Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(W mediach macie jaką piosenkę gra główna bohaterka)

Jak zwykle muzyka mnie pochłonęła, gdy grałam na jakimś instrumencie siedząc w swoim pokoju znajdującym się na poddaszu.
(Pokój Karen)

(Łazienka)

*Pukanie w drzwi*
Karen - Proszę! - drzwi do mojego pokoju się otworzyły
Nelly "mama" - Judith, idziesz ze mną na zakupy?
Karen - Nie, nie idę i nie mam na to ochoty.
Nelly - *westchnęła i siada na łóżku obok patrząc na mnie troskliwym spojrzeniem* Judith ja wiem że tęsknisz za twoimi biologicznymi rodzicami i jest ci smutno. Ale ja i Mark staramy się stać twoją drugą rodziną i być przy tobie.
Karen - *Odwracając wzrok na okno powiedziałam cicho* Tak wiem o tym bardzo dobrze...tylko że...
Nelly - Boisz się że znów zostaniesz całkowicie sama, że ja i Mark opuścimy ciebie tak jak twoi rodzice w jakimś wypadku?
Karen - *Opuszczając wzrok kiwnęłam smutno głową*
Nelly - Słonko *Odwracając mnie w swoją stronę objęła mnie ramionami, a ja wtuliłam się bardziej* wiedz że ja, Mark, twoi przyjaciele, prawdziwi rodzice i nawet Legendarna Jedenastka, wszyscy których kochasz pozostaną tu *wskazała palcem na moją głowę* i tu *i na moje serce* nigdy nie wątp że to co miałaś wcześniej i co masz dziś, zniknie tak szybko. Nie bój się próbować nowych rzeczy, nie poddawaj się tylko wstań i krocz dalej z całej siły. Gdy upadniesz wiedz że twoi bliscy staną za tobą murem i będą z tobą do końca. Wiesz co mam na myśli?
Karen - *Mogłam jedynie kiwnąć głową z moich oczu lały się łzy*
Nelly - To jak idziemy na zakupy? Jeśli chcesz możemy po nich pójść na boisko niedaleko twojej nowej szkoły i zobaczyć trening Marka z jego drużyną.
Karen - Tak, chodźmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

2 h później

Tak jak powiedziała "mama" tak zrobiłyśmy. Stałyśmy na moście z którego było widać boisko a na nim drużynę gimnazjum raimona trenujących jak na moje oko strzały do bramki i techniki hissatsu.Pomimo mojej zmiany po tragicznym wypadku w którym zginęli moi biologiczni rodzice, to moje "dawne ja" nie zniknęło i wciąż we mnie pozostało. Moja miłość do piłki nożnej nie zniknęła tak jak do innego rodzaju sportu. Kiedy jeszcze mieszkałam w sierocincu a Mark mój "tata" mnie jeszcze nie adoptował to zabierał mnie wtedy na wycieczki w rożne miejsca, a na nich spotykaliśmy się z graczami z Legendarnej Jedenastki i w ten sposób zaczęłam trenować pod okiem Legendarnej Jedenastki ich techniki hissatsu które wychodziły mi wręcz perfekcyjnie a na jakich pozycjach gram: mogę grać na każdej nawet jako bramkarz. Przez moje zamyślenie nie zauważyłam pędzącej ze świstem piłki. - UWAGA!! - zwróciłam wzrok w stronę lecącej piłki a chwilę potem w stronę małej dziewczynki i zrozumiałam że za chwilę ta piłka dotrze do niej! Zaczęłam biec tak szybko że za mną pozostawał podmuch wiatru. Kiedy dotarłam na miejsce, wyprostowałam się i zatrzymałam piłkę lewą nogą ta straciła swoją moc, opadła na ziemię a ja tę samą nogę postawiłam na piłce skrzyżowałam ramiona i odwracając głowę w stronę dziewczynki zapytałam się z ciepłym uśmiechem - Nic ci się nie stało? - a dziewczynka z uśmiechem pokiwała głową na "nie" - To dobrze a teraz zmykaj do rodziców pewnie się o ciebie martwią. - Jak powiedziałam tak ta dziewczynka zrobiła i już jej nie było. Podrzuciłam piłkę lewą nogą złapałam ją w obie ręce, skierowałam spojrzenie w stronę trenerów siedzących na ławce z menadżerkami i poszłam w ich kierunku a wszyscy na boisku skierowali na mnie swój wzrok.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chwilę później

Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam że tymi trenerami są mój "Ojciec" Mark Evans i jego przyjaciel a mój były trener Jude Sharp. Kiedy oni mnie zobaczyli postanowiłam zacząć z nimi rozmowę.
Karen - C-cze-cześć tato. Witaj tr-trenerze. - Zaczęłam cicho i nieśmiało
Mark - Cześć młoda!*potargał mnie po głowie*
Jude - Witaj Karen*poprawił moje potargane włosy i delikatnie poklepał mnie po głowie* Masz do nas jakąś sprawę, mam rację?
Karen - *Ledwo zauważalnie kiwnęłam głową*
Mark - O co chodzi?
Karen - *Powiedziałam im cicho mój pomysł i kiedy skończyłam mówić to Jude i Mark spojrzeli na siebie porozumiewawczo z powrotem na mnie patrząc kiwnęli głową*

Ciąg dalszy nastąpi.....

Zapomniałam wspomnieć że Mark, Nelly, Legendarna Jedenastka i sama główna bohaterka ustalili że gdy ktoś inny jest w pobliżu zwracają się do dziewczyny z Judith na Karen a gdy nikogo innego nie ma w pobliżu to do dziewczyny, zwracają się do niej jako Judith. I że czasem będę używała japońskich jak i angielskich imion w mojej opowieści.

Karen poznaje drużynę gimnazjum raimona.
Czy zawodnicy zaakceptują dziewczynę w swojej drużynie jako nową napastniczkę?
Czy Karen pokaże swoje umiejętności w swojej nowej drużynie?
Jeśli jesteście ciekawi jaka będzie decyzja Karen w sprawie piłki nożnej, o tym dowiecie się w następnej części.
Do zobaczenia w następnej części książki Inazuma Eleven GO||Niezwykła Napastniczka.

Życzę wam moi drodzy miłego dnia!
Bayo!! ;-) :-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro