●32. Odpocznij i rusz dalej●

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hannah poczuła  jak promienie słońca, które padały jej na twarz robiły się coraz bardziej nieznośne. Otworzyła oczy, które jednak szybko zamknęła gdy blask ją oślepił. Zamrugała kilka razy szybko by przyzwyczaić wzrok do światła. Leżała w łóżku w punkcie medycznym w Alexandrii, tego była pewna. Powoli podciągnęła się do siadu, choć gdy się poruszyła poczuła nieprzyjemny uścisk w głowie. Dotknęła czoła gdzie okazało się, że ma niewielki opatrunek. Jej ciało było odrętwiałe jakby odespała na prawdę długą drzemkę. Ostrożnie przesunęła nogi z łóżka aby móc wstać. Na małym stoliczku obok łóżka stał wazon z świeżo zerwanymi chabrami. Hannah uśmiechnęła się dobrze wiedząc kto je przyniósł. Podniosła się, ale na wszelki wypadek podtrzymywała się łóżka gdyby jej ciało miało odmówić posłuszeństwa. Jednak gdy zrobiła dwa kroki do przodu nic się nie stało więc puściła poręcz łóżka i przeszła na drugi koniec pomieszczenia gdzie była niewielka kuchnia. Czuła się spragniona. Wyjęła szklankę z wiszącej nad kranem półki po czym nalała sobie wody. Prawie na raz wypiła całą zawartość naczynia, co wystarczająco zgasiło jej pragnienie. Gdy odstawiła szklankę usłyszała ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi. Obróciła się i zobaczyła wchodzącego do środka Siddiq'a.

- Obudziłaś się.- stwierdził zaskoczony mężczyzna.

-Przecież wiecznie spać nie będę.- lekko się uśmiechnęła.- Po twojej reakcji zgaduje, że spałam dość długo, prawda?

-Prawie cztery dni. Doznałaś bardzo poważnego urazu, wstrząs mózgu. Jutro gdybyś się nie obudziła mieliśmy zabrać cię na Wzgórze na prześwietlenie. Ale na razie to chyba nie będzie konieczne. Usiądź.- wskazał wysoką półkę stojącą niedaleko okna gdzie obok stało krzesło. 

Hannah usiadła na krześle. Siddiq wyjął z szuflady małą latareczkę. Przybliżył się do brązowowłosej i na krótką chwilę przyświecił w jej oczy. To nie było miłe uczucie, ale w ten sposób mógł sprawdzić czy jej mózg wciąż sprawnie odbiera bodźce zewnętrzne.

-Wydaje się być w porządku. Jak się czujesz? Masz zawroty, może odczuwasz mdłości, powiedz dokładnie jak czujesz się w tej chwili.

-Jak wstawałam trochę było mi słabo i moje ruchy były opóźnione, ale to pewnie dlatego że długo leżałam bezczynnie. Ale w tej chwili, jedyne co mnie boli to rana na głowie. Nie mam żadnych zawrotów głowy czy innych dolegliwości.

-To dobrze. Ale dla pewności będę cię miał pod kontrolą. Na razie nie przemęczaj się, zjedź coś pożywnego i odpoczywaj, choć wiem że zaraz powiesz że długo spałaś ale to nie to samo.

Hannah uśmiechnęła się bo faktycznie miała zamiar to powiedzieć.

-No dobrze doktorze, ty tu rządzisz. Mogę już wyjść czy jeszcze będziesz mnie badać?

-Myślę że możesz wracać do domu. Ale zapamiętaj, jeśli coś ci będzie dolegać, przyjdź od razu do mnie. Wstrząs mózgu może być niegroźny, ale to nie znaczy że nie poniesie za sobą żadnych konsekwencji.

-Rany, zabrzmiało mrocznie.- zażartowała. Siddiq pokręcił głową z dezaprobatą, choć lekki uśmiech rozbawienia był widoczny na jego twarzy.

-Lepiej idź bo jeszcze zmienię zdanie. 

-Jasne.

Hannah pożegnała się z mężczyzną po czym opuściła punkt medyczny. Gdy szła mijała ludzi, którzy byli zajęci swoimi obowiązkami. Strażnicy stali przy bramie i pilnowali okolicy. Względnie wydawało się być spokojnie. Jednak gdy weszła do swojego domu, już na korytarzu usłyszała dość emocjonalną rozmowę dwóch osób, rozmawiali o niej.

-Nie przeszkadzam wam?- stanęła w progu wejścia do salonu gdzie przebywała Michonne razem z Daryl'em. Słysząc jej głos zamilkli i spojrzeli w jej kierunku.

-Hannah.- Michonne z radosnym uśmiechem podeszła do brązowowłosej i przytuliła ją mocno. Tak bardzo się o nią martwiła. Jej nagłe zniknięcie i w tym samym czasie ucieczka Negana, sprawiło że bała się że więcej jej nie zobaczy. Sama nie była wstanie jej szukać więc poprosiła o pomoc Daryl'a, który tylko gdy usłyszał co się stało, to jak najszybciej wrócił do Alexandrii. Później czas gdy leżała nieprzytomna też był ciężki. Doznany uraz głowy mógł mieć tragiczne skutki, ale na szczęście nie skończyło się to tak źle jak mogło.- Siddiq zgodził się cie wypuścić?

- Stwierdził że jak na razie wszystko jest ze mną w porządku. Trochę czasu mnie nie było, wydarzyło się coś?

-Nie, wszyscy myśleli tylko o tym czy wyzdrowiejesz.- odezwał się Daryl. 

-Wybacz że przeze mnie musiałeś wcześniej wrócić.

-Zawszę ci pomogę. Nie twoja wina że ten gnojek zabrał cię ze sobą.

-Powiedział wam co się stało?- zapytała Hannah. Michonne przytaknęła głową.

-Opowiedział że udało mu się uciec bo Gabriel nie domknął jego celi. Później przy ucieczce z osady nakryłaś go, ale zabrał ci broń i zmusił byś z nim poszła. Dotarliście do Sanktuarium gdzie namówiłaś go na powrót. Gdy wracaliście natknęliście się na stado, mieliście wypadek. Zostawił się w samochodzie i poszedł po pomoc. Ominął coś o czym powinnam wiedzieć?- dopytała ciemnoskóra. Hannah przeanalizowała to co powiedziała i zauważyła, że nie wiedzieli dokładnie wszystkiego co się wydarzyło. I tak było lepiej. Pewne rzeczy wolała zachować dla siebie. Szczególnie jedną, że się z nim przespała.

-Nie. Było tak jak powiedział.- wysiliła się by zabrzmieć wiarygodnie, choć wiedziała że nie była zbyt dobrym kłamcą. Ale przecież nie kłamała, ukrywała tylko pewne fakty, które przecież nie są aż tak ważne w tej sprawie.

- Jak go namówiłaś aby wrócił?- zapytał Daryl.

-Było łatwo. Po tym jak zobaczył co stało się z Sanktuarium zrozumiał, że dawne czasy nigdy nie wrócą, a samemu nie uda mu się zbyt długo przetrwać na zewnątrz. Wybaczcie ale chętnie bym coś zjadła.- uśmiechnęła się delikatnie, wolała zmienić temat bo mogła by coś palnąć czego by nie chciała.

-Racja, nie powinniśmy cię męczyć. Usiądź, przygotuję ci coś do jedzenia.- zaproponowała Michonne.

-Nie trzeba. Poradzę sobie, nie jest ze mną aż tak źle. Ty też nie powinnaś się przemęczać. Wyglądasz jakbyś się nie wyspała więc idź na górę się zdrzemnij. Musisz dbać o siebie i dziecko.- nie mogła przecież pozwolić by Michonne mimo że jest w ciąży zajmowała się nią skoro sama może o siebie zadbać. Widać było po ciemnoskórej że ostatnie dni dość mocno przeżywała, bała się stracić kolejną bliską osobę.

-Ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, to masz dać mi znać. Dobrze?

-Jasne, idź się prześpij.- brązowowłosa posłała uśmiech Michonne utwierdzając, że wszystko z nią jest dobrze.

Michonne poszła na górę. Hannah przeszła do kuchni, ale zanim zaczęła robić sobie jakieś jedzenie spojrzała na Daryl'a.

-Nie chciałam dokładać jej więcej zmartwień, tobie również.

- Nie zrobiłaś tego specjalnie.

-Wiem, ale to nie zmienia faktu że coś gorszego mogło się wydarzyć. Dałam się łatwo pozbawić broni. To przeze mnie uciekł. Gabriel mnie zastępował, nie mógł z nim wytrzymać przez co zapomniał zamknąć celę na klucz. Gdybym nie wymigała się od pilnowania go, to może nie uciekł by, a moja głowa byłaby cała. Nikt by się o mnie nie martwił, a ty byś został w Królestwie.- dotknęła dłonią opatrunek na głowie. Gdy tak nad tym myślała to faktycznie wyglądała jakby to było jej winą. Mogła jakoś przełknąć to że wcześniej powiedział jej przykre słowa, które ją uraziły i wciąż przychodzić do jego celi. Ale chciała go ukarać brakiem wizyt, myślała że może wtedy przemyślał by i ją przeprosił za swoje zachowanie albo chociaż pokazać jakąkolwiek skruchę. Jednak czasu cofnąć nie mogła, stało się i trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje by więcej nie popełniać takich błędów. Choć między nią, a Negan'em się ułożyło. Z jakiegoś powodu postanowił skorzystać z szansy, którą dał mu los. Może jego ucieczka była konieczna aby mógł zrozumieć pewne sprawy. W końcu nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko dąży do jakiegoś konkretnego celu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro