Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyrzuty sumienia związane z przełożeniem naszego ślubu, każdego dnia wzbierały na sile. Żeby już nie martwić bardziej Akinoriego, który i tak już martwił się o mnie aż za bardzo, płakałem, a raczej wpadałem w histerię, tylko wtedy gdy nie było go w domu. Kiedy był przy mnie starałem się z całych sił powstymywać wybuchy płaczu. Jego bliskość mi to nieco ułatwiała, jednak gdy tylko szedł na uczelnię, wszystkie skumulowane we mnie emocje wydostawały się na zewnątrz, w postaci łez i nieprzyjemnych dreszczy przez które całe moje ciało się trzęsło. Co do moich studiów... Przez całą tę sytuację wziąłem dziekankę. Całe szczęście, że udało mi się ją uzyskać, bo gdyby nie, przecież nie wyrobiłbym już z niczym i najprawdopodobniej wyrzuciliby mnie, bo w całym tym zamieszaniu moja nauka odeszła gdzieś na bok.

Raz gdy Akinori wrócił do domu, a ja nie zdążyłem się opanować sam się rozpłakał widząc mój stan. Jeszcze tego samego wieczoru, zawiózł mnie do lekarza, mimo moich zapewnień, że nie musi tego robić. Ostatecznie lekarz przepisał mi jakieś delikatne tabletki na uspokojenie, które swoją drogą czasem działają, a czasem nie.

Ja naprawdę nie wiedziałem, że stres może mieć tak realny wpływ na mój, czy kogokolwiek organizm. Przez ten tydzień sporo schudłem, przez co wyglądam jakbym był wypluty z cholera wie czego. To nie dlatego, że nie jem... Na pewno nie dlatego, bo Aki pilnuje mnie z posiłkami jak tylko może. Do tego stopnia się o mnie martwi, że gdy ma przerwę między wykładami, zamiast iść na miasto z Yuujim albo iść z nim do jakiejś knajpki, przyjeżdża do domu z jedzonkiem kupionym wcześniej i je razem ze mną. Jest cudowny, ale mimo to czuję się i tak źle, bo przez moje problemy, zaniedbał swoje treningi. Tyle razy przepraszałem go, za to że jestem chyba najbardziej problematycznym narzeczonym na świecie i mu współczuję, że trafił akurat na mnie, a on za każdym razem mówił, że gadam głupoty i wcale nie jestem problematyczny, bo przecież nikt nie mógł przewidzieć takiej sytuacji. Mówił też za każdym razem, że to wszystko co się dzieje, tylko umacnia go w przekonaniu, że chce spędzić ze mną resztę życia i zestarzeć się ze mną na dobre i na złe.

Czym ja sobie zasłużyłem na takiego anioła ja się pytam.

Przyjaciele i rodzice też są dla mnie ogromnym wsparciem. Uh, czuję się dla nich wszystkim ciężarem, przez to że tyle się mną opiekują i tak wiele dla mnie robią. Szczerze mówiąc czuję się jak dziecko, które stale potrzebuje opieki. Mimo to nie chce jednak żeby tyle dla mnie robili i poświęcali swój czas na zajmowanie się mną, mimo że z drugiej strony w jakiś sposób tego potrzebuje. To naprawdę okropne uczucie.

Oni chyba już nawet mają jakiś harmonogram o którym nie wiem, bo mi nie powiedzieli, ale każdy gdy tylko ma czas, przychodzi posiedzieć ze mną, żebym jak najmniej był sam. Martwię się o nich, że mój depresyjny humor na nich przejdzie, dlatego staram się jak mogę panować nad sobą w towarzystwie każdego z nich, jednak są czasem momenty w których sobie z tym nie radzę.

Jedną z osób z grona przyjaciół, o którą martwię się najbardziej jest Yuki i jej dzidziuś. Tak bardzo się boję, że jeśli ona chociaż trochę stresuje się przeze mnie i to w jakim jestem stanie, będzie to miało wpływ na jej dziecko. Dlatego gdy ona mnie odwiedza, zmieniamy zupełnie temat na maluszka i nawet szukamy już na sklepach internetowych ubranek i zabaweczek i często oglądamy bajki. Dzięki temu ja też mniej myślę o moich problemach. Czasem nawet udaje się jej doprowadzić mnie do śmiechu, kiedy prosi o nietypowe połączenia jedzenia, typu kanapka z majonezem, szynką, serem dżemem i plasterkami banana. Podziwiam w sumie ninja nie miałbym odwagi tego zjeść. Blee... Ah, no i czasem przychodzi razem z Haru. Ostatnio pochwalił się że mówił rodzicom że będzie tatą, a gdy zobaczyli z kim będzie miał dziecko, byli wniebowzięci.

Kiedy przychodzi do mnie Yuuji... W sumie wystarczą to, że przychodzi. Zawsze palnie jakiś śmieszny tekst albo zacznie świrować i uśmiech sam się wkrada na twarz. Raz spróbował mnie zmusić do zagrania w just dance. oczywiście bez skutku i jeszcze dostał w łeb, jak chciał mnie podnieść i postawić przed konsolą. No głupek. Ale kochany, trzeba przyznać.

Lubię też gdy przychodzi do mnie Kaito. Wtedy też często coś oglądamy. Czasem pozwalam mu kupić nam na seans jakieś przekąski, które w większości je on, a mi wpycha od czasu do czasu do ust. Opowiada mi też czasami o jego tajemniczym crushu, ale do teraz nie chce mi powiedzieć nawet jak ma na imię. Mimo to chętnie słucham, jak cieszy się z każdego przypadkowego i nie tylko przypadkowego spotkania z nim. Cieszę się że znalazł kogoś, komu prawdopodobnie z moich spekulacji też podoba się Kaito.

Rodzice też mnie odwiedzają na tyle często na ile mogą, bo pracują. Mama ostatnio zaczęła przynosić ze sobą albumy i pokazywać mi malutkiego Akinoriego. Słodki z niego bobasek. Mama chyba nawet nie wie jak bardzo poprawia mi tym humor.

Jednak mój ulubiony czas w ciągu każdego z tych dni to ten, który spędzam z moim ukochanym. Czuję się wtedy bezpiecznie. Często dostaję od niego mnóstwo całusów i przytulasków. W zasadzie jestem do niego przyklejony przez cały czas. Na przykład, gdy idzie do kuchni, ja idę tuż za nim, tuląc się do jego pleców. Czasami pozwalam mu się nosić i wyglądam wtedy jak koala. Ostatnio często sobie wspominamy czas gdy się dopiero poznawaliśmy i różne sytuacje które wspólnie przeżyliśmy.

Tak bardzo go kocham. Jest moim całym światem, moim szczęściem. Jest moim powietrzem, bez którego nie mogę żyć.

__________

Witam ponownie z nadzieją, że mimo kolejnej długiej przerwy, jakaś duszyczka nadal tu jest. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro