Rozdział 19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czas do wyjazdu mijał nam niezwykle szybko. Nim spostrzegłam się musieliśmy już kierować się w stronę podstawionych autobusów. Jedyne co mnie uszczęśliwiło to,że dzieliliśmy go z Niemcami. Cieszyłam się,że mogę spokojnie spędzić czas z moim chłopakiem i być jednocześnie blisko własnej kadry. 

Zajęłam miejsce na tyle autobusu i wyczekiwałam Stephana. Po chwili moim oczom ukazał się Gregor,a za nim wędrował uśmiechnięty Leyhe. Mój brat zajął miejsce naprzeciwko nas. 

-Widziałem zdjęcie-pogroził nam palcem-Oby z tego dzieci nie było-Wybuchliśmy głośnym śmiechem.

-Na dzieci przyjdzie czas,najlepiej po ślubie-objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.

-Widzę poważne plany dotyczące mojej siostry-Gregor uśmiechnął się szeroko-Liczę na was i wierze,że wam się ułoży.

-Ja też mam taką nadzieję-oparła  głowę o jego ramie i przymknęłam oczy. 

Czas kiedy jechaliśmy na ostatni przystanek Turnieju Czterech Skoczni minął nam w w zastraszającym szybkim tempie. 

Niestety nie czułam się zbyt komfortowo podczas jazdy,gdyż czułam wzrok Andreasa na swojej osobie. Starałam się to ignorować.. niestety nie wychodziło mi to zbyt dobrze.

-Andreas nas obserwuje-wyszeptałam cicho do ucha Leyhe-Mam tego dość już.

-Wiem kochanie-złożył na moim czole pocałunek-Postaram się z nim pogadać i dojść do porozumienia-Złączył ponownie tego dnia nasze dłonie. 

Było to cudowne uczucie trzymać ukochanego za dłoń i siedząc wtuloną w niego. Nie ma nic lepszego na świecie. 

*Pov Stephan*

Wzrok Andreasa kompletnie mnie irytował. Jedyne na co miałem ochotę to podejść i walnąć go w ten głupi ryj. Doskonale wiedziałem,że poświęci wszystko,aby tylko zdobyć Ann. Jest całkowicie rozpieszczony,przez co myśli,że zawsze dostanie to czego on  pragnie. 

Obiecałem sobie,że nigdy nie pozwolę być jej skrzywdzoną przez Andreasa. Jedyne co on ma głowie to zabawa w łóżku z kolejnymi panienkami.Był totalnym idiotą. 

Po niespełna godzinie czasu,usłyszałem  miarowy oddech Ann. Schlierenzauer leżała na moich kolanach i cichutko oddychała. Zdjąłem z siebie bluzę i przykryłem ją. Nie chciałem,aby ta mała blondynka zachorowała.. jeszcze tego by tylko brakowało..

-Kocham Cię Ann-wyszeptałem i złapałem za jej dłoń...

-Ona też Cię kocha-usłyszałem głos Gregora.

Spojrzałem w jego oczy i uśmiechnąłem się.

-Nie skrzywdź jej,proszę-odparł i spojrzał na blondynkę-Ona nie widzi świata poza Tobą. Chroń ją-odwrócił się z powrotem do przodu. 

Doskonale wiedziałem,że muszę ją chronić przed Wellingerem,tyle że.. tyle że jak to zrobić?

--------------------------------------------------------------

I kolejny rozdział! <3 

Mam nadzieję,że wam się podoba ^^

Do następnego

~Ola <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro