○13. Zapomniane uczucie○

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z trudem łapała oddech przez szaleńczo bijące serce. Za każdym razem gdy przełykała ślinę czuła jak ostrze bardziej naciska na jej skórę szyi. Wydawało jej się to trwać wieczność gdy tak stali.

-Podoba mi się to, jak twoje oczy błyszczą strachem, jak klatka piersiowa unosi się tak szybko. Tylko mi tu nie zemdlej.- zaśmiał się szyderczo.- Zabiorę rękę, ale jeśli krzykniesz pożałujesz tego. Rozumiesz?- zapytał, a  ona ledwo przytaknęła głową bo nóż wciąż był zbyt blisko jej szyi aby mogła bardziej się poruszyć. On dobrze o tym wiedział i jeszcze więcej czerpał satysfakcji że jest zdana na jego łaskę. Zabrał dłoń.- Grzeczna dziewczynka.- pochwalił gdy nie odezwała się. Bo co mogłaby w tej chwili zrobić. Przycisnął ją do ściany i groził nożem. I kto niby przyszedłby jej na pomoc? Prędzej zadźgałby ją niż ktokolwiek zainteresowałby się czyimiś krzykami i postanowił sprawdzić to.

-Zabijesz mnie?- zapytała starając się brzmieć pewnie, ale wiedziała że jej ciało ją zdradza. Oczywiście że się bała. Ale nie samej śmierci, tylko tego co może jej zrobić zanim ją zabije.

-Wolałbym dłużej się pobawić, ale pewnie tak.- przybliżył twarz do jej i polizał ją po policzku. Wzdrygnęła się i poczuła lekko mdłości, które spowodowały ucisk w jej żołądku. Musiała przecież coś wymyślić, nie mogła mu pozwolić by zrobił to co zamierza.- Pewnie jesteś zła na świat za to. Ale może być przyjemnie jeżeli będziesz współpracować. Debra z pewnością nie byłaby łagodna.

Spojrzała mu prosto w oczy gdy wymienił te imię. Czyżby wiedział o tym że Debra groziła że ją zabije?

-Od razu było widać że się nie lubicie. Nie mogłem pozwolić by cię zraniła, pozbyłem się jej.

-Bo nie chciałeś aby cię wyprzedziła?- zapytała z złością. Billy zaśmiał się. 

-Taka urocza i bystra. Szkoda że niedługo twoje serce przestanie bić.- szepnął tuż obok jej ucha. Mocniej przycisnął ostrze przez co przeciął delikatnie jej skórę. Poczuła nieprzyjemne pieczenie, a po chwili jego usta zaczęły ssać ranę która krwawiła. Skrzywiła się bo to jeszcze bardziej bolało. Łzy pojawił się w jej oczach gdy przesunął drugą rękę na jej biodro i je ścisnął. 

Nie mogła tak skończyć. Musiała walczyć. Rozejrzała się szukając czegokolwiek co by jej pomogło. Zauważyła że on ma broń za paskiem. Przez krótką chwilę wahała się, ale gdy czuła jego usta na szyi nie wytrzymała. Sięgnęła po pistolet odbezpieczając go i postrzeliła go w nogę bo tylko na tyle mogła się wyswobodzić z jego uścisku. Broń miała tłumik więc nie wydała hałasu przy strzale. Billy puścił ją i cofnął się upadając do tyłu. 

Hannah wymierzyła do niego. Mężczyzna zaśmiał się, a po chwili skrzywił gdy dotknął swojej krwawiącej rany. Spojrzał na nią kpiącym spojrzeniem jakby wcale nie przejmował się że może zaraz zginąć. Bawił go jej widok. Dłonie jej drżały gdy trzymała pistolet, a oczy szkliły się od łez.

-Nie zastrzelisz mnie.- stwierdził powoli podnosząc się na nogi nie zwracając uwagi na ból w nodze.

-Niby czemu?

-Bo jesteś zbyt dobra.- stwierdził prostując się na nogach. Nawet nie przejmował się aby zatrzymać krwawienie, nie bolało go to zbytnio, wręcz cieszył się z bólu. W końcu nie był normalną osobą.- Oh Hannah, nie dasz rady mnie zabić. To właśnie tacy jak ty zawsze umierają bo nie pasują do takiego świata. 

-Wcale że nie.

-Nie? Ile dobrych ludzi których znałaś zginęło? Przetrwają tylko ci którzy są zdolni zrobić, to co trzeba aby przetrwać. Nikogo nie oszukasz, nie jesteś morderczynią.- to co mówił może i było prawdą, ale w tej chwili te słowa służyły mu aby odciągnąć jej uwagę, rozproszyć ją. I niestety to się udało bo Hannah lekko opuściła broń gdy te słowa ją dotknęły. Wykorzystał jej nieuwagę. Wyrwał z jej dłoni broń i mocno ją uderzył przez co upadła na ziemie uderzając się dodatkowo głową o beton.

Jęknęła przewracając się na plecy. Przez chwilę czuła zawroty głowy, które przerodziły się w tępy ból. Billy schował pistolet i sięgnął po nóż który wcześniej upuścił. Usiadł na niej okrakiem gdy jeszcze była ogłuszona przez uderzenie.

-I widzisz, mówiłem ci. Umrzesz, ale zanim to nastąpi, chcę poczuć twoje ciało.

Hannah ocknęła się nagle i próbowała go zepchnąć, ale był zbyt silny. Złapał ją za nadgarstki i jedną ręką przycisnął je nad jej głową.

-Proszę, nie rób tego.

-Ona też tak błagała, ale głośniej.

Słyszała jego cichy, ale szalony śmiech gdy zaczęła szlochać. Szamotanina na nic się zdała, zbyt mocno ją trzymał. Drugą ręką w której trzymał nóż rozciął jej bluzkę. Oderwał materiał przez co straciła górną garderobę i była tylko w staniku.

-Proszę, nie!

Gdy krzyknęła uderzył ją w twarz uprzednio odkładając nóż.

-Zamknij się bo będzie tylko gorzej.

Słone łzy spływały jej po policzkach gdy usłyszała jak on odpina pasek od spodni. Wciąż próbowała się uwolnić co bardziej go denerwowało, ale nie miała zamiaru tak łatwo się poddać. Nie chciała skończyć w taki sposób. Zamknęła oczy aby nie patrzeć na to gdy dotykał jej brzucha i zjechał niżej chcąc odpiąć jej spodnie. Ale gdy myślała że najgorsze za chwilę nastąpi, jego dotyk zniknął, jego ciężar zniknął, leżała sama na zimnym betonie. Później usłyszała łomot i kolejny. Ten dźwięk brzmiał jakby ktoś coś roztrzaskał, jakby łamały się kości. I coś jej mówiło że wie co to za dźwięk. Szybko podciągnęła się i skuliła pod ścianą próbując objąć się jak najszczelniej ramionami. Wciąż mocno zaciskała oczy, nie chciała na to patrzeć.

Gdy tylko Negan skończył roztrzaskiwać głowę Billy'ego otarł czoło wierzchem dłoni. Krew kapała z jego kija. Za sobą usłyszał cichy szloch. Gdy się obrócił zobaczył jak brązowowłosa skulona drży pod ścianą. Ten widok złamał mu serce, którego myślał że nie ma. Sądził że pozbył się tych uczuć już dawno gdy zginęła jego pierwsza żona. Coś go tknęło aby odwiedzić Hannah i gdy szedł w kierunku budynku w którym mieszka usłyszał jej krzyk. Zamarł na moment nie dowierzając że może to być jej głos. Ale gdy dotarł i zobaczył jak ten łajdak próbował ją zgwałcić, nie wytrzymał. Czysta wściekłość opanowała jego ciało. Nie kontrolował się, z nie pohamowaną furią roztrzaskał jego czaszkę na miazgę.

Uklęknął przed nią i zdjął swoją kurtką, którą okrył jej drżące ciało. Wzdrygnęła się na jego gest, ale gdy usłyszała jego głos trochę się uspokoiła.

-Już nic ci nie grozi.- starał się brzmieć pocieszająco choć w tej chwili raczej niezbyt to pomagało.

Hannah okryła się szczelnie kurtką decydując się aby otworzyć oczy. Pierwsze co zobaczyła to jego oczy piwne przepełnione zmartwieniem, smutkiem, wściekłością. Ciężko jej było stwierdził która z emocji przeważała, wszystkie były zmieszane, a może to emocje powodowały że nie mogła się zbytnio skupić i nie myślała racjonalnie. Nagle jej spojrzenie padło za niego, na bezwładnie leżące ciało w kałuży krwi. To była tylko sekunda bo szybko zasłonił jej ten widok biorąc jej twarz w dłonie by nie musiała na to patrzeć. Ponownie zaczęła płakać. Nie mogła uwierzyć że jeszcze chwile temu mogła zostać zgwałcona i brutalnie zabita bo niczego innego po Billy'm się nie spodziewała. Tak okrutny los mógł ją spotkać. A jednak z jakiegoś powodu uniknęła tego dzięki czarnowłosemu. Musiała przyznać że uratował ją. Pochyliła się do przodu przybliżając do niego aby wtulić się w jego klatkę piersiową. Trochę zdziwił się jej zachowaniem, ale objął ją i zaczął delikatnie gładzić po plecach aby dodać jej otuchy. Pomyślał że pewnie to z emocji i szuka w jego ramionach bezpieczeństwa. Gdyby był wstanie przewidzieć to, to nigdy nie pozwoliłby aby to się stało. Nieważne że była siostrą Rick'a Grimes'a, to nie było istotne. Była dobrą osobą, która nie zasłużyła na nic złego. I w tej chwili sam przed sobą mógł przyznać że w jakiś zagmatwany dla niego sposób zależało mu na niej. Uczucie którego nie czuł od dawna ponownie dało o sobie znać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro