Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tego dnia zaczynam zajęcia o tej samej godzinie co Akinori. Jak się okazało rozpoczynamy łączonym wychowaniem fizycznym. Na moje szczęście, a nieszczęście bruneta, trafiliśmy do dwóch różnych szatni, hehe.

Gdy przebierałem koszulkę wśród innych chłopaków z roku, do szatni wszedł Kaito, z którym odrazu przywitałem się zapominając, że nie mam na sobie górnej części garderoby.

-Widzę, że nie jesteś takim suchoklatesem jak myślałem- zaśmiał się, a ja szybko ubrałem koszulkę do ćwiczeń i prychnąłem pod nosem.

-Kulturysta się odezwał- zachichotałem, gdy to on przebierał koszulkę. Był umięśniony jeszcze troszkę mniej niż ja, przez co na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech.

-A zamknij się- szturchnął mnie łokciem w biodro i zarumienił się lekko. - Nie ładnie tak patrzeć na klaty innych chłopaków... Poskarżę się twojemu! - Teraz to on uśmiechnął się szeroko.

***

Siedziałem z Kaito pod ścianą, na ogromnej sali przeznaczonej do ćwiczeń, gdy do pomieszczenia wszedł Yuuji. Wiedząc, że Akinori wejdzie zaraz po nim, przeprosiłem na chwilę nowego znajomego i podszedłem do szatyna, obok którego po chwili pojawił się brunet, który objął mnie od tyłu i przelotnie musnął mój kark.

-Akiii... Jesteśmy w miejscu publicznyyym-westchnąłem czując przeszywające mnie dreszcze, a chłopak odwrócił mnie w swoją stronę.

-Wstydzisz się mnie? -Zapytał.

- Nie. Ale ludzie z roku nie muszą wiedzieć, że jesteśmy parą. Wiesz... Nie wszyscy są tolerancyjni.

- JA JESTEM! - Yuuji wyszczerzył się i zaczął skakać wokół nas, przez co mimowolnie się zaśmiałem.

-Yuu... Wiemy- brunet także się zaśmiał, a chwilę po tym zaczęła się "lekcja". Na szczęście Akinoriego i Yuu graliśmy w siatkówkę. Jak nie będę z nimi w drużynie to po mnie.

***

Trafiłem do drużyny z chłopaka z mojego kierunku, w której znajdował się między innymi Kai, przez co ucieszyłem się. Je będę jak ten palec, bez żadnego znajomego.

Przed rozpoczęciem gry usłyszałem jak mój chłopak rozmawia z Yuujim. Z ich rozmowy wychwyciłem, że wczoraj brunet ochrzanił jakiegoś rudowłosego chłopaka, który na niego wpadł. Mimowolnie skojarzyło mi się to z Kaito. Może to dlatego, że do tej pory nie rzucił mi się w oczy, żaden inny chłopak o takiej specyficznej, ale na Kaito obłędnie wyglądającej czuprynie. "Ej, patrz... To ten rudzielec" - usłyszałem głos bruneta, dlatego spojrzałem na niego. Wskazywał on na mojego nowego znajomego, przez co otworzyłem oczy szerzej, gdy ruszył w jego stronę.

-Aki? A ty dokąd? Twoja połowa jest tam -podszedłem do niego, ale ten ciągle szedł przed siebie.

-Ten rudy typek wczoraj się we mnie wjebał- mruknął oschle, a Kai słysząc to odwrócił się w naszą stronę. Po chwili brunet stał przy nim i szarpnął go za koszulkę.

-Yoshida? Ty go znasz? -zapytał ognistowłosy, wyraźnie przestraszony, kiedy ja stałem w kompletnym szoku. Nigdy bym się nie spodziewał takiego zachowania po Akinori, który z kolei był zdziwiony tym, że chłopak mnie znał.

-Yoshida? Kto to jest?- Higoshi zmierzył mnie wzrokiem.

-Puść go, to pogadamy- odpowiedziałem pewnie, jak jeszcze nigdy. Po tych słowach Akinori rozluźnił uścisk na koszulce Kaito, który po chwili schował się za moimi plecami. Poczułem się dziwnie, bo to zwykle ja chowam się za brunetem i on mnie broni. Tym razem jednak role się odwróciły, bo to ja broniłem kogoś... Przed moim własnym chłopakiem.

-Możesz mi powiedzieć co ci odwaliło? Chcesz się komuś przypodobać czy co? Jeśli tak, to proponuje zmianę towarzystwa inaczej będę spał w osobnym pokoju-powiedziałem, a Kai spojrzał na mnie i na Akinoriego.

-T-to twój chłopak? Yoshi... Ja nie chcę, żebyście się kłócili, czy coś...

***

Po powrocie do domu położyłem się, a raczej rzuciłem się na kanapę w salonie. Miałem godzinę spokoju, ponieważ mój współlokator kończy zajęcia na uczelni później niż ja.

W tym czasie przygotowałem szybki obiad w postaci spagetti. Zjadłem swoją porcję, a resztę zostawiłem dla Akinoriego.

Gdy chłopak wrócił, ja leżałem na łóżku w sypialni i czytałem książkę, o której wspomniał dziś jeden z profesorów na którymś z wykładów.

-To w kuchni... To dla mnie?-Zapytał brunet, wchodząc do pomieszczenia w którym się z znajdowałem.

-Ta... Odgrzej sobie-powiedziałem, będąc pochłoniętym przez lekturę.

- Yoshida... Spójrz na mnie i powiedz czy jesteś zły- na te słowa zmierzyłem go morderczym spojrzeniem.

-A jak myślisz panie "tylko mnie dotknij, a ci wpierdole"?- Powiedziałem i po chwili westchnąłem. -Możesz mi w końcu powiedzieć czemu tak bardzo przeżywasz, że ktoś na ciebie wpadł? Uwierz, jeszcze niejedna osoba na ciebie wpadnie.

- No, ale sam widziałeś jego włosy... Rudych trzeba...

- Nie kończ, albo nici z seksu przez miesiąc! -Powiedziałem stanowczo. -Poza tym, od kiedy ty masz coś do tego jaki, kto ma kolor włosów? Przestań się tak zachowywać, bo to nie fajne i ty wtedy tylko na tym tracisz. A co jak ja się przefarbuję na pomarańczowo? Też będziesz miał do mnie wąty?

-Przepraszam... Nie wiedziałem, że aż tak się wkurzysz. Kocham cię wiesz?

-Tak wiem.

-Wybaczasz mi?

- Tylko wtedy, gdy obiecasz mi, że to się już nie powtórzy.

-Obiecuję.

-Wybaczam. A teraz idź jeść-powiedziałem i wróciłem do czytania książki.

- Yoshida? Bo wiesz, jak pokóciliśmy się na uczelni już się bałem, że znalazłeś sobie swojego uke. No wiesz, bo ten rudy...owłosy-poprawił się w ostatniej chwili, widząc mój wyraz twarzy- chował się za tobą itp.

-Głupku ty mój... Kocham tylko ciebie, a Kai o tym wie i nas shippuje. Wybaczył ci, że tak na niego naskoczyłeś, ale obiecaj mi, że jutro przeprosisz go osobiście. Nie musisz być zazdrosny, bo to tylko mój nowy kolega.

-Tak, tak wiem. Yuuji już mi i wszystkim opowiedział- odparł. -Kotku? Dasz się zabrać do kina w ramach przeprosin za dzisiejszy dzień? -Uśmiechnąłem się na te słowa. Takiego to lubię. Troskiwy, miły i opiekuńczy. Mój skarb.

-Mhm... -posłałem mu uśmiech. -Takiego ciebie kocham najbardziej- musnąłem jego policzek i kazałem mu w końcu iść zjeść makaron.

Dziś bez notki, bo nie wiem co napisać, a poza tym nie chcę zanudzać.
Do następnego! :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro