Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem przy stole lekko naburmuszony, jednak nie dawałem po sobie tego poznać i wywnioskowałem, że od tego wieczoru oficjalnie nienawidzę tej głupiej, szczeniackiej gry, w którą aktualnie graliśmy.

Do pewnego momentu było okay, ale gdy Emiko i jakaś jej koleżanka dorwały się butelki myślałem, że zwariuję. Za którymś razem kręcenia przedmiotem przez tę drugą dziewczynę, padło na Akinoriego.
Moje serce gwałtownie przyspieszyło, gdyż miałem przeczucie, że to nie skończy się dobrze. Chciałem się mylić.

-Hmm...-blondynka udała zamyśloną. -Pocałuj Emiko!- Uśmiechnęła się szeroko, tak samo jak wcześniej wspomniana szatynka, a moje serce się zatrzymało na moment.

-On ma chłopaka-wycedziłem przez zaciśnięte zęby, tłumiąc w sobie chęć mordu obydwu tych dziewczyn.

-Co mnie to. Wyzwanie to wyzwanie, prawda? -Odpowiedziała mi, a ja w myślach kroiłem na ćwiartki, ćwiartki jej ćwiartek i paliłem nimi w kominku.
W pewnym momencie usłyszałem jak kilka osób dopinguje mojego chłopaka, który po pewnym czasie mnie zaskoczył.

Negatywnie. Przez niego do oczu napłynęły mi łzy, nogi stały się jak z waty, a moje serce rozkruszyło się na malutkie kawałeczki. Jak on mógł pozwolić się pocałować tej żmiji i to w dodatku na moich oczach?!

Wstałem od stolika i ruszyłem w stronę wyjścia. Miałem ochotę skoczyć z jakiegoś mostu albo zrobić coś w tym stylu.

Kiedy znalazłem się na zewnątrz oparłem się o ścianę budynku i zamknąłem oczy, chcąc w jakikolwiek sposób wymazać obraz Akiego całującego się z Emiko. Moja taktyka okazała się być beznadziejna, bo gdy tylko zamknąłem oczy mój mózg ukazywał mi tę scenkę sprzed chwili.

Nagle poczułem czyjeś dłonie na moich rammionach.

-Tu jesteś... Yoshida? Wszystko okay?-Usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos.

-Żartujesz sobie? Nic nie jest okay! To było okropne! Co to w ogóle miało być?! Jeszcze nikt mnie tak nie upokorzył!

-Spokojnie... Proszę- pogłaskał mój policzek.

-Jak mam być spokojny? Jak?! Nie po tym co się stało!- Po tych słowach dostrzegłem Akinoriego wychodzącego z budynku. Niewiele myśląc przyciągnąłem do siebie ognistowłosego chłopaka stojącego przede mną i pocałowałem go. W tamtym momencie nie obchodziły mnie konsekwencje. Chciałem pokazać Akinoriemu jak to jest, gdy chłopak, z którym chodzisz całuje się z kimś innym.

Brunet podszedł do nas szybkim krokiem i odsunął mnie od Kaito i już miał zrobić zamach ręką.

-Zostaw go! To ja go pocałowałem, a nie on mnie -wrzasnąłem i stanąłem przed rudowłosym.

-Wiedziałem, że z nim kręcisz na boku!

-Co ty pieprzysz?!

***

-Co ty wyprawiasz?! -Brunet niemal wrzasnął, tuż po wejściu do domu, gdy zobaczył, że zaczynam się pakować.

-Idę stąd! Nie będę mieszkał z kimś, kto mając chłopaka całuje się z kimś innym, na jego oczach!

-Święty się odezwał! Nie możesz wyjść! Nie pozwalam ci!

-Bo co?! Bo nie będziesz miał kogo pieprzyć?! - W moich oczach pojawiły się łzy. -Spójrzmy prawdzie w oczy, Akinori! Nasza relacja ostatnimi czasy opiera się tylko na seksie! Jesteśmy szczęśliwi- seks, seks na pocieszenie, seks na przepraszam, seks na dziękuję! Powiesz mi gdzie do cholery uciekła cała ta czułość, która była między nami na samym poczatku naszego związku?!- Łzy spływy po moich policzkach, a w ich miejsce pojawiały się co chwilę kolejne. Nie wierzę, że w końcu powiedziałem to na głos.

-Y-Yoshida...

-Może powiesz mi teraz, że nie mam racji?!-w pośpiechu i ze łzami w oczach pakowałem najważniejsze rzeczy.

-Źle ci było?! Tak?!

-Muszę ochłonąć. Do zobaczenia, pewnie, na uczelni- po tych słowach wyszedłem.

***
*dwa tygodnie później*

-Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, że mnie nocujesz, po tym co zrobiłem...-spuściłem głowę, gdy Kaito przyniósł do salonu talerz z kanapkami dla siebie i dla mnie.

-O czym ty mówisz?

-No... O pocałunku. Ostatnio jakoś nie mogę skupić się na niczym innym. I jeszcze kłótnia. Tylko te dwie rzeczy siedzą mi w głowie od tygodnia.

-Przykro mi z powodu twojego związku-Kaito przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłem. Pierwszy raz tak poważnie pokłóciłem się z Akinorim. -Ale... Czemu ciągle myślisz o pocałunku? Przecież wiesz, że nie mam ci tego za złe.

-Tylko... Mi chodzi o to, że...-powiedziałem zmieszany. - Podobał mi się sposób w jaki oddawałeś ten pocałunek. To źle zabrzmi, ale chciałbym doświadczyć tego jeszcze raz-spuściłem głowę.

-Jeśli chcesz... -ognistowłosy zagryzł wargę. -Pocałuj mnie. Ja tego też chcę-słysząc to uniosłem głowę delikatnie złączyłem nasze usta.

Akinori na pewno bawi się świetnie z Emiko, więc czemu ja miałbym nie całować Kaito.


Hejooo!
Ło... Co tu się odwaliło...

Mimo zwrotu akcji oraz długości tego rozdziału mam nadzieję, że komuś się spodobał.

Za wszelkie błędy przepraszam, ale pisałam to późno wczoraj w nocy, bo chciałam opublikować tu coś dzisiaj. ^^

To narazie tyle.
Powinnam właśnie szykować się na matmę, ale z racji urodzin idę je spędzić z kimś dla mnie ważnym, poza terenem szkoły. :'3

Papatkiii! ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro