54

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozglądanie się po okolicy przerwało mu trzaśnięcie drzwiami. Spojrzał w ich stronę, a kąciki ust same podniosły mu się do góry. Młodszy chłopak próbował zapiąć pasy, lecz przez trzęsące ręce nie mógł. Kątem oka zauważył, że na jednej z jego dłoni znajduje się kilka zadrapań. Spod czerwonego kaptura - od jego bluzy - wydostało się ciche ,,Hej hyung", a on odpowiedział mu tym samym patrząc na kilka kosmyków jego blond włosów wystających spod okrycia. Wyglądał jak małe dziecko co było słodkie na swój sposób.

-Daj, pomogę ci - powiedział wreszcie przerywając mu walkę z pasem.

Jisung poddał się, a Lee sam wykonał tą na pozór prostą czynność. Uśmiechnął się do niego, ale ten tylko jeszcze bardziej okrył twarz kapturem.

-Jisungie, co ci jest?- zapytał lekko zdziwiony. To zazwyczaj on się uśmiechał i zarażał wszystkich wesołą energią.

-Nic, hyung... Po prostu jedźmy - poprosił cicho.

Starszy, choć chciał się wszystkiego dowiedzieć, ruszył z miejsca i pojechał w dobrze znanym mu kierunku. Co chwila spoglądał na chłopaka obok, który siedział ze spuszczoną głową. Nagle zauważył struszke ciemno czerwonej cieczy spływającej na jego spodnie.

-Cholera, Jisung - westchnął zatrzymując pojazd. Zaczął szperać w kieszeniach, aż wreszcie podał młodszemu chusteczki. Przez podał ma się rozumieć, że sam mu to przyłożył pod krwiawiący nos.-Teraz ci już nie odpuszczę. Co się dzieje?

-Nie wiem hyung. Wszystko się sypie... Było już dobrze, ale przyszedł on. To przez niego...- powiedział prawie niesłyszalnie.

Przez chwilę starszy nie wiedział co robić. Po pewnym czasie przypomniał sobie co mówił Felix. Odpiął mu oraz sobie pasy i przyciągnął go do siebie. Pierwszy raz od dawna - nie licząc nocy, kiedy Han u niego spał - przytulał się z kimś z własnej woli. To było dziwne uczucie, ale nie chciał, żeby zniknęło. Chciał go więcej. Nie chciał go przerywać, chciał czuć to codziennie, ciągle. Lecz inne sprawy same się nie załatwią, racja?

***

Szli powoli w stronę samochodu Minho. Mieli to już wszystko z głowy. No, może prawie wszystko. Jeszcze przecież dowody, rozprawa, ale to drobny szczegół, ponieważ po tym wszystkim blondyn będzie mógł odetchnąć z ulgą. Zresztą nie tylko on.

-Dziękuję hyung - odezwał się nagle młodszy.

-Nie musisz mi dziękować - odparł.

Znów cisza.

-Jesteś głodny?- zapytał Lee.

-Nie za bardzo hyung - wzruszył ramionami.

-Mhm - przytaknął.-To może, pójdziemy gdzieś jeszcze? W końcu rzadko się spotykamy - stwierdził.

-Zależy gdzie hyung - powiedział.

-Możemy pójść do mnie i może obejrzeć jakiś film?- zaproponował.

-Jasne - uśmiechnął się co było już dużym progresem, ponieważ przez cały dzień wręcz w ogóle się nie uśmiechał.

-Kupię nam po drodze jeszcze jakieś słodycze. Chcesz to co zawsze?- zapytał wsiadając do samochodu wraz z chłopakiem.

-Mhm - przytaknął i tym razem udało mu się za pierwszym razem dobrze zapiąć pas.

***

-Nie, nie, nie, nie! Nigdy się na to nie zgodzę!- skrzyżował ręce na piersi patrząc na laptopa przed nim.

-Daj spokój Jisungie. To tylko horror. A po za tym on nie jest wcale taki straszny - przekonywał go.

-I co z tego? Ja się boję dosłownie wszystkich - dał nacisk na to słowo - horrorów. Jeżeli go włączysz to nie będę dawał ci spać i ciągle pisał, że boję się tego filmu - zagroził mu.

-W takim razie mam ci włączyć bajkę?- prychnął.

-Cokolwiek oprócz horroru. No proszę hyung - jęknął przybliżając się niebezpiecznie do jego twarzy.

-No to może... Obejrzmy w takim razie jakąś drame. Co powiesz na ,,Train The Busan"?- uśmiechnął się lekko.

-Nigdy nie słyszałem o tym... O czym to?- zapytał.

-O takim mężczyźnie i jego córce... Zresztą zobaczysz.

-Okey dokey - przytaknął.

***

-Nienawidzę cię hyung...- powiedział po skończonym filmie.

-Mhm, ale dalej się do mnie przytulasz - zauważył.

-Nie mówiłeś, że to horror!- oburzył się lekko bijąc go po ramieniu, przez co Lee cicho jęknął.

-Nie mówiłem też, że nie - przyznał.-Swoją drogą, kiedy oglądaliśmy nic nie mówiłeś. Znaczy oprócz tego jak krzyczałeś, gdy się wystraszyłeś - dodał.

-Za bardzo się bałem - odparł.-Teraz cię już nie puszczę przez następne kilka godzin - powiedział jeszcze bardziej wtulając się w jego bok.

~I o to mi chodziło ~ pomyślał Minho.

-Naprawdę?

-Tak, naprawdę.

-Nadal się trzęsiesz. To na pewno przez ten horror?- zapytał zmieniając temat.

-Mhm. Mówiłem, że będę się bać - przypomniał mu.

-Tsa...- mruknął pod nosem. Ręką sięgnął po ciemny koc, który leżał na skraju kanapy, i okrył nim chłopaka.

-Dzięki hyung - uśmiechnął się w jego stronę. Ten jedynie również się uśmiechnął.

-Zamierzasz zostać na noc?- spytał po dłuższej chwili.

-Nie chcę ci przeszkadzać hyung. Po za tym muszę iść do JiJi, bo wątpię, żeby on się nią zajął - przyznał.

-Nie boisz się być z nim sam w domu?- zapytał lekko zdziwiony.

-Nie - pokręcił głową.-Zaraz i tak powinien wyjść do pracy. Dziwię się, że go nie zwolnili czy coś po tym wszystkich - westchnął.

-Mimo to, pisz do mnie jak coś się stanie, dobrze?- powiedział biorąc dłoń młodszego w tę swoją.

-Mhm - przytaknął.-Która godzina?- zapytał. Lee włączył swój telefon i zerknął na wyświetlacz próbując odsunąć swój telefon na tyle, by mógł ujrzeć godzinę, ale młodszy jak nie. Spalił by się ze wstydu gdyby chłopak zobaczył swoje zdjęcia na jego tapecie.

-Już po dwudziestej - wzruszył ramionami.

-Oh... Ja będę się już zbierał hyung - oznajmił i wstał z zaskakująco wygodnej kanapy. Nie puścił jednak ręki Minho, tylko jakby nigdy nic drugą ręką wziął do ręki swoją komórkę i zaczął wpisywać numer.

-Co ty robisz?- zmarszczył brwi Lee.

-Zamawiam taksówkę - odparł i już miał wcisnąć zieloną słuchawkę, lecz jego telefon został mu wyrwany z ręki.-Ej!

-Skoro ja cię tu przywiozłem to ja cię też odwiozę - uśmiechnął się lekko puszczając jego rękę oraz wymijając go.

-Nie trzeba hyung - mruknął również powtarzając czynność.

-Trzeba - powiedział krótko biorąc kluczyki do ręki.

-Oddasz mi mój telefon?- zapytał trochę zawstydzony.

-Co? Ah, już - zaśmiał się nerwowo podając mu jego własności. Nie czekając na jego odpowiedź, po raz kolejny wziął go za rękę i zaciągnął go do samochodu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro