziła się. W pewnym sensie nie czuła się najlepiej, ale to było pod względem psychicznym. Nie miała ochoty widzieć Debry, musiała od niej odpocząć chociaż przez jeden dzień. I do tego chciała uniknąć Billy'ego. Dlatego postanowiła cały dzień spędzić w swoim pokoju, z dala od wszystkiego.

Połowę dnia przeleżała w łóżku wstając tylko po to aby skorzystać z łazienki albo coś zjeść. W ogóle nie miała na nic siły. Coraz bardziej zaczęła zastanawiać się nad ucieczką, ale miała zbyt dużo niepewności aby ten plan wdrożyć w życie.

Gdy przysypiała na łóżku okryta kocem co wyglądało jakby była owinięta jak w kokonie usłyszała pukanie do drzwi. Mruknęła otwierając leniwie oczy i spojrzała w kierunku wejścia. Za pierwszym razem postanowiła nie zareagować, ale gdy ten ktoś zapukał drugi raz i później trzeci znacznie głośniej niż wcześniej, wyswobodziła się z nakrycia i niechętnie podeszła w stronę drzwi. Odsunęła na bok szafkę, która blokowała przejście po czym otworzyła drzwi. W framudze stał Negan, który zdenerwowany marszczył brwi, ale na jej widok jego twarz złagodniała. Uśmiechnął się skanując ją wzrokiem.

-Wyglądasz jak gówno.- stwierdził rozbawionym tonem na co brązowowłosej kąciki ust drgnęły do góry. Bo faktycznie nie wyglądała najlepiej. Była zaspana, jej włosy były związane w niedbałego koka który nie był wcale uroczy oraz miała na sobie za dużą szarą bluzę i leginsy.

-Ty za to wyglądasz świetnie.- na jej niecodzienny komentarz czarnowłosy uniósł zdziwiony brwi bo te słowa nie były drwiące czy sarkastyczne, po prostu go skomplementowała. Przez parę chwil stał jak słup soli zapominając po co tu przyszedł.- Aż tak Cię zamurowało, że powiedziałam o tobie coś miłego?

-Sibyl jednak mówiła prawdę, że jesteś chora. Od gorączki pleciesz sama nie wiesz co.

Brązowowłosa prychnęła rozbawiona. Nie była chora, a to jakoś wymsknęło jej się z ust. Ale minę jaką on zrobił zapamięta na długo i jakoś na samą tą myśl chciało jej się uśmiechnąć.

Po chwili poczuła zapach jedzenia. Spojrzała niżej gdzie Negan trzymał nieduży garnek. Dopiero teraz to zauważyła.

-Przyniosłem Ci spaghetti.- czarnowłosy wszedł do pomieszczenia gdy zrobiła mu miejsce po czym zamknęła za nim drzwi. Mężczyzna odstawił garnek na stół.- Nadal jeszcze ciepłe.

-Spaghetti nie sprawi że wyzdrowieje.- musiała grać w tą grę i udawać chorą. Mogłaby mu powiedzieć o Debrze i Billy'm, ale czemu miałoby go obchodzić co mogą jej zrobić? Nic dla niego nie znaczyła więc nie przejąłby się gdyby któregoś dnia umarła.

-Ale sprawi że choróbsko będzie bardziej znośne.

- Nie sądzę by to wyszło.

- Nie gderaj, tylko siadaj i jedź bo wystygnie.- czarnowłosy wyjął z szafki talerz oraz sztućce i położył je na stole, nałożył spaghetti na talerz i wskazał ręką aby usiadła przy stole.

Brązowowłosa zajęła miejsce przy stoliku na przeciwko niego.

-A ty nie jesz?

- Już jadłem skarbie, nie martw się o mnie.

-Jedyną osobą która w tej chwili się martwi to ty.

-Niby dlaczego tak uważasz?

-Bo przyszedłeś tu sprawdzić jak się czuje i przyniosłeś mi jedzonko.- delikatny uśmiech zawitał na jej twarzy.

-To tylko uprzejmość.

-A od kiedy jesteś uprzejmy dla swojego wroga?

-Kto niby powiedział że jesteśmy wrogami.

-Zabiłeś moich przyjaciół i innych, sterroryzowałeś Alexandrie, upokorzyłeś mojego brata, o i nie zapomnijmy że mnie teoretycznie porwałeś. A to wskazuje że nie jesteśmy przyjaciółmi, ani niczym pozytywnym.

-Cholera, te słowa ranią moje serce.

-To ty masz serce?- zapytała z rozbawieniem. Nie wiedziała czemu zaczęła się z nim droczyć. Nie mówiła tych rzeczy aby go faktycznie zranić. Właściwie sama nie rozumiała swojego zachowania. Gdy przyszedł poczuła się lepiej. Nie wiedziała dokładnie dlaczego, ale tak po prostu było, jakby jego obecność i fakt że może jednak przejął się jej zdrowiem sprawiło jej przyjemność. Może zaczęły pojawiać się u niej pierwsze objawy syndromu sztokholmskiego. To pasowało by do faktu że zaczęła odczuwać dziwną sympatię do osoby, która przecież zabrała ją od bliskich.

-Co stało Ci się w rękę?- spojrzenie czarnowłosego padło na jej wciąż obandażowaną dłoń. Hannah przerwała jedzenie posiłku nerwowo przełykając kęs i na szybko wymyślając jakieś kłamstwo.

-Poparzyłam się wrzątkiem.- mruknęła patrząc mu tylko przez krótką chwilę w oczy po czym wróciła do jedzenia.

Negan przyglądał się jej zaciskając usta w wąską linię gdy analizował jej słowa. Jakoś niezbyt w to wierzył, ale przemilczał to i nie drążył tematu. Jeśli to coś istotnego to prędzej czy później i tak się dowie. Przed nim nic się nie ukryje, zwłaszcza w jego imperium. To on tutaj był szefem i to przed nim ludzie klękają.

Lucky podszedł do stołu i miauknął dając o sobie znać. Negan spojrzał na kota, który poruszył się aby po chwili wskoczyć mu na kolana. Zaczął go głaskać na co ten zadowolony mruknął. Hannah przerwała jedzenie obserwując jak Negan bawi się z zwierzęciem. W tej chwili pomyślała że wygląda on uroczo, a nie jak potwór który dopuścił się okrutnych czynów. Nie rozumiała tego że potrafił być przy niej taki ludzki, jakby wciąż miał w swoim sercu odrobinę dobra które pokazywał tylko przy niej. Przecież musi być twardy, stanowczy i brutalny aby nie stracić autorytetu w oczach swoich ludzi. Tu nie było miejsca na słabości więc czemu do niej przychodził, czemu był tutaj i interesował się nią. Dlaczego był miły mimo że był złym człowiekiem. Czy to była jakaś jego gra, czy robił to specjalnie aby uśpić jej czujność? Ale jaki miałby w tym wszystkim cel? Przecież ona nie jest kimś ważnym, kimś niezwykłym. Jest tylko siostrą słynnego i odważnego Rick'a Grimes'a z którym lepiej nie zadzierać.

-Lubisz to co widzisz, hm?

Brązowowłosa otrząsnęła się. Szybko spuściła wzrok zdając sobie sprawę że patrzyła się ciągle na czarnowłosego, który w końcu wyczuł jej spojrzenie na sobie. Mężczyzna uśmiechnął się gdy zauważył jak speszona wróciła do spożywania posiłku. Hannah oparła policzek o dłoń czując jak niechciany rumieniec wkrada się na jej twarz. W myślach modliła się aby on tego nie zauważył.

-Czemu się tak kryjesz skarbie? Do twarzy ci w czerwieni.

Gdy to usłyszała rumieniec powiększył się przez co poczuła się zażenowana. Oczywiście że nie mógł darować sobie od skomentowania tego, chciał dalej się z nią podroczyć.

-Aż tak na ciebie wpływam? Cholernie gorąco się tu zrobiło.- powiedział oblizując dolną wargę. Wyglądała tak uroczo z tymi zaczerwionymi policzkami.

-Przestań.- mruknęła odsuwając talerz ponieważ nie miała już ochoty dalej jeść.

-Dlaczego? Czyżby to było dla ciebie niekomfortowe?

-Tak.- spojrzała mu prosto w oczy czego po chwili pożałowała. Na jego twarzy widniał zawadiacki uśmieszek, a oczy błysnęły tajemniczym blaskiem. Czarnowłosy pochylił się nad stołem przez co kot zeskoczył mu z kolan i poszedł sobie gdzieś. Wyciągnął dłoń i przybliżył ją do twarzy brązowowłosej, która nie ruszyła się z miejsca. Otarł kciukiem kącik jej ust gdzie pozostała odrobina sosu po spaghetti po czym cofnął się i oblizał swój kciuk. Przeszedł ją dreszcz gdy w czasie każdej czynności, którą wykonywał nie przerywał z nią kontaktu wzrokowego.

Wcześniej czuła się zażenowana, ale teraz miała ochotę zakopać się pod ziemię. Co to w ogóle było?, pomyślała. Na pewno zrobił to specjalnie aby wyprowadzić ją z równowagi. A teraz siedziała tu niczym czerwony burak i nie potrafiła niczego z siebie wydusić.

- Jeszcze chwila a z uszu pójdzie ci dym.- zaśmiał się rozbawiony jej miną. 

-Myślę że powinieneś wyjść.- wydusiła z siebie po krótkiej chwili ciszy.

-Nie sądzisz że to nie miłe. Jestem szefem tego miejsca i zrobię co będę tylko chciał. Ale masz farta bo muszę coś jeszcze zrobić więc będę leciał.- czarnowłosy wstał z swojego miejsca i zabierając kij ruszył w kierunku drzwi.

-A garnek?- zapytała zanim zdążył wyjść.

-Zatrzymaj go na razie, kiedyś po niego wrócę skarbie.- puścił jej oczko po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Chwilę siedziała lekko skołowana. Jej dłoń powędrowała do kącika ust gdzie dotknął ją. Przez myśl przemknęło jej że mógłby zrobić znacznie więcej, ale szybko skarciła się za takie myśli. Nie mogła sobie pozwolić by poczuła do niego coś czego nie powinna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro