Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia co się ze mną dzieje. Wokół siebie widzę jedynie biel. Normalnie jak w psychiatryku.  Jakby tego było mało, otacza mnie okropna cisza. Czy tak wygląda śmierć, a ja właśnie przemawiam zza światów?

Znajduję się w jakiejś próżni, a biel wokół mnie wydaje się być niczym prześcieradło, albo puchaty kocyk, który ciągle mnie opatula. A może ja właśnie stąpam po chmurach?

Rozglądam się po próżni w poszukiwaniu choćby najmniejszych szczegółów. Nic. Tylko i wyłącznie ta cholerna biel.

W pewnym momencie ciszę rozdziera pewien stłumiony głos, który wypowiada moje imię. Tak bardzo chcę mu odpowiedzieć, jednak w momencie gdy próbuję coś z siebie wykrztusić, jakaś wewnętrzna siła zaczyna ściskać mi gardło. Tym sposobem coś tłumi we mnie mój własny głos. W pewnym momencie orientuję się, że nawet nie mogę się poruszyć. Nie potrafię wykonać najprostszych ruchów, chociażby ruszyć palcem.

Przerażony staram się zmusić ciało do ruchu, jednak to nic nie daje. Po jakimś czasie zrezygnowany zaprzestaje kolejnych prób, które i tak poszłyby na marne.

W tym stanie wysłuchuję, co ktoś chce mi przekazać. Głos tej osoby jest taki przyjemny do słuchania i zarazem tak znajomy. W tym momencie problem stanowi jedynie to, że nie potrafię przypisać tego głosu do żadnej osoby.

Przy słuchaniu, czuję jak mój rozmówca, a raczej mówca łapie moją dłoń. Po chwili czuję jak staje się ona nieco wilgotna, ale czuję na niej też ciepło. Czy on płacze? Przeze mnie?
Nie zdziwiłbym się, bo co pewien czas słyszę jak chłopakowi łamie się głos. Robi mi się przykro z tego powodu.

"Yoshida... Proszę, obudź się. Tęsknię za tobą..."

Te oto słowa słyszę za każdym razem, gdy głos mówcy zaczyna się łamać.

W pewnym momencie przestaję odbierać przyjemne bodźce dźwiękowe, które powstawały dzięki głosowi chłopaka, ale za to słyszę kroki i skrzypienie drzwi. Po chwili do moich uszu dobiega stłumiona rozmowa dwójki mężczyzn, a następnie słyszę jak ci właśnie mężczyźni zaczynają rozmowę z moim towarzyszem.

-Kiedy on z tego wyjdzie? Co mogę zrobić? -Ponownie słyszę jak głos, który wcześniej do mnie mówił, łamie się.

-Chłopcze, jak wiesz to naprawdę poważny przypadek. Pacjent został uderzony w głowę stalowym prętem i z ogromną siłą. To cud, że trzyma się jeszcze przy życiu, bo jego napastnik prawie wycelowal w naprawdę delikatny punkt. Chłopak ma ogromne szczęście i naprawdę silną wolę życia.

-J-ja wiem... A-ale... Kiedy on do mnie wróci?

-Tego nawet my nie jesteśmy pewni-usłyszałem kolejny głos, zapewne należący do trzeciego mężczyzny w pomieszczeniu. -Może to potrwać tydzień, miesiąc, rok, kilka lat, a nawet istnieje ryzyko, że nie wyjdzie z tego w ogóle. Jednak jeśli wszystko pójdzie dobrze mogę przypuszczać, że najpóźniej za dwa miesiące do ciebie "wróci". Poza tym jeśli będziesz do niego mówił, tak jak dzisiaj, zwiększysz szansę na jego szybszą reakcję na twój głos.

-W takim razie będę do niego mówił bez przerwy! Będę mu opowiadał o wszystkim co mi wpadnie do głowy!

-Mój drogi... Ale przerwy też są wskazane. Po pierwsze co za dużo to nie zdrowo, a po drugie twój organizm także musi odpoczywać. Dużo dziś płakałeś, a jak wiadomo płacz pozbawia człowieka mnóstwa energi. Zaufaj nam. Jest pod dobrą opieką, więc możesz spokojnie się przespać.

Po usłyszeniu tych wypowiedzi, już sam nie wiem co myśleć, a tym bardziej co się właściwie stało. Próbuję odtworzyć sceny sprzed niedawna, jednak to zdaje się na nic.

W pewnym momencie czuję... No właśnie, co? Mogę porównać to do tego dziwnego uczucia w brzuchu na kolejce górskiej podczas zjeżdżania w dół. Niby chce ci się wtedy śmiać, bo trochę łaskocze, ale z drugiej strony jest ci niedobrze. Tyle, że w moim wypadku nie ograniczało się to do samego brzucha, a całego ciała.

Zamykam na chwilę oczy, a kiedy je znowu otwieram, zamieram, o ile w moim wypadku jest to jeszcze możliwe. Najpierw nie zawracam uwagi na nic poza nieprzyjemnym piskiem maszyn stojących obok mnie, które chyba ześwirowały. Dopiero później zauważam jak dwóch mężczyzn w białych kitlach odpycha nagle do tyłu trzeciego, ubranego w normalne ubrania chłopaka. To co najbardziej mnie przeraża to, to, że widzę także i siebie. Z góry. Z perspektywy osoby trzeciej.

__________

Dziś troszkę krócej niż zwykle, ale obiecuję, że wynagrodzę Wam to w następnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro