Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak bardzo nie chciało mi się dziś wstać, że aż szok. Wszystko od rana mnie przytłaczało i nie miałem ochoty na nic. Nie pytajcie czemu, bo nie wiem. Po prostu chyba dzis trafił mi się gorszy dzień, bo się nie wyspałem.

Akinori obudził się kiedy ja byłem już ubrany i właściwie gotowy do wyjścia, ale wróciłem do sypialni, żeby zabrać z niej telefon.

-Cześć skarbie-usłyszałem głos bruneta.

-Cześć- odpowiedziałem krótko i ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju.

-Wszystko okay? Coś się stało? - pytał, na co westchnąłem.

-Nie. Nic się nie stało. Po prostu źle spałem-mruknąłem i wyszedłem z pomieszczenia.

-Oho... To będzie trudny dzień dla wszystkich...-usłyszałem jego głos i wróciłem się.

-Mówiłeś coś?

-Kup sobie po drodze kawę-westchnął i wstał z łóżka.

-Czyli mnie nie podwieziesz? Świetnie-odpowiedziałem, a po chwili poczułem jak Akinori obejmuje mnie od tyłu. -Co chcesz?

-Muszę coś chcieć, żeby się przytulić do narzeczonego? Poza tym chyba potrzebujesz się trochę zrelaksować. Poza tym do pierwszego wykładu masz jeszcze prawie godzinę.

-I połowę z tego czasu zajmie mi dotarcie na uczelnię na piechotę-odpowiedziałem stanowczo.

-Podwiozę cię przecież. A teraz chodź do kuchni, to zrobię ci zielonej herbaty, ale najpierw się przytul. - Po tych słowach westchnąłem i odwróciłem się w jego stronę i wtuliłem w niego.

-Chcę spać... Nie chcę herbaty, chcę kawę...-Powiedziałem starając się ogarnąć. Dzisiaj położę się chyba wcześniej spać.

Akinori po chwili podniósł mnie i zniósł do kuchni, gdzie przygotował dla mnie kawę z mlekiem, którą wypiłem odrazu gdy brunet skończył ją przygotowywać.

-Przepraszam, za wszystko... Wiesz, że gdy źle sypiam to taki jestem- powiedziałem przecierając twarz dłońmi.

-Nie musisz przepraszać. Ale dlaczego źle spałeś? Znowu męczyły cię koszmary?

-Tak, ale w końcu udało mi się zasnąć, ale tylko na godzinę. Nie chciałem Cię budzić, żebyś chociaż ty się wyspał-powiedziałem, po czym dodałem. -Możemy już jechać? Chciałem jeszcze wstąpić do sklepu i kupić sobie jakieś jedzenie na wykłady.

-Co? Ah, tak. Jasne. Już jedziemy-powiedział po czym weszliśmy do samochodu, a po zamknięciu drzwi, oparłem głowę o szybę i zamknąłem oczy.

Po niedługim czasie dojechaliśmy pod supermarket. Kiedy Aki zaparkował, wyszedłem z pojazdu i wszedłem do budynku. Najpierw poszedłem na dział z pieczywem, skąd wybrałem sobie kanapkę z kurczakiem. Ostatecznie zabrałem dwie, bo Akinori też nie jadł śniadania w domu. Następnie poszedłem na dział z napojami i wybrałem sobie sok pomarańczowy i energetyka. Stwierdziłem, że spróbuję dziś jednego z firmy Monster, bo kiedyś Yuuji mi polecał. Mimo to wydaje mi się, że nic nie przebije smaku Blacka w czerwonej puszce z edycji Samuraj.

Przed podejściem do kasy, wrzuciłem do koszyka jeszcze grejfruta, humnus i wafle ryżowe dla Akinoriego, makaron na szybko o smaku wołowiny i jeszcze jakieś chipsy, ciastka, a także tonik na wieczór.

Po zapłaceniu za wszystko, wyszedłem ze sklepu i wszedłem do samochodu, w którym siedział brunet.

-Kupiłem ci kanapkę-uśmiechnąłem się do niego.

-Widzę, że zrobiłeś już zakupy na wieczór uśmiechał się. -A miał iść tylko po jedzenie na wykłady...-Zaczął się ze mnie śmiać.

-Jak chcesz to ja to wszystko zjem na uczelniii...

-Prędzej pękniesz, kochanie- pocałował mnie w policzek i odpalił samochód, po czym ruszyliśmy pod uczelnię.

Po wejściu na uniwersytet, udałem się do auli, gdzie zająłem swoje stałe miejsce w ostatnim rzędzie. Spojrzałem na zegar, który pokazywał, że do rozpoczęcia wykładu mam jeszcze dwadzieścia pięć minut. Po chwili wyciągnąłem z torby energetyka, otworzyłem go i upiłem kilka łyków.

Po około pięciu minutach do pomieszczenia wszedł Kaito, który zajął miejsce obok mnie. Wyglądał na przybitego.

-Zły dzień? -Zapytałem głaskając go po głowie, gdy zobaczyłem, że po jego policzkach spływają łzy. -Co jest?

-Chujowy dzień-odpowiedział. -Bardzo chujowy. Mogłem nie przychodzić...

-Źle się czujesz? Wiesz, ja miałem dziś kiepski poranek, bo prawie nie spałem. A tobie co jest?

-Ktoś kto mi się podoba chyba nie akceptuje tego, że jestem tej samej płci...

-Czekaj, co?! Jak to chyba? Rozmawiałeś z tym kimś?

-Nie... Ale widziałem przed chwilą jak się całuje z jakąś dziewczyną. Nie jesteśmy razem, ale mnie to zabolało, bo ostatnio spędzaliśmy dużo czasu razem i naprawdę myślałem, że może być z tego coś więcej.

-O rany... Biedaku mój...-Przytuliłem bo mocno. -Musi ci na nim zależeć...

-Za-zależy... Bardzo, ale jak widać jemu na mnie nie i jestem dla niego tylko przyjacielem. O ile przyjacielem.

-Kai... Jesteś pewien, że to był on? Albo, że robił to z własnej woli? Może ci się wydawało...

-Czy ty próbujesz zrobić ze mnie wariata? Umiem jeszcze rozróżniać ludzi...

-Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć. A w ogóle to o kim mówimy?

-Już nieważne... Nie chce o nim mówić...-szepnął, ocierając łzy. -Jak widać nie byliśmy sobie pisani jak ty i Akinori-powiedział po czym zmienił temat.- Yoshi? Pójdziesz ze mną po wykładach na jedzenie? Chcę jakoś umilić sobie ten dzień spędzając go z przyjacielem...

-Jeśli tylko poprawi ci to humor, to oczywiście. Tylko dam znać Akiemu, żeby nie czekał na mnie i jechał do domu.

***

Dobrze się złożyło, bo Akinori po wykładach miał trening i powiedział, że nawet miał mi proponować, żebym się z kimś spotkał, żeby nie siedzieć samemu w domu. Obiecał mi, że jak skończy ten trening to podjedzie po mnie i Kaito i zabierze nas do domów. 

__________

Hejooo, nareszcie wstawiam tu jakiś rozdział, hehe. Zabierałam się za to od kilku tygodni i w końcu mi się udało. :')

Tak z ciekawości... Macie jakieś teorie do tego opowiadania? Albo ogółem całej serii? :'3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro