Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Obudziłam się ok. 7 rano, a właściwie to obudził mnie Alex wiadomością, którą wysłał mi na messangerze. Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość od Insama:

Alex: Wczoraj przez przypadek zabrałem z wieszaka Twoją bluzę zamiast mojej.

Karola: Jaką bluzę?

Alex: Tą czarną z napisem Kiss, nawiasem mówiąc trochę bardziej męska jest :)

Karola: Kurde..to bluza, którą kiedyś mój przyjaciel Miki mi dał.

Alex: Oj to przepraszam, oddam Ci ją po południu, nie martw się :)

Karola: Nie Alex, nie martwię się. Również oddam Ci Twoją jak się spotkamy przed wylotem.

Alex: Będę już spadał, do zobaczenia :)

Karola: PaPa :)

Wstałam z łóżka, ale nagle przyszło mi kolejne powiadomienie, tym razem od Mikiego.

Mykoła :) : Chciałbym wysłać ci jednego screena, gdyż moim zdaniem powinnaś wiedzieć, co moja klasa o tobie wypisuje ;((

Karola: Dziękuję Ci bardzo, co się stało?

Mykoła: Zobacz co o Tobie wypisują :( Próbowałem ich zmusić, by przestali, ale mają to w d**** przeproszeniem, więc chcę byś wiedziała.

Mykoła :) wysłał zdjęcie

Mykoła: Tutaj masz screen'a

xZuzkaxx : Co za żmija.. gdyby nie ona Mikołaj, zwróciłby na mnie uwagę! ;|

$Aneczqa$ : Zizi, nie przejmuj się taką wredną kujonicą! Miki będzie Twój czuję to!

%Ewciax% : Ziz, Ana ma rację, dostanie się walonej złodziejce kraszów, kiedy wrócimy po feriach.\

Николай [Mykoła - tłumacz google pozdrawia ;) ] Bardzo przepraszam, iż panią przeszkodziłem, ale chciałem Was uświadomić, iż obrażacie moją przyjaciółkę w mojej obecności.

KRiStIan: Twoją przyjaciółkę? Wow.. nie wiedziałem,że zadajesz się z tą kujonicą.

Vovka:  Nieźle już go zmanipulowała, że się z nią zaprzyjaźnił, Miki. ..szkoda mi Cię, bardzo.

Николай : Nie spodziewałem się, że to kiedykolwiek swoim kumplom, powiem, ale wy ją oceniliście po przez pryzmat tego ,że dobrze się uczy i nie zważacie już na to jaka jest. Z resztą wy zawsze tacy byliście. Wiecie co, nie mam zamiaru tracić czas na czytanie tego co o Karoli wypisujecie. Spadam, до свидания wszystkim!

Opuściłeś konwersację

Jestem bardzo Mykole wdzięczna, za to iż poinformował mnie o tym. Kocham go jak starszego brata i gdyby nie on nie dowiedziałabym się, że nie tylko moja klasa mnie nie lubi. Napisałam do Mykoły:

Karola: Dziękuję, kocham Cię jak brata ♥:)

Mykoła :) : Proszę bardzo, też Cię kocham, "siostrzyczko" :)

Trochę jeszcze z Mikim popisałam, ale później poszłam się już ogarnąć, bo o 10 mamy zbiórkę pod Cosem, a potem jedziemy na lotnisko do Warszawy. Pościeliłam łóżko, ubrałam się, uczesałam, umalowałam, sprawdziłam czy mam wszystko co potrzebne, zjadłam lekkie śniadanie i ok.10 byłam już pod Cosem. Kiedy przyszłam na miejsce nikogo jeszcze nie było. Już przestraszyłam się, iż jestem spóźniona, a tu nagle ktoś zasłonił mi oczy.

-Zgadnij kto? - usłyszałam włoski język.

-Niech zgadnę.. Alex Insam? - odpowiedziałam i ujrzałam przed sobą skoczka. Ubrany był w czarne jeansy, granatową zimową kurtkę z naszywkami sponsorów, barwami Włoch, czapki nie miał, bo po co.

-Gdzie masz czapkę Alex? Chcesz się załatwić przed Igrzyskami?

-Nie jest mi zimno, a tak w ogóle to proszę, oddaję co zabrałem - skoczek oddał mi bluzę, a ja uczyniłam to samo.

-Również oddaję Ci Twoją własność.

Potem pojawiła się już reszta ekipy, czyli Sebastian Colloredo, Davide Bresadola, Frederico Cecon, tata i wujek Łukasz oraz reszta sztabu szkoleniowego Włoch.

-Wszyscy są? Świetnie! Zatem możemy ruszać ekipo - powiedział wujek i wszyscy zapakowaliśmy bagaże do wielkiego bagażnika kadrowego autokaru i po ok.10 minutach ruszyliśmy na lotnisko do Warszawy. Przed nami ponad 4 godziny jazdy, więc może nie zanudzę się na śmierć w autokarze z kadrą włoskich skoczków narciarskich. Pech chciał, iż siedziałam na siedzeniu przed Alexem i Davide'm Bresadolą zatem cały czas słyszałam ich zawodzenie, bo tego śpiewem nazwać nie można.

-Poka Poka Sowe! Poka Poka Sowe Mi! Poka  Poka Sowe ! Pokaż Pokaż Pokaż..

Śpiewali od początku do samego końca, Alex nawet włączył tego raka na telefonie, także było ŚWIETNIE.. ten sarkazm bardzo wyczuwalny. Nic się nie odezwałam tylko wsadziłam słuchawki do uszu, włączyłam sobie NORMALNĄ muzykę na telefonie, oparłam się i nie wiem kiedy zasnęłam, bo Alex obudził mnie kiedy dojechaliśmy do Warszawy.

-Hej, pobudka śpiochu - usłyszałam nad sobą skoczka i kiedy podnosiłam się mało barkło, a walnęłabym go głową w twarz.

-Co? Już jesteśmy w Wawie? -zapytałam lekko nieprzytomna.

-Tak, wstawaj szybko :) - odpowiedział skoczek i jak się okazało tylko na mnie wszyscy czekali. Tata, wujek , skoczkowie i reszta sztabu byli już na zewnątrz i nagle usłyszałam mojego tatę:

-I jak Alex? Obudziłeś ją, czy dalej śpi?

-Obudziłem i prawie w twarz dostałem - zaśmiał się Alex i nagle zobaczyłam, że podnosi mnie z siedzenia, przerzuca mnie przez ramie i wychodzi ze mną z autokaru.

-INSAM DO DIABŁA MAM LĘK WYSOKOŚCI POSTAW MNIE NA ZIEMIĘ!- przerażona zaczęłam krzyczeć i walić skoczka pięściami po plecach, a Alex z szelmowskim uśmiechem zapytał:

-Mówiłaś coś, bo nie słyszałem - po czym dopiero po 5 minutach raczył odstawić mnie na ziemię. Niestety stanęłam na lodzie i byłam już przygotowana na bolesne spotkanie z podłożem, ale Włoch złapał mnie i przyciągnął do siebie.

-No bardzo fanie Alex, ale ja chciałabym wyjąć swoją walizkę - powiedziałam ironicznie.

-Wszystkie bagaże są już wyjęte, nie marudź tylko chodź - w tym momencie skoczek znowu przerzucił mnie przez ramię i szedł tak ze mną ,aż do wejścia na lotnisko. Wszyscy oczywiście polewali z tej całej scenki i nie obeszło się oczywiście bez tekstów, typu państwo Insamowie, kiedy ślub, kiedy małe Alexy i tak dalej i tak dalej. Brunet się z tego śmiał, jak reszta ekipy, tylko ja byłam czerwona jak burak i chciałam wreszcie stanąć na ziemie, ale pan Insam uparł się, że będzie mnie niósł, aż do wejścia na lotnisko zatem ładnie...sarkazm oczywiście. Na lotnisku spotkaliśmy się ze skoczkiniami narciarskimi, reprezentantami Włoch z innych dyscyplin sportu , zatem było nad bardzo dużo i lecieliśmy prywatnym samolotem. Tata mój trenuje kombinatorów norweskich zatem ustalał ze swoją kadrą różne rzeczy, także ja siedziałam ze skoczkami i skoczkiniami. Od razu zagadała mnie siostra Alexa, Evelyn:

-Słyszałam, że pan Kruczek zaproponował Ci posadę fotografa.

-Tak i nawet się na to zgodziłam jak widać, bo w końcu lecę z Wami do Korei.

-Masz na imię Karolina?

-Tak.

-Evelyn, miło mi - skoczkini mrugnęła do mnie i uśmiechnęła się - Co ten mój braciszek z Tobą odwalił?- zapytała śmiejąc się.

-Co????? Alex podrywa??? - zapytały zaciekawione siostry Malsiner, co oczywiście usłyszał Alex i odpowiedział:

- No pewnie i wiecie do ladies..nawet wyszło, tylko ta panna z blond włosami nieźle sprała mnie po plecach za to , że nie chciałem jej odstawić.

-Alex! Bardzo duży obciach mi tym zrobiłeś i należało Ci się - fuknęłam i strzeliłam focha na skoczka.

-Też Cię kocham, Karolinka -odpowiedział Alex i nagle usłyszałam głośne "Uuuuuuuuuuuuuuu" ze strony skoczkiń, skoczków , całego sztabu itd, przez co zarumieniłam się strasznie i poczułam się zażenowana. Przed jakąś godzinę od wylotu nie odzywałam się, bo było mi tak wstyd, ale w końcu musiałam się odezwać, bo wujek zapytał:

-Karolina, w ilu językach mówisz?

-Mówię oprócz polskiego po angielsku, niemiecku,koreańsku,włosku i rosyjsku.

-To idealnie, dokładnie te języki, które na konferencji będą potrzebne. Tłumaczyłabyś?

-Dobrze, po staram się najlepiej jak umiem, kiedy ta konferencja jest?

-Jutro o 18 czasu Koreańskiego i potrwa ok. 3 godzin

-Ok, dobrze.

-Coś ty taka nieśmiała, coś ci nagadali?

-Ty się jeszcze wujek pytasz. Powiem tak, szczerze, szkoda strzępić ryj..znaczy szkoda gadać, naprawdę, szkoda o tym mówić.

-Karola baby, no przepraszam - powiedział Alex i skoczkowie znowu zaczęli się śmiać - słuchaj mam pytanie do ciebie za 200 punktów, miejsce obok Ciebie jest wolne?

-Jeszcze tego mi brakowało, ale tak, nikt obok mnie nie siedzi, także siadaj jeśli chcesz - powiedziałam obojętnym tonem. Włoch usiadł obok mnie i zaczął gadać z resztą reprezentacji o nadchodzących igrzyskach, a ja zrobiłam się bardzo zmęczona, senna i nie świadomie oparłam głowę o ramie Insama. Poczułam jak skoczek obejmuje mnie ramieniem, ale nie chciałam się o to "kłócić" i zasnęłam.

================================================================================

ok. 2 w nocy czasu koreańskiego

Dolecieliśmy do PyeongChangu i prosto z lotniska pojechaliśmy do hotelu. Ok 3 w nocy zjawiliśmy się na recepcji. Tata z wujkiem zameldowali nas wszystkich , a następnie rozdano nam klucze do pokoi. Ja mam pokój numer 303, ale nie dostałam klucza. Co jest grane?Wszyscy jesteśmy zmęczeni, a tu takie ceregiele czyli brak jednego klucza.

-Czego szukasz? - zapytał Alex.

-Mojego klucza do 303, nie dostałam go.

-Tutaj jest - powiedział skoczek machając przede mną kluczem z numerem 303 - mamy wspólny pokój jak się okazuje, fajnie nie?

-No dobra już idźmy do pokoju, bo ledwo stoję na nogach- w tym momencie usiadłam ze zmęczenia na sofie w recepcji.

-Daj mi rękę, zaprowadzę Cię do pokoju - powiedział skoczek wyciągając do mnie swoją dłoń. Podałam Włochowi dłoń, a on polecił mi bym oparła się o jego ramie. Wykonałam polecenie, a on otoczył mnie swoim ramieniem i poszliśmy do pokoju na 3 piętrze hotelu. Kiedy dotarliśmy do pokoju rozpakowałam szybko swoje rzeczy, wyjęłam z walizki kosmetyczkę i piżamę,po czym poszłam się szybko umyć. Po wyjściu z łazienki padłam na łóżko i zasnęłam. Zapomniałam jeszcze powiedzieć, że mamy jedno łóżko dwuosobowe zatem logiczne jest, iż muszę spać z Insamem na jednym łóżku. Ok. 4 nad ranem zasnęłam.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro