28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po odczytaniu ostatniej wiadomości od starszego, blondyn odwrócił się na pięcie patrząc wprost na blondyna. Jego serce szybciej zabiło gdy ten podszedł bliżej. Przecież to tylko spotkanie z internetowym kolegą, prawda? To czemu, aż tak się denerwował?

-Hej - odezwał się pierwszy Lee.

-Cześć - prawie szepnął przez co starszy się zaśmiał.

Ten śmiech. Mógłby go słuchać bez przerwy. Nie był taki jak ten Hyunjina, który był tak zabawny, że Jisung również zaczynał się śmiać. Był taki łagodny, miły dla uszu.

-Chodź już Jisungie. Musimy jeszcze kupić bilety - uśmiechnął się lekko i złapał młodszego za rękę.

-Aa!- pisnął od razu ją wyrywając. Zacisnął mocno oczy, żeby żadna łza nie wydostała się z nich. Złapał ją i odsunął się kilka centymetrów od zdezorientowanego Minho.

-Co ci jest? Za mocno ścisnąłem?- zapytał marszcząc brwi.

-Nie, ale... To ten nadgarstek - odparł i podwinął swój rękaw za dużej buzy, a jego oczom ukazał się biały bandaż oraz plasterek w wiewiórki na nim.

Walczył sam ze sobą, by nie uśmiechnąć się na jego widok. Nie wiedział po co ten plasterek, ale musiał przyznać, że był całkiem uroczy i pasował do Hana. Przecież przypominał trochę to zwierzątko.

-Zapomniałem o tym. Przepraszam młody - westchnął.

Młodszy tylko przytaknął lekko głową zasłaniając nadgarstek. Podniósł jeden kącik ust do góry i podał mu drugą rękę. Chłopak zrozumiał o co chodzi i wziął ją delikatnie jakby bojąc się, że ten również go zaboli, czego nie chciał. Wszedł razem z nim do budynku, gdzie starszy kupił bilety oraz popcorn i picie. Oczywiście nie obyło się bez kłótni o to, że Jisung może zapłacić połowę, ale ostatecznie Lee wygrał. Weszli zaraz potem do sali. Usiedli na swoich miejscach oglądając różne reklamy na ekranie. Wcale się potem nie zdziwili, że nie mają połowy popcornu. To nie ich wina, że reklamy w kinach zawsze długo trwają.

***

Po skończonym seansie wyszli z kina, by coś zjeść. Długo szukali miejsca gdzie było pajeon - bo właśnie na to mieli ochotę - ale wreszcie im się to udało. Była to niezbyt znana restauracja, ale była przytulna. Zamówili jedzenie, ale zaraz potem siedzieli w zupełnej ciszy. Żaden z nich nie wiedział co powiedzieć. Młodszy siedział ze spuszczoną głową miętoląc serwetkę pod stołem. Miał cichą nadzieję na to, że to Minho odezwie się pierwszy, ale nic nie zapowiadało nadejść. Lee za to co chwilę zerkał niego uśmiechając się pod nosem. Uważał, że wygląda teraz jak małe dziecko, co było urocze.

-Daleko stąd mieszkasz?- odezwał się w końcu Ji.

Może nie był to najlepszy temat do rozmowy, ale dla niego każdy był, by tylko przerwać tą ciszę.

-Nie, jakoś tak dwie ulice stąd - odparł wzruszając ramionami.-Z tobą i twoim tatą już lepiej?- zmienił temat.

-Em... Nie odzywa się do mnie przez ten wyjazd, ale to chyba lepiej - uśmiechnął się słabo.

Nie chciał o tym gadać. Nawet z Felixem było mu ciężko o tym mówić, a co dopiero jemu. Fakt może i pisał mu to już kilka razy, ale to było co innego niż rozmowa twarzą w twarz. Teraz mógł zobaczyć, usłyszeć to co naprawdę chciał mu wyznać przez internet. Nie mógł tego skasować i napisać co innego. Pierwsza jego myśl będzie utajniona i nie będzie mógł tego cofnąć.

-To dobrze - wypuścił głośno powietrze z ulgą. Widząc zmieszanie na twarzy młodszego postanowił znów zmienić temat.-A jak tam z twoim nadgarstkiem?

-Em, już lepiej hyung. Teraz boli tylko jak go zegnę albo kiedy go dotknę, więc to chyba dobrze - wzruszył ramionami.

Lee przytaknął na znak, że rozumie. Nagle przypomniało mu się o czymś co kupił dla młodszego. Zaczął szukać tego po kieszeni w kurtce. Han patrzył na niego zdezorientowany, ale postanowił się nie wtrącać. Czekał, tylko czekał. Po chwili wyższy jednak znalazł ,,prezent" i podał mu go.

-Kupiłeś mi czeko tubkę?*- uśmiechnął się.-Za co to niby?

-Za to, że musiałeś na mnie czekać, choć to właśnie przez nią się spóźniłem, oraz za to, że za pierwszym razem nie wyszło nam. Chciałem kupić ci coś jeszcze, ale dopiero wtedy ogarnąłem, że i tak już jestem spóźniony - zaśmiał się.-Oczywiście jeżeli nie lubisz to...

-Kocham to!- przerwał mu nie co za głośno przez co kilka osób zwróciło na niego uwagę. Lekko się zarumienił zdając sobie z tego sprawę, a z ust Minho znów tego dnia wydobył się cichy śmiech.

-Dobrze wiedzieć. Już wiem co ci kupować na nasze inne spotkania - odparł.

-Nie musi... Czekaj. Nasze kolejne spotkania? Jezu, serio chcesz?- zdziwił się.

-Raczej tak skoro sam ci to zaproponowałem - parsknął.

Han nie zwracał już uwagi, że są w publicznym miejscu. Że dookoła jest masa ludzi, że kolejny raz zwrócą na siebie uwagę, że może spotkać się z obrzydliwymi spojrzeniami ze strony niektórych klientów. Po prostu wstał i rzucił się na starszego. Uśmiech z jego twarzy nie schodził już do końca ich kolacji, nawet wtedy, gdy jakiś klient niechcący wylał na niego wodę. Miał to gdzieś dopóki Minho był obok. Chłopak, który właśnie powiedział, że chcę się spotykać już częściej. Chłopak, który nie wiedzieć czemu sprawiał mu dużo radości.

***

-Trochę mi zimno hyung - przyznał młodszy, kiedy oboje szli przez park.

Na dworze było już ciemno, ale nie przejmowali się tym. Jednak chłodem już tak. No przynajmniej Jisung. Starszy nie wiedział co zrobić ani co powiedzieć w tej sytuacji. Bo co on miał przecież zrobić?

-Może chodźmy już do domu. Zaprowadzę cię, co ty na to?- spytał lekko się uśmiechając.

Wcale się nie cieszył, że muszą się już rozstać, a wręcz przeciwnie - nie chciał jeszcze tego. To było dla niego dziwne. Co w niego wstąpiło? Dziwił go sam fakt, że w ogóle zaproponował to, żeby pójść z nim do tego kina, a co dopiero, gdy okazało się, że chłopak naprawdę jest jeszcze lepszy lepszy w realnym życiu niż online.

-Nie musisz hyung. Mieszkam niedaleko, przejdę się. Ty też już lepiej idź - odpowiedział mu po nie całych dwóch minutach ciszy.

-Daj spokój - zaśmiał się.

W pewnym momencie Min wziął go za rękę - wcześniej zastanawiając się czy aby na pewno nie weźmie tej złej - i przyspieszył trochę kroku. Ji przez nagły ruch lekko się zachwiał do przodu - prawie się wywracając - ale ostatecznie utrzymał równowagę. Popatrzył na niego zdziwiony i już chciał coś powiedzieć, ale ten zasłonił mu buzię przez co przez jego rękę - oraz z ust młodszego - wydobywały się tylko niezrozumiałe dźwięki.

-Cicho bądź - szepnął do jego ucha tym samym sprawiając, że po jego ciele przeszedł dreszcz.

-Dlaczego?- również ściszył głos zabierając jego dłoń sprzed swojej buzi.

-Ktoś nas obserwuje.

Han się przeraził. Ktoś ich śledził? Ale po co? Kto miał by to robić? Przestraszony złapał starszego za rękę. Bał się, a to w jakiś sposób go trochę uspokajało. On wcale nie protestował, a nawet spodziewał się tego. Uważał go przecież za dzieciaka, który może się przestraszyć dosłownie wszystkiego. Postanowił więc zignorować ten głosik w głowie, który mówił mu, żeby go odepchnął.

Głowę miał wciąż uniesioną, na wprost, ale oczami ciągle obserwował wszystko dookoła. Zauważył tylko ruszające się krzaki oraz usłyszał ciche szepty. Nie mógł już tego wytrzymać. Jego internetowy znajomy się bał, a on stresował. Podszedł powoli do miejsca, gdzie było słychać czyjeś głosy. Zignorował młodszego, który martwiąc się i niego, próbował go odciągnąć. Po prostu odsłonił gałązki krzewu. Ani on, ani Jisung nie spodziewali się tego co właśnie ujrzeli. Znaczy starszy znał tylko jednego z tej dwójki.

-Jesteście normalni?! Wiecie jak mnie wystraszyliście?!- oburzył się Han.

-Mówiłem, że to się nie uda, ale ty oczywiście swoje!- krzyknął do swojego towarzysza najmłodszy z ich czwórki.


-To moja wina, że przez tego debila nie mogę normalnie chodzić?- wskazał na blondyna.

-Debile...- westchnął Ji patrząc na najstarszego przepraszającym wzrokiem, lecz ten, mimo szoku, zaśmiał się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

*uznajmy, że w Korei są czeko tubki (uwielbiam to jezu)

Moja pierwsza opisówka... Szczerze mówiąc zakończenie tak jakoś wymyśliłam, gdy miałam powoli kończyć i Lee Know miał odprowadzić Hana xD

Mam nadzieję, że mimo to wam się spodobał uwu

(nie mogłam się powstrzymać od tej akcji xD)

Bye bye~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro