HETALIA - IF I DIE YOUNG [PL] [PRUSPOL]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Gdybym umarł młodo, pogrzebcie mnie w satynie

Połóżcie mnie w łóżku usłanym różami

Zatopcie mnie w rzece o świcie

Odeślijcie mnie ze słowami miłosnej piosenki"


Gilbert siedział na kanapie, przeglądając różne programy sportowe, kulinarne i rozrywkowe. Na dworze przez cały dzień padało, nie mógł wyjść normalnie do sklepu albo do baru na piwo. Szare niebo ozdabiało miasto, a woda uderzała o ziemię ze średnią prędkością. Wtem poczuł drobne ramiona oplatające jego szyję. Dobrze wiedział kto to. Odwrócił się, a na jego ustach pojawił się uśmiech widząc twarz Feliksa, który stał od tyłu i go przytulał. Pochylił się, żeby go pocałować w policzek, gdy zielonooki się zarumienił. Przez chwilę jeszcze trzymali siebie w objęciach. Feliks przeniósł się na kanapę obok czerwonookiego, po czym się w niego wtulił.


Kocham Cię.


"Panie, uczyń mnie tęczą, będę oświetlać moją matkę

Będzie wiedziała, że jestem bezpieczny z Tobą

Kiedy stanie pod moimi kolorami, i

Życie nie zawsze jest tym, czym sądzisz, że powinno być, nie

Nawet nie osiwiała, a już grzebie swoje dziecko."


Leżeli w ogrodzie na trawie, patrząc się w niebo i podziwiając kształty chmur. Feliks miał głowę na piersi Gilberta. Wiał wiatr, który poruszał delikatnie liście drzew, a kwiaty idealnie zakwitły i miały swój pełny kolor.

- Gilbert, patrz! Tęcza! - Gilbert spojrzał w niebo.

- Widzę, kochanie. - Pogładził go po włosach.

- Czemu tęcza ma takie kolory, a nie inne?

- Żebyś wiedział, że ludzie w niebie... - wskazał na jeden pas tęczy - ...są szczęśliwi.


Szczęście.


"Ostry nóż krótkiego życia

Cóż, widocznie miałem już wystarczająco dużo czasu"


- Czemu życie jest krótkie? - Wypadło z ust zielonookiego.

- Umieramy, by inni mogli żyć, rozumiesz?

- Rozumiem... - Urwał na chwilę, by potem dokończyć zdanie - ...Nie umieraj.

- Oh, Feliks... 

Podszedł do niego i pocałował w głowę. Młodszy przylgnął do wyższego chłopaka.


Nie umieraj...


''Gdybym umarł młodo, pogrzebcie mnie w satynie

Połóżcie mnie w łóżku usłanym różami

Zatopcie mnie w rzece o świcie

Odeślijcie mnie ze słowami miłosnej piosenki"


Leżeli razem na kanapie, oglądając jakąś komedie romantyczną, gdy nagle rozbrzmiał telefon Prus. Przeprosił Feliksa i podszedł do telefonu, odbierając go. Polska patrzył na niego kątem oka i widział, że mina mu zrzedła. Zakończył rozmowę słowami "na razie" i wrócił.

- Kto to był? - Zapytał

- Mój brat. - Gilbert patrzył pusto przed siebie. - Dowiedział się, że jutro Rosja robi najazd na Europe Zachodnią. Czyli szykuje się wojna...

Wojna...

"Ostry nóż krótkiego życia

Cóż, widocznie miałem już wystarczająco dużo czasu"

Wojna wybuchła o godzinie czwartej nad ranem. Rosjanie nie dawali spokoju mieszkańcom i żołnierzom innych krajów. Ledwo, żeby ktoś znalazł bezpieczne schronienie...

- Feliks..?

- Tak?

- Obiecaj mi jedno... - Spojrzał na niego. - ...Mimo wszystko będziemy razem. Na zawsze...

- Obiecuję.


Obiecuję...


"I będę odziany w biel, gdy wejdę do Twego królestwa

Jestem tak zielony jak pierścionek na moim małym, zimnym palcu

Nigdy nie zaznałem miłości mężczyzny

Ale oczywiście miło było czuć, jak trzymał mnie za rękę

Tutaj w mieście jest chłopak, który mówi, że będzie mnie kochał wiecznie

Kto by pomyślał, że "wiecznie" może być przerwane przez

Ostry nóż krótkiego życia

Cóż, widocznie miałem już wystarczająco dużo czasu''


Feliks biegał w tą i z powrotem, szukając Gilberta. Jednak wszystko na nic. Usłyszał, że ktoś za nim jest i celuje w niego pistoletem. To miał być jego koniec, gdy wyskoczył Prusak. Usłyszał trzask. Zielonooki odwrócił się i zobaczył leżącego na ziemi Gilberta w kałuży swojej krwi. Feliks stał, patrzył się w twarz starszego i się trząsł. Padł na kolana i dotknął jedną ręką jego dłoni, a drugą jego twarzy. Łzy cisnęły się na zewnątrz.

- Gilbert...

- Jeżeli to ma być mój koniec to mnie wysłuchaj... - powiedział - ... Pamiętaj, że będę tam na górze. Będę stał przy tobie murem, będę Cię bronić, będę o tobie pamiętać jak nikogo innego. Nie zapomnij o mnie jak... jak będę w niebie, gut? Kocham Cię.

- Dobrze... - Płakał jak dziecko. - Ja też Cię Kocham.

I tu rozerwała się lina życia Prusaka...

Polska wypłakiwał mu się w ramie i przyrzekł, że dla Niego wygra.


Śmierć...


"Więc ubierzcie się dobrze, chłopcy, a ja założę moje perły

Czego nigdy nie zrobiłem, dokonało się

Grosz za moje myśli, sprzedam je za dolara

Są one warte o wiele więcej po tym, jak odszedłem

I może teraz usłyszysz słowa, które śpiewałem

Zabawne, jak ludzie zaczynają słuchać, kiedy już nie żyjesz"


Wojna ciągnęła się w nieskończone. Każdej nocy Feliks wspominał ich czasy i płakał. Nie mógł się pogodzić z faktem, że ważna dla niego poświęciła się dla Niego, małego głuptasa. Mógłby to zrobić dla kogokolwiek, czemu więc wybrał jego? Odpowiedź była prosta... Ponieważ Go Kochał.


Kochał i Kochać będzie...


"Gdybym umarł młodo, pogrzebcie mnie w satynie

Połóżcie mnie w łóżku usłanym różami

Zatopcie mnie w rzece o świcie

Odeślijcie mnie ze słowami miłosnej piosenki"


Nadszedł czas pogrzebu. Rok tysiąc dziewięćset czterdziesty siódmy. Polska przyłożył się do tego jak tylko mógł, mimo kryzysu. Nie pozwolił mu zgnić w ziemi, jak jakiemuś jabłku. Obiecał mu, że będzie o nim pamiętał do końca swoich dni. 


Do końca...


"Ballada gołębicy 

Odejdź w pokoju i miłości

Pozbieraj swoje łzy, trzymaj je w kieszeni

Zachowaj je na czas, kiedy naprawdę będziesz ich potrzebować"


Każdy mu powtarza, że nie ma co płakać. Chyba nie wiedzą co stracił. Stracił miłość swojego życia, która za każdym razem go wspierała i pomagała. Nadal będzie to robić, tyle, że z miejsca zwanego rajem. 


Raj...


"Ostry nóż krótkiego życia

Cóż, widocznie miałam już wystarczająco dużo czasu

Więc ubierzcie się dobrze chłopcy, a ja założę moje perły"


Wojna minęła. 

Czasy spokoju nastały. 

Czemu Go nie ma z Feliksem.

Czemu?

Cały czas go to pytanie męczy.

Poświęcił się dla niego.

Bo Go Kochał...


Koniec. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro