rozdział piąty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cassie 

Każdy kolejny dzień był gorszy. Raz ponownie zaspałam na wykłady raz ktoś wylał na mnie kawę, która była cholernie gorąca a wszyscy moi znajomi spali. W dodatku to był dzień, gdy postanowiłam przyjść na pieszo na uczelnię, ponieważ była taka piękna pogoda. Monica wyprowadziła się już w środę a Eva ciągle chodziła po mieszkaniu powtarzając jak bardzo nienawidzi swojej bliźniaczki i idzie robić operacje plastyczne, aby nie wyglądać ani trochę podobnie do niej. Najgorzej było jednak dziś. Myślałam, że może przynajmniej piątek będzie lepszy i spokojniejszy. Moje marzenia umarły, gdy w szafie nie widziałam żadnych ubrań, które mogłabym włożyć. Szybko, więc wybiegłam z mojej sypialni z zamiarem pobiegnięcia do pokoju Luny i wziąć ubrania przyjaciółki. Skoro nosiłyśmy ten sam rozmiar to, czemu tego nie wykorzystać? Moje plany pokrzyżowała osoba, na którą wpadłam odbijając się od jej ciała prawie upadając. Gdy byłam gotowa na zderzenie z podłogą lub ścianą poczułam ramiona na mojej talii.

- Uważaj, bo się zabijesz - mrukną z rozbawieniem Romeo.

-Co ty tu robisz? Zapytałam kierując się do pokoju mojej przyjaciółki a on podążał za mną jak cień.

- Dostałem misję obudzić cię tak, aby nie było szkód w postaci ludzi i przyjść z tobą na śniadanie. Wszystko w porządku? Przez ostatni tydzień byłaś... mniej obecna. Mniej niż zwykle - powiedział opierając się o framugę drzwi, gdy ja szukałam ubrań w szafie mojej przyjaciółki. Zawsze był u niej idealny porządek za to u mnie harmider, ale to u niej nie dało się nic znaleźć.

- Jest dobrze. Po prostu nauka, Gawin, Monica... Trochę mnie to przytłoczyło i miałam słaby tydzień, ale już dobrze - uśmiechnęłam się w jego stronę na chwilę przestając grzebać. - Idź jedz a ja zaraz przyjdę tylko się ogarnę.

- Ostatnio też tak mówiłaś Leviemu to dziesięć minut później widzieliśmy jak biegniesz na uczelnię żeby się nie spóźnić. Teraz kazali mi na ciebie czekać.

- Nie zrobiłam tego specjalnie przysięgam! A jedzenie kupiłam w drodze do szkoły - cóż może naprawdę byłam spóźniona, ale jedzenia nie kupiłam.

- Cassie... Wszyscy widzimy, że jesz mniej. Ciągle jesteś zabiegana i rozkojarzona a nas to martwi. Myślisz, że nie widać tego jak szybko chudniesz?

- Nie chudnę! - Zaprzeczyłam od razu. - Codziennie rano się ważę i moja waga jest ciągle ta sama - kolejne kłamstwo wypłynęło z moich ust a ja nawet nie mrugnęłam.

- Ta na pewno - burkną, gdy ja znalazłam białą koszule przyjaciółki oraz krótką spódniczkę z niskim stanem. Idealne.

- Idź już jeść albo czekaj chwilę a ja idę się ogarnąć - powiedziałam idąc do swojego pokoju.

Przebrałam się w łazience a następnie wyszłam, aby wyprostować włosy. Makijaż już miałam na szczęście zrobiony.

- Długo jeszcze? - Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam głos Romea rozłożonego na moim łóżku. - Głodny jestem.

- To idź trafię do was sama - przewróciłam oczami podłączając prostownice.

Po kilku minutach zapinałam już szpilki na nogach oraz brałam torbę na uczelnię. Miałam srebrną biżuterię a na nogach miałam moje ulubione czarne szpilki na wyższej platformie oraz grubym obcasie.

- Gotowa? - Zapytał, na co kiwnęłam głową zgarniając błyszczyk oraz klucze z szafki stojącej obok drzwi.

Gdy znaleźliśmy się w mieszkaniu chłopaków od razu poczułam zapach gofrów, od którego zrobiło mi się niedobrze. Za słodko tu pachniało.

- O kurde. Kto tu do nas zawitał - powiedział z uśmiechem Levi.

- W końcu - dodał markotnie Aiden.

- Dajcie mi jeść - jękną Romeo siadając na krzesło przy stole. - Jestem tak cholernie głodny.

- Mówiłam żebyś poszedł jeść - wzruszyłam ramionami siadając obok niego. Wzięłam sobie gofra z bitą śmietaną, borówkami, malinami, winogronem i cukrem pudrem.

- Kto wpadł na pomysł zrobić tak połowę gofrów? - Prychną Włoch na co groźnie zmrużyłyśmy oczy z Luną patrząc na niego.

- My w szóstej klasie podstawówki - warknęłam biorąc gryza gofra.

- Nie obrażaj naszych gofrów - powiedziała oschle nakładając jedzenie na dwa talerze po czym jeden podała chłopakowi. - Żryj to. Mówię ci że się zakochasz - powiedziała podnosząc ręce do góry.

- On już jest zakochany - zaśmiał się pod nosem Levi.

- Zamknij mordę - warknął do niego Romeo przewracając oczami.

- I jak ci smakuje kochany? - Zapytałam czując że zrobiłam sobie wąsa bitą śmietaną. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać a ja czułam że to był jednak dobry wybór aby tu przyjść.

- Za dużo tego do cholery - powiedział z pełnymi ustami.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać a ja czułam się naprawdę szczerze szczęśliwa.

~~~

Sądziłam że ten tydzień nie może być gorszy po tym jak poparzona od kawy wracałam do mieszkania. Jednak mógł. Cała mokra od deszczu trzęsąc się z zimna musiałam wracać do kamienicy po tym jak nic nie umiałam na zajęciach. Chciało mi się zwyczajnie płakać. Miałam dość.

- Hej Cassie! Idiotko co ty robisz? - Usłyszałam dobrze znany mi głos z włoskim akcentem. - Przeziębisz się zaraz - warkną osłaniając mnie swoją parasolką przed ulewą. Poczułam jak robi mi się cieplej pod wpływam temperatury jego ciała do którego mnie przyciągną.

- Zapomniałam parasolki... - powiedziałam cicho czując jak policzki robią mi się czerwone ze wstydu.

- Cassie... co jest? Czemu jesteś smutna? - Powiedział takim miłym i przyjemnym głosem.

- Nic po prostu zimno mi i tyle - uśmiechnęłam się lekko nie unosząc wciąż głowy.

- Romantyczna randka z przystojnym i romantycznym mężczyzną czy chorowanie dziś wieczorem?

- Znalazłeś mi hot chłopaka? Kiedy mogę go poznać?

- Hahaha ale ty jesteś śmieszna - burkną.

- Co masz na myśli chorowanie?

- To że będziesz przeziębiona i będziemy siedzieć sobie z resztą oglądając coś.

- Chorowanie ale tylko jeśli obejrzymy Zaplątanych - powiedziałam wtulając się bardziej w jego ciało ponieważ było mi nagle strasznie zimno.

- Okej - mrukną niechętnie pisząc coś na telefonie. Po chwili przyszła wiadomość na mój telefon.

Do: Pasikoniki

Alvaro: Dziś o dwudziestej oglądamy bajkę.

Ruda wiewióra: u kogo?

Idiota: U nas. Nie wychodzę dziś dalej niż kuchnia więc mogę przeboleć dwie godziny w salonie z idiotami.

Spencer: Przypomnij sobie kto ma nick ,, idiota''.

Idiota: Cholera.

Idiota: @Ruda wiewióra o której kończysz wykłady?

Ruda wiewióra: Już skończyłam.

Idiota: Idziesz ze mną na obiad?

Ruda wiewióra: okej będę gotowa za dziesięć minut.

Król i ikona Levi: mogę z wami?

Idiota: N I E.

- Idioci - skomentowałam wyłączając telefon. - Już rozumiem czemu przyjaźnią się z tobą i Charliem..

- Nie musisz mnie aż tak obrażać mi amore - mrukną przewracając oczami.

Zaczęliśmy gadać o jakiś głupotach śmiejąc się a mi poprawił się humor. Zapewne będę już od jutra leżeć w łóżku z gorączką jednak wpadłam na strasznie głupi pomysł. Złapałam za rękę chłopaka po czym skręciłam w jakąś uliczkę. Uśmiechałam się jak głupia śmiejąc się gdy chłopak biegł za mną zdezorientowany. Znaleźliśmy się na jakieś polanie gdzie padał deszcz jednak nie obchodziło mnie to. Zabrałam chłopakowi parasolkę załączając La Cintura Alvaro Soler. Zaczęłam tańczyć i śpiewać w deszczu gdy on jedynie patrzył na mnie z rozbawieniem jednak po chwili do mnie dołączył. Śmialiśmy się tańcząc w deszczu gdy muzyka ciągle grała z mojego telefonu. Piosenki zmieniały się jednak to było nie ważne.

Gdy cali przemoknięci i zmarznięci wchodziliśmy do kamienicy ciągle się śmieliśmy. Romeo ciągle narzekał jak głupi to był pomysł jednak nie ubolewał mocno bo uśmiech nawet mały ciągle mu towarzyszył.

- Do zobaczenia o dwudziestej mi amore - mrugną do mnie okiem a następnie wszedł do mieszkania z którego akurat wychodziła Luna z Aidenem.

- Czemu jesteście cali mokrzy? - Zmarszczył brwi Aiden.

- Bo pada? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie znikając za drzwiami mojego mieszkania.

Od razu weszłam pod prysznic z którego lała się gorąca woda. Moje ciało zaczerwieniło się od dużej temperatury. Woda parzyła moje całe ciało gdy stałam oparta o ścianę ciężko oddychając. Kabina prysznicowa zaparowała od gorącej pary unoszącej się w powietrze gdy ja zaczęłam myśleć nad całym tym tygodniem. Był zdecydowanie okropny. Czułam jak zaczynam się osuwać na płytki zmniejszając przy tym ciśnienie wody jednak nie zakręcając go do końca. Zrobiło mi się słabo. Poczułam silny ból ciała gdy spróbowałam się podnieść a chwilę później nie czułam już nic.

~~~

Zbliżała się dwudziesta a ja mimo ogromnej chęci aby zostać w łóżku wciągnęłam na siebie spodenki dresowe oraz bluzkę mojego brata po czym wyszłam do salonu gdzie były już moje przyjaciółki. Razem poszłyśmy do mieszkania przyjaciół gdzie wszyscy już na nas czekali rozkładając jedzenie. Jedynie Romeo leżał na sofie robiąc coś na telefonie. Postanowiłam podejść do niego a następnie usiąść pomiędzy jego nogi wtulając się w jego klatkę piersiową. Normalnie podeszłaby do Charliemu żeby tak zrobić ale mój brat aktualnie flirtował z Evą. Chłopak lekko objął mnie ramieniem przyciągając bliżej siebie a następnie przykrył nas kocem z czego się cieszyłam bo było mi zimno. U nas w mieszkaniu było zdecydowanie cieplej.

Czułam zapach papierosów oraz perfum których na co dzień używał chłopak. Ciepło jego ciała miło mnie ogrzewało a palce którymi sunął po moich odkrytych rękami lekko mnie łaskotały. Przewróciłam się na brzuch aby spojrzeć na niego go on w skupieniu szukał bajki na telewizorze. Jak zawsze wyglądał dobrze. Włosy miał lekko wilgotne co znaczyło że dopiero teraz musiał iść pod prysznic. Nie było widać zarostu a oczy wyglądały na lekko zmęczone. Miał na sobie jedynie szare dresy więc mogłam zobaczyć jego idealne mięśnie. Chłopak chyba poczuł że mu się przyglądam więc spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.

Rozejrzał się dookoła patrząc na naszych znajomych którzy zdecydowanie nie byli nami zainteresowani. Charlie i Eva pomagali Leviemu z jedzeniem którego było cholernie dużo. Aiden wyszedł po coś do sklepu bo Romeo gdy był wcześniej na zakupach tego nie kupił a Luna wyszła akurat do łazienki. Uśmiech chłopaka się poszerzył gdy połączył nasze usta w krótkim pocałunku do póki nikt nie patrzył. Odsunęłam się lekko chowając twarz w zagłębieniu jego szyi gdy on ciaśniej mnie objął wracając wzrokiem do telewizora. Mój oddech był niespokojny co czuł bo dosłownie oddychałam mu w jego szyję.

- Cassie... - jękną cicho. - Skończ dmuchać na mnie. To łaskocze idiotko - powiedział na co ja uśmiechnęłam się nie zaprzestając swoich działań. - Jesteś okropna - mruknął zmieniając moją pozycję. Posadził mnie sobie na udzie kładąc moją głowę na swoim ramieniu tak abym mogła oglądać bajkę i być dalej przytulona do niego. Objęłam go rękoma gdy on trzymał moją talię abym nie spadła.

- Może byście nam pomogli? - Zapytał mój brat który podszedł akurat z żelkami które od razu zaczęłam jeść. Kocham żelki.

- Świetnie sobie sami dajecie radę a my znaleźliśmy już film. Pośpieszcie się też bo chcemy oglądać - powiedział na co mój brat przewrócił oczami.

- Zostaw moją siostrę - warkną wracając do kuchni.

- Pomarzyć zawsze można kochany! - Krzykną za nim włączając swój telefon. Siedziałam oparta o jego ramię pusto patrząc w ścianę i jedząc żelki gdy popatrzyłam w jego telefon. Zazwyczaj tego nie robię ale teraz wyjątkowo mi się nudziło.

- O Boże - powiedziałam widząc jakąś ładną dziewczynę której polubił zdjęcie na instagramie.- Kto to jest? - Zapytałam na co spojrzał na mnie.

- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Jakaś laska która kiedyś się do mnie przyczepiła.

- Jest piękna - wyszeptałam wpatrując się w nią jak zaczarowana. - Jak ma na imię? - Spytałam patrząc na niego.

- Julia - prychną.

- Pasowałaby do ciebie - mruknęłam patrząc raz na zdjęcie a raz na chłopaka.

- Nie wydaje mi się.

Dziewczyna była ładna. Miała zakrytą twarz jednak na zdjęciu profilowym było ją widać i była cudowna. Jej ciało było idealne a długa różowa sukienka doskonale na nim wyglądała. Była po prostu śliczna.

- Naprawdę. Wizualnie bylibyście piękną parą Romeo.

- Wydaje mi się że jeszcze piękniejszą parą wizualnie bylibyśmy my. Ja i ty - mrugnął do mnie oczkiem na co cicho się zaśmiałam.

Akurat do mieszkania wszedł Aiden z dwiema torbami alkoholu. Wyłożył wszystko gdy reszta skończyła przynosić jedzenie. Romeo włączył bajkę na co reszta chłopców jęknęła jednak widząc moje spojrzenie i Luny umilkli.

- Boże Julian jest taki uroczy! - Pisnęła Luna.

- I przystojny - dodała Eva.

- Błagam niech on ożyje - jęknęłam biorąc do ust kolejnego żelka. Ciągle leżałam pod kocem przytulona do Romea a on i reszta mieli dość naszej trójki.

- Możecie się zamknąć? - Warknął Levi.

- O czyżby komuś spodobała się Roszpunka? - Zaszydziłam z niego na co posłał mi zirytowane spojrzenie.

- Nie posraj się kochanie - syknął wracając wzrokiem do ekranu.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać jednak po chwili wróciliśmy do oglądania filmu. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana ignorując wszystko i wszystkich. Do momentu gdy poczułam czyjeś dłonie poruszające się na moim brzuchu który ciaśniej ściskały a następnie czyjś oddech na karku.

- Chciałabyś pójść na takie coś? - Wyszeptał Romeo nawiązując do sceny z lampionami. Popatrzyłam na niego z błyskiem w oku szybko kiwając głową. Cmoknął mój policzek wracając do oglądania filmu a ja zaczęłam się zastanawiać czy on chce zabrać mnie w takie miejsce.

- Chce żeby ktoś kiedyś patrzył na mnie jak Julian patrzy na Roszpunkę - powiedziałam patrząc na bajkę.

- Wydaje mi się że... - zaczął Levi ale mój brat popatrzył na niego z mordem w oczach. - Że większość ludzi na uczelni tak na ciebie patrzy.

- To nie możliwe. On patrzy na nią inaczej. Z uwielbieniem, podziwem i miłością - odpowiedziałam bardziej wtulając się w Romea.

- Ja myślałem że patrzy na nią normalnie - mruknął Charlie.

Każdy z nas miał inne zdanie jednak nie dyskutowaliśmy. Oglądanie bajki było ważniejsze. Mimo że znałam całą fabułę, scenę i tekst na pamięć oglądałam jakbym nie wiedziała. No może poza ikonicznymi momentami które cytowałyśmy z Luną.

~~~

Nie pamiętałam momentu kiedy znalazłam się w łóżku i jak. Pamiętam że zasnęłam oglądając roszpunkę wtulona w Romea ale nie pamiętam kiedy się przebudziłam. Gdy chciałam się odwrócić poczułam czyjąś ciężką rękę na talii co uniemożliwiało mi ruch więc jedynie przekręciłam głowę. Wtulony we mnie spał Romeo. Wyglądał słodko a ja nie wiedziałam jak się wydostać żeby go nie obudzić. Zauważyłam również że jesteśmy u niego a nie u mnie w pokoju czyli za ścianą był mój brat co trochę mnie zaniepokoiło. Chciałam jęknąć z rozpaczy gdy przypominałam sobie że znów spałam w soczewkach.

Głupia heterochromia.

Gdy poczułam że chłopak zaczyna się budzić spojrzałam w jego stronę z lekkim uśmiechem. Wziął swoją rękę aby przetrzeć nią oczy a następnie spojrzał na mnie. Przewróciłam się na drugi bok aby przytulić się do niego ponieważ nagle poczułam że muszę to zrobić. Chłopak zaśmiał się cicho obejmując mnie mocno oraz całując w głowę.

- Co ja tu właściwie robię? - Zmarszczyłam brwi patrząc na niego z dołu.

- Zasnęłaś wtulona we mnie to cię tu zaniosłem bo nie chciało mi się iść do ciebie. Jestem za leniwy.

- Mogliście mnie obudzić sama bym przecież poszła - powiedziałam gdy zrobiło mi się miło.

- Zbyt słodko spałaś mia cara- powiedział na co przewróciłam oczami.

- Kolejne włoskie słówko którego nie rozumiem? - Popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami.

- Tra poco posso parlare tutto in italiano. Se vuoi, mi amore - wyszeptał a ja spojrzałam na niego gniewnie mimo że podobało mi się to. - Zaraz mogę mówić wszystko po włosku. Jeśli chcesz moje kochanie.

- A mia cara? Co to znaczy? - Zapytałam z ciekawością.

- Moja droga - westchnął patrząc na mnie z rozbawieniem.

- Nie możesz mówić do mnie jak każdy w tym kraju po angielsku?

- A czy po włosku nie jest ciekawiej? Kreatywniej? Inaczej? Każdy tu mówi po angielsku a po włosku prawie nikt więc tak jest bardziej niebanalnie. Przecież wiem że tobie również się to podoba - zaśmiał się na co i ja się uśmiechnęłam.

- Nie podoba mi się. Chyba że będziesz mi tłumaczył twoje słowa - wyszczerzyłam się bardziej gdy on lekko cmoknął mnie w nos. Zaśmiałam się cicho wtulając w jego tors. W końcu mogłam chwilę odpocząć.

To chwila niestety nie była długa ponieważ przyszedł Levi skacząc na nas. Jęknęłam cicho czując ciężar ciała mężczyzny gdy on się śmiał.

- Wstawać gołąbeczki! Luna i Aiden już śniadanie robią!

- Levi idioto złaź ze mnie - jęknęłam gdy chłopak pocałował mnie w czoło.

- O hej kochanie. Dobrze że wstałaś bo Luna potrzebuje twojej pomocy więc ruszaj dupę a ja muszę pogadać z twoim kochankiem - zaśmiał się na co przewróciłam oczami wstając.

Lekko zaspana weszłam do kuchni gdzie była reszta. Luna i Aiden gotowali coś razem kłócąc się ale przy tym śmiejąc się z siebie co wyglądało uroczo jakby byli zakochani. Mój brat z Evą nakrywali do stołu gdy ja oparłam się o ścianę i patrzyłam na nich z małym uśmiechem. Znaliśmy się miesiąc z Evą i przyjaciółmi Charliego a traktowaliśmy jakbyśmy byli przyjaciółmi od podstawówki albo nawet rodziną.

- Cassie! - Krzyknęła Luna patrząc na mnie.

- Co jest? - Spytałam podchodząc do niej.

- Nie uwierzysz co się stało! Pomijając fakt że obudziłam się w łóżku z półnagim Levim i nawet nie wiedziałam co ja tam robię to obudził nas mój telefon i zgadnij kto dzwonił! - Pisnęła na co zmarszczyłam brwi.

- Firma pogrzebowa powiedziała ci że znaleźli trumnę która pomieści twoje wszystkie niepotrzebne rzeczy i nas dwie? - Zmarszczyłam brwi.

- Nie jeszcze - machnęła ręką.

- Chyba o tobie zapomnieli bo się od trzech lat nie odzywają - zadrwiłam.

- Takich osób jak ja się nie zapomina ale nie o tym teraz. Patric do mnie zadzwonił! - Pisnęła.

- Przecież mówiłaś że dzwoni prawie codziennie - zmarszczyłam brwi patrząc na jej podekscytowanie gdy smażyła jajecznicę.

- No bo dziś powiedział że przylatuje za tydzień! - Krzyknęła przybiegając do mnie.

- Żartujesz? - Uśmiechnęłam się do niej szeroko gdy ona pokręciła głową.

Zaczęłyśmy obie piszczeć i skakać w miejscu gdy do kuchni wszedł Romeo i Levi.

- One są zdrowe psychicznie? - Prychnął Romeo patrząc na nas. Uspokoiłyśmy się trochę ciągle uśmiechając gdy większość patrzyła na nas jakby coś nam się poprzewracało w głowach.

- Kim jest do cholery Patric? - Zapytał Aiden.

- To mój chłopak i przyjaciel Cassie tylko on studiuje w Princeton dla tego rzadko się będziemy teraz spotykać niestety - powiedziała lekko smutniejąc.

- Mam nadzieję że przyleci w piątek rano bo wieczorem nie wiem czy pamiętacie ale ja i Levi wylatujemy a też chce się z nim spotkać - powiedział mój brat.

- O to się nie martw stary - machnęła ręką rudowłosa . - Zostaje do poniedziałku albo wtorku więc luz.

~~~

Wczoraj było Halloween. Dziś moi przyjaciele robią imprezę. Nie mam za co się przebrać. Zaraz coś rozwalę. Przysięgam że zaraz coś rozwalę. Popłaczę się. Ja i Romeo od godziny chodzimy szukając razem jakiś przebrań ponieważ on też nie ma i nigdzie nic nie ma. Przysięgam że się poryczę. Mam dość.

- Ej chcesz mieć ze mną matching? - Zapytał na co wyszczerzyłam się.

- Ale ja wybieram za co się przebieramy - powiedziałam na co skinął głową.

Wróciłam do dalszych poszukiwań które trwały znacznie krócej niż wcześniejsze. Piętnaście minut później gdy chodziłam alejkami jakiegoś sklepu zobaczyłam idealne kostiumy dla nas.

- Romeo patrz! - Pisnęłam zachwycona.

- Co to? - Zmarszczył brwi.

- Przebierzemy się za Roszpunkę i Juliana! - Powiedziałam podekscytowana. Chłopak popatrzył na mnie z politowaniem jednak ostatecznie skinął głową zgadzając się na mój pomysł. Przytuliłam go gdy on lekko mnie objął w talii.

Mój brat zdecydowanie potrafi znaleźć dobrych znajomych.

~~~

Miałam na sobie fioletową sukienkę podobną do tej co miała Roszpunka. W dłoni miałam małą patelnię a na ramieniu małego zabawkowego kameleona. Założyłam blond perułkę najdłuższą jaką udało mi się znaleźć. Dziś zamiast brązowych szkieł kontaktowych miałam zielone tak aby pasowały do oczu postaci i chyba wyglądałam nawet dobrze.

Gdy usłyszałam pukanie szybko pobiegłam aby otworzyć drzwi. W progu mieszkania stanął Romeo przebrany za Flynna. Uśmiechnęłam się szeroko widząc że naprawdę przebrał się za postać z bajki. Przytuliłam go jednak od razu się odsunęłam chcąc mu się przyjrzeć.

Romeo miał białą koszulę co nie robiło już na mnie wielkiego wrażenia ponieważ nosił je przecież prawie ciągle a ja rzadko kiedy widziałam go w zwykłej bluzce. Tak jak Julian miał na sobie niebieską kamizelkę na to oraz pasek. Na nogach miał brązowe spodnie oraz długie buty prawie do kolan. Na ramieniu dodatkowo miał przewieszoną torbę podobną do tej w której Flynn miał ukradzioną koronę.

- się Siema księżniczko - powiedział gdy skończył mi się przyglądać.

- się Hej Julian - powiedziałam szerzej się uśmiechając. - Musisz chwilę poczekać bo nie jestem jeszcze gotowa okej? Ale tylko chwilka zaraz wracam. Muszę tylko coś znaleźć. - Powiedziałam chcąc odejść aby poszukać mojej korony którą gdzieś zgubiłam.

- Masz na myśli... To? - Zapytał wyjmując z torby moją koronę. Otworzyłam w szoku usta przyglądając się chłopakowi. Podszedł do mnie zakładając mi na głowę koronę a następnie szybko mnie pocałował. - Teraz wyglądasz jak prawdziwa księżniczka - wyszeptał ze śmiechem. - Ale ubierz buty. Rozumiem że księżniczka w bajce ich nie miała ale nie chcemy chyba żebyś się przeziębiła - powiedział patrząc na moje stopy.

Pieprzony stópkarz.

- No już idę nie denerwuj się - mruknęłam idąc w stronę pokoju aby ubrać buty.

Converse które ubrałam być może należały do mnie i możliwe że miałam je już chyba z sześć lat. Były fioletowe więc idealnie mi pasowały jednak wciąż się zastanawiam co czternastoletnia ja miała w głowie kupując te buty.

Może to że w przyszłości przebierze się za Roszpunkę w się przydadzą?

- Idziemy? Charlie pisze, że ma taki strój, że się posramy i czeka tylko na nas - powiedział Romeo wchodząc do mojego pokoju.

- Jego strój będzie tak zarąbisty że zapewne przebrał się za siebie - parsknęłam śmiechem.

- Możliwe ale i tak każe nam się pośpieszyć - powiedział chowając telefon do kieszeni.

- No już idę przecież - przewróciłam oczami wstając z materaca.

- Nie przewracaj oczami bo ci tak zostanie mi amore - mruknął na co znów to zrobiłam.

- Nie zesraj się Romeo - syknęłam mrużąc gniewnie oczy.

Niedługo później staliśmy pod jakimś budynkiem. Gdy Romeo zaparkował razem weszliśmy do środka szukając reszty znajomych jednak nikogo nigdzie nie było. Po kilku minutach chodzenia znaleźliśmy Leviego który flirtował z jakimś chłopakiem a obok stała zażenowana Eva.

- Siema! - Powiedział Levi zauważając nas.

- Elo gdzie reszta? - Spytał Romeo.

- O mój Boże! Ale uroczo wyglądacie! - Pisnęła Eva a ja zaczęłam przyglądać się jej i Leviemu.

Eva była przebrana za piratkę za to Levi był Harrym Potterem. Chwilę później przyszła Luna przebrana za zakonnice a za nią szedł Aiden który ubrał kostium Batmana. Nigdzie jednak nie było Charliego więc Romeo postanowił do niego napisać. Chwilę później muzyka ucichła w połowie piosenki California Gurls Katty Perry. Wszystkie światła zgasły poza jednym reflektorem skierowanym ku schodom. Po chwili zobaczyliśmy Charliego który w stroju fioletowego jednorożca schodzi po schodach próbując udawać że jest seksowną modelką. Muzyka znów zaczęła grać gdy mój brat zaczął śpiewać.

- California girls, we're unforgettable! - Wykrzyczał do mikrofonu. - Daisy Dukes, bikinis on top! Sun-kissed skin, so hot! We'll melt your popsicle - śpiewał dalej a mi było coraz trudniej powstrzymać śmiech. - California girls, we're undeniable! Fine, fresh, fierce, we got it one lock! West Coast represent! Now put your hands up - śpiewał a ja miałam łzy śmiechu w oczach. - Sex - Zaśpiewał wypinając dupe a następnie się w nią walną. W tamtym momencie wszyscy włącznie z nim zaczęli się dusić ze śmiechu jednak Charlie kontynuował: - on the beach! We don't mind sand in our stilettos!

Mój brat dokończał śpiewać zwrotkę gdy wszyscy dusili się ze śmiechu płacząc. Chory psychicznie. Poczułam jak Romeo przyciąga mnie bliżej siebie więc zmarszczyłam brwi jednak zrozumiałam że Wszyscy rozmawiali a ja jakoś odsunięta stałam.

- To nie jest mój najlepszy przyjaciel - prychnął Romeo.

- Nie ma szans że jest ze mną jakkolwiek spokrewniony - powiedziałam ze śmiechem.

- Wyprowadzam się - Śmiał się Aiden.

- Chyba wystarczy mu już alkoholu na dziś - powiedziała dusząca się Eva.

- Zdecydowanie - powiedzieliśmy wszyscy oprócz Leviego.

- To chyba mój bliźniak - powiedział Aiden a następnie wziął drugi mikrofon. Patrzyłam jak mój brat z przyjacielem świetnie się bawią gdy wszyscy dusili się śmiechem.

- You could travel the world! - Zaśpiewał Levi.

- You could travel the world - Charlie robił mu za chórki po czym sam zaczął śpiewać refren. - But nothing comes close to the golden coast. Once you party with us!

- Once you party with us - tym razem to jego przyjaciel robił za chór. - You'll be fallin' in love! Oh-oh-oh-oh-oh, oh-oh-oh-oh-oh!

- California girls, we're unforgettable! - Zaśpiewali razem refren i tak również skończyli śpiewać piosenkę.

Myślałam że popłaczę się gdy patrzyłam na ich piękne ruchy. Gdy skończyli cali zdyszani podeszli do nas śmiejąc się ciągle a ja modliłam się żeby ktoś to nagrał. Impreza była spoko. Dość dużo piłam ale to szczegół. Sporo też tańczyłam z różnymi osobami. Spotkałam też Arię z którą pogadałam więcej niż ostatnio.

~~~

Pijana a raczej schlana w trzy dupy około drugiej może trzeciej postanowiłam pójść potańczyć ale nikt ze mną nie chciał iść. Stwierdziłam ze w sumie to trudno idę sama a oni niech się walą wszyscy. Nie miałam pojęcia ile tak tańczyłam jednak ciągle czułam na sobie wzroki innych ludzi. Głównie facetów którzy samym patrzeniem zdejmowali moją sukienkę. Czułam się trochę niekomfortowo jednak zignorowałam to uczucie i po prostu tańczyłam. W pewnym momencie poczułam jak ktoś kładzie ręce na moje biodra a następnie przyciąga moje ciało do swojego. Byłam przekonana że to Romeo jednak czując zapach alkoholu, innej wody kolońskiej i innych papierosów niż tych które pali Włoch domyśliłam się że to nie on. Nie patrzyłam z kim tańczę bo właściwie miałam to gdzieś. Wiedziałam jedynie że to jakiś mężczyzna. Myślałam że jest mniej więcej w moim wieku więc pasowało mi to.

- Wszyscy na ciebie patrzą Roszpuneczko - wyszeptał do mojego ucha. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz gdy usłyszałam te słowa a po głosie poznałam że jest starszy i to dużo. - Każdy mężczyzna w tym pomieszczeniu patrzy tylko na ciebie. Ci starsi i młodsi, geje i zajęci. Wszyscy oprócz twojego księcia - powiedział a ja odwróciłam twarz w jego stronę. Jego włosy robiły się lekko siwe, na twarzy pojawiały się zmarszczki tak jak na rękach które trzymał na moim ciele. Zrobiło mi się gorąco, ręce zaczęły mi się trząść a serce szybko bić. - Każdy cię podziwia jednak nikt nie ma odwagi podejść. Każdy prócz mnie - wyszeptał a ja nie wiedziałam co się dzieje.

W jednej chwili zamiast rozgrzanego ciała mężczyzny czułam na plecach zimną ścianę, nogi wisiały mi w powietrzu, dłonie mężczyzny znalazły się na moich udach wchodząc pod moją sukienkę a na ustach poczułam jego wargi. Chciało mi się płakać. Nie wiedziałam ile to trwało jednak łzy zaczęły mi płynąć po twarzy. Nagle nie czułam mężczyzny przy sobie a wszystko znów zaczęło dziać się szybko. Upadłam na podłogę a obok mężczyzny pojawił się Romeo. Potem przyszedł mój brat wołając kogoś gdy przyjaciel kucnął przy mnie mówiąc coś jednak słyszałam jedynie szum ciężko oddychając. Zamknęłam na chwilę oczy oddychając aby wrócić do świata żywych. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam mężczyznę którego wyprowadzają ochroniarze. Dopiero teraz poczułam jak okropnie bolało mnie ciało w miejscach gdzie mnie dotykał i zdałam sobie sprawę że będą tam siniaki. Popatrzyłam na Romea który kucał przy mnie oraz Charliego który rozmawiał z ochroniarzem.

- Kto to był? - Zapytałam słabym głosem a następnie odchrząknęłam. - Co to za typ?

- Jeden z ludzi Gawina ale nie martw się - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Nikt nic nie zrobił Lunie? - Zapytałam przejęta rozglądając się czy nigdzie nie ma mojej przyjaciółki.

- Nic spokojnie. Tobie coś zrobił? - Zapytał lustrując mnie wzrokiem.

- Nie chyba... Znaczy bo jak mnie dotykał... To tak strasznie ściskał moje uda i biodra ale to nic takiego - wzruszyłam ramionami. - Poza tym to chyba nic.

- Potem to zobaczę - mruknął na co zmarszczyłam brwi jednak nie pytałam. - Chcesz wrócić do domu czy jeszcze zostać? Jak coś pojadę z tobą - powiedział na co uśmiechnęłam się lekko do niego. Uroczo.

- Jeśli chcesz zostać to okej. Ja chyba będę już szła bo nie mam ochoty tu więcej siedzieć - mruknęłam podnosząc się na równi z chłopakiem. - Ale ty się baw - uśmiechnęłam się szerzej. - Tylko możesz zamówić mi ubera bo mojego bełkotu chyba nie zrozumie - dodałam po chwili na co on pokręcił głową ze śmiechem.

- Pojadę z tobą - powiedział biorąc moją dłoń w swoją. - Tylko powiem Charliemu że jedziemy - mruknął ciągnąc mnie w stronę brata.

Przez chwile sobie plotkowali i mimo że to trwało z dwie minuty mój brat co najmniej pięć razy kazał mi uważać i żeby Romeo mnie dobrze pilnował bo go chyba zabije. Niedługo później gdy znaleźliśmy się już pod kamienicą ja prawie spałam w samochodzie Romea więc on wziął mnie na ręce niosąc do mieszkania. Dobrze że nie mieszkaliśmy na samej górze. W moim pokoju Romeo pomógł mi się przebrać w bluzkę Charliego i spodenki. Zobaczył również jak bardzo źle wyglądając moje biodra i uda ale powiedział że policzek wyglądał gorzej czyli jest dobrze. Gdy już ułożyłam się wygodnie w łóżku a Romeo wrócił do mojego pokoju ze szklanką wody i tabletką przypominałam sobie o jednej bardzo ważnej rzeczy a mianowicie o szkłach kontaktowych w moich oczach.

- Soczewki! - Powiedziałam szybko się podnosząc co spowodowało że zakręciło mi się lekko w głowie jednak nie przejęłam się tym za bardzo.

- Co? - Zapytał marszcząc brwi.

- Mam soczewki - powiedziałam wyjmując jedną z nich z oka. Romeo stanął za mną gdy ja wyjęłam drugą soczewkę i z lekkim uśmiechem odwróciłam się patrząc na niego. Gdy zorientowałam się że właśnie pokazałam mu swoje prawdziwe oczy i tą przeklętą heterochromię.

- O Boże - wyszeptał otwierając szeroko oczy i usta gdy patrzył w moje oczy. Spuściłam głowę w dół gdy on podszedł do mnie obejmując mnie. - Hej mia cara popatrz na mnie - powiedział cicho odchylając moją głowę do tyłu. - Masz śliczne oczy. Najpiękniejsze jakie widziałem. Nie chodziło mi o to że są brzydkie czy coś po prostu myślałem że brązowe są twoimi naturalnymi. Lub że masz takie jak Charlie. Nie spodziewałem się że będziesz mieć heterochromię ale masz najpiękniejsze oczy jakie widziałem. Nawet nie wiedziałem że da się mieć takie piękne oczy. Są cudowne i niespotykane. Unikatowe i specjalne. Nikt nie ma takich cudownych oczu jak ty. Nawet nie sądziłem że można mieć tak jasne oczy... - Powiedział a ja musiałam przyznać mu tu rację bo nigdy nie spotkałam się aby ktokolwiek miał naturalnie tak bardzo jasne oczy jak ja. - Są piękne. Najpiękniejsze - szeptał a ja w końcu zaczynałam wierzyć że może moje oczy nie są aż takie złe i okropne jak mi się wydawało? - Czemu zaczęłaś nosić soczewki?

- W przedszkolu i młodszych klasach podstawówki nikt nie chciał się ze mną bawić. Mówili że jestem jakąś kosmitką. Potem była piąta i szósta klasa a chłopcy zaczęli się śmiać z moich oczu że są okropne i miałam kompleksy z moimi oczami. Myślałam że to przez nie wszyscy wolą Lunę więc kupiłam pierwsze soczewki. I od tamtej pory nikt poza Luną i Charliem nie widział moich prawdziwych oczu - wytłumaczyłam czując łzy pod powiekami na kolejne wspomnienia z podstawówki jak się ze mnie śmiali. Przysięgam że to był najgorszy czas w moim życiu. - Ale nie ważne. To było kiedyś. Chcesz spać ze mną? Proszę - wyszeptałam wtulając się w jego klatkę piersiową.

Pięć minut później leżałam wtulona w półnagie ciało chłopaka. Było mi ciepło przez to jak szczelnie okrył mnie pościelą a w dodatku przytulał do swojego rozgrzanego ciała.

- Nic więcej oprócz tych siniaków ci nie zrobił? - Zapytał gdy już prawie spała.

- Nie spokojnie. Nie musieliście go wywalać... Nie z mojego powodu - wyszeptałam wtulona w jego tors.

- Cassie... Nie mam pojęcia jak wcześniej traktowali cię ludzie w Stanach ale teraz jesteśmy w Cambridge nie Ameryce. Tu jest inaczej bo tu ja i Charlie mamy władzę nad każdym. Dla tego nikt nie ma prawa źle cię traktować. A zwłaszcza ludzie jakiś kutasów którzy wysługują się innymi żeby poderwać w cholernie dziwny sposób dziewczynę.

- Ale nic nie grozi Lunie prawa? - Zapytałam sennie.

- Nic jej nie będzie. Tobie też nie. Obiecuje że nic więcej ci nie zrobią. Dopilnujemy tego z Charliem żeby Gawin się odczepił. Nie wiem kiedy nam się to uda ale obiecuje że zrobimy wszystko żeby tak było a on będzie tylko naszym kolejnym pionkiem.

Chwilę później zasnęłam. Zasnęłam jednak spokojna. Spokojna, bo mu uwierzyłam. Spokojna, bo z jakiegoś powodu mu ufałam.

Spokojna, bo czułam się przy nim bezpiecznie.   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro