Rozdział VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

---Sara---

Co się dzieje? - Pomimo upływu czasu, wciąż nie wiedziała gdzie jest. Czuła nad sobą czyjąś bliskość. Wiedziała, że wszyscy ją obserwują. Czuła reiatsu, lecz było ono zmieszane i nie do rozpoznania, nawet przez nią. Świat był rozmazany, a część jej wspomnień po prostu zniknęła, przez co nie potrafiła określić co się stało, lecz domyślała się, że ktoś prawdopodobnie zadziałał na nią swoim zanpaktou lub zaklęciami kidou, które ogłuszyły ją i sprowadziły do obecnego stanu. - Prawdopodobnie teraz patrzą na mnie wszyscy kapitanowie - stwierdziła. Co prawda nie była w stanie określić reiatsu, lecz była pewna, że jest go niewiarygodnie wiele, co wskazywało, że była w pobliżu najsilniejszych ludzi w całym Soul Society.

Nagle wydobył się jakiś dźwięk, który w jej głowie rozbrzmiał po tysiąckroć, zmieniając co chwilę swą barwę. Co to? - zastanawiała się, próbując przypasować to co usłyszała do znajomych jej odgłosów. 

Ktoś rozpoczął rozmowę. Sara nie wiedziała kto i co mówił, lecz znając prawa i zwyczaje Soul Society domyślała się, że ów przewodniczącym rozmowy był Genryūsai Yamamoto. - Mówią o mnie? Może chcą mnie zabić... albo jeszcze gorzej... - Przez to, że była ogłuszona jej głos - nawet w myślach - był nieco zniekształcony. Zdawał się być nad wyraz spokojny i niemożliwy do zrozumienia jednocześnie. - Cóż... najwidoczniej nie będę miała czasu żeby spełnić swoje zadanie, którego szczerze nie pamiętam i znam jedynie z tego co usłyszałam nie tak dawno temu. Właściwie... "niedawno"? Która godzina? czy wciąż jest ten sam dzień? A właściwie... co to za różnica? I tak prawdopodobnie za chwilę już mnie tu nie będzie. Ani tu ani w żadnym innym świecie; po prostu odejdę. Żałuje tylko, że nie pożegnam się z Ichigo. Moja siostra to ponoć tylko czyjś wymysł, podobnie jak całe moje życie, jednak Ichigo... Ichigo jest prawdziwy, a ja... a ja go kocham. Nie wiem czy to to czuje każdy będący w związku, ale mnie to nie obchodzi. Dla mnie Ichigo jest tym, który mnie uratował, tym, który się o mnie troszczył, który wyrwał mnie z samotności, który nadał jakieś kolory mojemu życiu, mimo że tak naprawdę nawet się nie znamy. Trudno... już więcej nie będziemy mieć okazji by porozmawiać. Żegnaj, Kurosaki Ichigo, moja ukochana Marchewko i jedyny shinigami, którego kocham. - Gdy tylko zakończyła swój wewnętrzny monolog z jej oczu zaczęły kapać łzy, lecz tak naprawdę nawet ich nie czuła.


---Ichigo---

Chłopak wszedł do sali. Odgłos zamykanych drzwi był krótki, lecz w jego umyśle trwał znacznie dłużej.

Pierwszym co rzuciło się Kurosakiemu w oczy była Sara klęcząca na podłodze. Dziewczyna miała związane dłonie oraz nogi, a na jej szyi spoczywało coś na wzór obroży. Ona sama natomiast miała na sobie dziwnego rodzaju rany, które przebijały się przez bandaże. Zastępczy shinigami miał wrażenie, że dostrzegł nawet jak z niczego pojawiają się kolejne drobne rysy, mimo że dziewczyna nawet się nie poruszała.

- Sara! - krzyknął mimowolnie. Chciał rzucić się w jej stronę, lecz nie mógł. Nim wykonał jakikolwiek ruch, kapitanowie okrążyli go. - Sara! Sara! - zawtórował, jednak ona mu nie odpowiadała, zupełnie jakby go nie słyszała.

- Ichigo! - Tym razem głos, który się odezwał był mu najlepiej znanym w całym Seiritei. Kuchiki Rukia pomimo że nie zaliczała się ani do poruczników, ani tym bardziej do kapitanów była obecna na sali. Jej niski, stanowczy głos natychmiastowo uciszył marchewkowłosego.

- Rukia - szepnął cicho, tak, że nawet ona go nie usłyszała.

- Ucisz się, Ichigo. Jest zebranie. - Jej oczy wpatrywały się w podłogę, a ona sama przez cały czas kucała na kolanie, lecz mimo to Ichigo jakimś cudem dostrzegł fragment jej niewzruszonej twarzy.

Chłopak odszedł na swoje miejsce zrezygnowany.

Wybacz Sara, ale puki co nic nie mogę zrobić. Nawet nie wiem kim jesteś, ale... - Jego niepoukładane myśli, nie potrafiły ułożyć się w odpowiedni ciąg, nie pozwalając tym samym aby ktokolwiek je zrozumiał.

Kiedy wszyscy ustawili się w szeregu - Kurosaki stał wraz z kapitanami, przy których klęczeli ich podwładni - głównodowodzący podszedł do marchewkowłosego.

- Kurosaki Ichigo, czy mógłbyś odłożyć swój zanpaktou? - Spytał spokojnie, lecz nie oznaczało to, że Kurosaki mógł mu odmówić.

Chłopak nie zamierzał oddawać Zangetsu, jednak wiedział, że nie może się temu sprzeciwić. Z reguły zawsze pozwalano mu na manie broni przy sobie, lecz tym razem każdy doskonale wiedział, że było to zbyt niebezpieczne. Ichigo co prawda nie miał złych stosunków z Gotei 13, jednak gdy w grę wchodziły życia jego przyjaciół, mógłby sprzeciwić się całemu światu.

Zangetsu szybko trafił do rąk starca, a Ichigo z żalem pokierował swój wzrok w stronę przyjaciółki, która wyglądała jakby nic nie widziała i nic nie słyszała.
Nagle chłopak dostrzegł jakąś zmianę na twarzy dziewczyny. Zaczęła płakać. Po jej ślicznej, porcelanowej twarzy zaczęły spływać słone łzy drażniące jej oczy, mimo że ona sama wciąż była nieruchoma.

Sara...

Nagle jej usta poruszyły się delikatnie, lecz nic nie można było z nich odczytać. Ponownie się poruszyły, tym razem pewniej, choć ruchy zbytnio się nie zmieniły. I kolejny. I tak na okrągło powtarzały wciąż te same słowa, których nikt nigdy nie usłyszał...


------------------

Zangetsu - zanpaktou Ichigo

Obroża - chodzi o taką, którą Rukia miała gdy prowadzili ją na śmierć.

----------------

Tak, wiem... rozdziały coraz rzadziej, ale z drugiej strony coraz dłuższe, prawda? Jeśli wolicie tak jak było w pierwszej części - często, ale krótko - napiszcie, a ja ponownie do tego wrócę, jeśli jednak nie, zostaniemy przy tym - średnie rozdziały dodawane w średnich odstępach czasu. Zależy jak wolicie.

Dzięki przy okazji wszystkim, którzy obecnie czytają te moje wypociny, gwiazdkują i komentują, ponieważ wasza obecność oraz aktywność (bo to ją widzę, po pokazujących mi się cyfrach na wattpadzie) jest jedynym co motywuje mnie do dalszego pisania. Dziękuję wam! :)

No i szczególne podziękowania dla hermiona18 , która od jakiś dwóch/trzech rozdziałów pomaga mi nieco w pisaniu. :) DZIĘKI!!!!




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro