Rozdział XIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od czasu kiedy Sara zginęła, minęły trzy dni. Trzy bardzo, ale to bardzo długie dni, które dla Ichigo ciągnęły się w nieskończoność. Chłopak nie raz przeżywał ciężkie chwile, jednak było to niczym w porównaniu do śmierci bliskiej osoby. Co prawda nie znał Sary zbyt długo, jednak świadomość tego, że mu zaufała oraz tego, że to on sprowadził ją do Soul Society, w którym zginęła, a także to, że nie potrafił jej obronić, stworzyło blokadę, której nie mógł pokonać.

Siedział przez cały czas gdzieś, gdzie nie dostrzegał go wzrok innych shinigami. Myślał, patrząc w niebo i niekiedy płacząc. Ściskał mocno pięści z wyrzutem, że nie mógł nic zrobić. Ponownie zaczął obwiniać się o to, że jest słaby.

Rukia nie raz podeszła do niego, chcąc z nim porozmawiać, jednak... tak naprawdę nigdy nie widziała go "takiego". Zawsze jakoś wiedziała jak podnieść go na duchu, jednak nigdy nie było z nim aż tak źle. Nigdy przy mnie nie płakał. Aż tak to przeżywa... - Myślała, czując jak serce boli ją coraz bardziej. Nie potrafiła wyobrazić sobie co czuje zastępczy shinigami. Była dla niego bardzo ważna.

Teraz jednak minęło wystarczająco dużo czasu i musiał wrócić do domu, do Karakury. Czekali tam na niego przyjaciele, a także siostry i ojciec. Musiał przecież zająć się ochroną swoich bliskich. Ale czy będę w stanie? Jestem... zbyt słaby. Muszę stać się silniejszy. Dużo, dużo silniejszy - myślał.

Był gotowy do drogi, aczkolwiek czuł, że coś zbyt mocno wiąże go tu, by nie mógł opuścić tego miejsca.

- Kurosaki-kun - odezwał się nagle słodki głos.

Chłopak spojrzał za siebie. Nie był teraz w Seiritei, a w okręgu Rukongai, jednak wiedział, że dla doświadczonego shinigamiego znalezienie go, nie stanowiło najmniejszego problemu. Dlatego nie powinien zdziwić się czyjąś obecnością. Chyba, że nie był to shinigami, tak jak w tym przypadku.

- Inoue? - Spytał zaskoczony.
- Kurosaki... kun... - szepnęła cicho. Widać było w jej oczach żal i smutek. Dziewczyna bardzo przeżywała to wszystko. Może i nie znała Sary zbyt mocno, jednak jeśli chodziło o Ichigo to straszliwie się o niego zamartwiała.

- Co ty tu robisz? - Na jego twarzy nie było już śladów łez. Gdy tylko postanowił, że wyrusza do domu, jakoś to wszystko zniknęło. Sam tego nie rozumiał, podejrzewał jednak, że być może było to sprawką ostatnich słów Sary. Kazała mu bronić bliskich i nie martwić się nią. Wspomniała również, że ma przed sobą długą drogę i nie może się teraz załamywać. Aizen wciąż był jego wrogiem, zajmującym znacznie wyższą pozycję; to on rozdawał karty w tej grze, a więc Ichigo musiał przygotować się do naprawdę trudnego starcia.

- Kuchiki-san zawołała mnie do ciebie. Chciała żebym cię jakoś pocieszyła. - Słowa jakoś ciężko wypadały z jej ust. Z jednej strony była bardzo nieśmiała jeśli chodziło o Ichigo i potrafiła przy nim powiedzieć co najwyżej "Kurosaki-kun, Kurosaki-kun", teraz jednak wiedziała, że potrzebuje on czyjegoś wsparcia i musiała mu je dać. Koniec końców kochała go, więc było to jej obowiązkiem.
- Nie musisz - powiedział. wciąż przeżywał ogromny, wewnętrzny ból. Czuł się jednak spokojny. Wiedział, że Sara nie ma mu tego za złe. Jednak przez to wiem, jaki słaby jestem. Muszę być silniejszy. Nie potrafiłem jej ocalić... co jeśli nie uda mi się to z pozostałymi? Co jeśli stanę oko w oko z Aizenem? Nie poradzę sobie. Muszę... muszę... Wiedział co musi. Już od jakiegoś czasu czuł, jak jego ciemna strona rośnie; jego straszliwa moc. Musiał ją jakoś pokonać i nad nią zapanować, może wtedy będzie w stanie chronić swoich bliskich. Jak jednak miał to osiągnąć? - Mogę wracać. - Zdobył się na uśmiech.

Gdzieś w chmurach wiedział, że czeka na niego Sara. Nie, nie czeka. Wspomniała o tym, że woli się nieco ponudzić w samotności, niż ujrzeć go tak szybko po drugiej stronie. Chciała żeby żył i żeby pokonał Aizena. To on zniszczył całe jej życie. Stworzył sztuczną historię i sztuczną rodzinę, a potem obrócił to wszystko w proch.

Jak się okazało wysokie reiatsu, które przywoływało Pustych do Karakury, a później nawet do Soul Society nie wynikało bezpośrednio z Sary. Było to reiatsu, które chłonęła Druga  i przemieniała w swoją moc. Kiedy Sara rozmyślała nad czymś, lub traciła na chwilę kontrolę nad sobą, bo bardzo się bała, lub była czegoś niepewna, Druga zaczynała działać.
To jak Aizen stworzył Sarę było zagadką, jednak wiadomym było, że geniusz - Urahara Kisuke - łatwo by to odkrył. Kapitan dwunastego oddziału mówił o tym, że najpewniej została stworzona tak, jak zwykłe zmodyfikowane dusze, lecz za pomocą hōgyoku był w stanie stworzyć coś, co jeszcze bardziej przypominało człowieka, a właściwie coś, co się nim stało w stu procentach.

- Kuchiki-san została wezwana przez swojego kapitana, przez co nie mogła sama cię pożegnać - odezwała się nagle Inoue. Orihime trzymała nisko głowę, bojąc się spojrzeć w oczy pomarańczowo-włosego. Zielona bluzka jaką miała na sobie, a także długie, czarne legginsy podkreślały jej urodę, zwłaszcza w tym świetle, jednak nawet ona nie byłaby w stanie zwrócić na siebie uwagę tak zamyślonego chłopaka. A zwłaszcza jeśli owym chłopakiem był Ichigo.

- Ech... I już chcą się mnie pozbyć - mruknął, drapiąc się po tyle głowy.
Inoue widziała jak Ichigo wciąż kieruje swój wzrok w kierunku chmur. Nie dziwiła mu się. Ma do tego prawo. Kurosaki-kun... przeżył zbyt wiele.

-------------

Nie przyszedł go odprowadzić praktycznie nikt. Gdy tylko stanął przed bramą, którą miał popędzić do swojego domu, nie czuł na sobie niczyjego wzroku.
Chłopak położył dłoń na rękojeści swojego miecza zwisającego na jego plecach. Muszę chronić swoich przyjaciół - pomyślał, wiedząc, że nie może już nikogo stracić. Ludzie są zbyt cenni by można ich było spisywać na straty.

- Inoue - powiedział nagle, nie spoglądając na dziewczynę, stojącą tuż przy nim. Właściwie to zdziwił się, że jest aż tak blisko niego i nie panikuje, jak zdarzało jej się to dosyć często.
- Tak, Kurosaki-kun? - Wypaliła zdenerwowana.
- Uważaj na siebie. Trzymaj się blisko mnie - powiedział głębokim głosem.

- Y-hym - kiwnęła głową.

Postąpił jeden krok do przodu.

Sara - rozbrzmiało wewnątrz jego głowy. - Nie zawiodę cię. Uratuję wszystkich i pokonam Aizena. Przysięgam.

Zacisnął mocno pięści po czym zniknął za bramą.

----------------------------------------

Jeśli ci się podobało na wattpadzie dostępna jest dalsza część historii "Ichigo, wróciłam" . Serdecznie zapraszam do czytania.

Ostatnia rzecz jaką mam do powiedzenia to: dziękuję wam. Dziękuję, że byliście ze mną tak długo, wspieraliście, motywowaliście do dalszego pisania. Dzięki wam nie porzuciłam tego opowiadania po pierwszych trzech rozdziałach, tylko jakimś cudem dobrnęłam do końca. Gwiazdki, odsłony... ale najwięcej dawały komentarze. Wiem, że często popełniam błędy, ale jestem amatorką i dziękuję, że to rozumiecie i zamiast mnie hejtować, pomagacie mi i udzielacie przydatnych rad. Dziękuję wam za to wszystko. Mam nadzieję, że was nie rozczarowałam i, że nie uznajecie tego czasu, który poświęciliście na czytanie i pomoc mi, za zmarnowany. Dziękuję wam!

A tymczasem żegnam was! :) 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro