28. nOw Is FiNe - EpIlOg

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Yuri! - na salę szpitalną wpadł Kurose, a za nim ciągnący się Shirotani.

- Jak ja nienawidzę szpitali.. Ile tu jest zarazków.. Kurose! Ja chce wyjść! - krzyknął różowowłosy chłopak gorączkowo rozglądając się dookoła.

- Ale tu leży Yuri! - warknął  brunet mrużąc oczy do swojego pacjenta. Tadaomi westchnął głośno i jedynie kiwnął głową. Riku przeniósł wzrok na Victora. - TY!

- Ja?

- Ty!

- Co?

- Gówno! Człowieku gówno! Jak Twoja pieprzona terapia ma iść dalej skoro ty zachowujesz się jak najebany dziad?! - krzyknął terapeuta.

- Jesteśmy w szpitalu, Kurose.. - mruknął Shirotani obejmując się rękoma.

- Właśnie! - poparł go szybko siwowłosy. - Nie drzyj się!

- Proszę być cicho! Zakłóca pan spokój innych pacjentów! - krzyknęła pielęgniarka, która akurat przechodziła obok.

Victor urażony, że tylko jemu się oberwało usiadł na łóżku szpitalnym i złapał czarnowłosego za dłoń. Chłopak był po wymianie szwów, ale z racji tego, że wdało się zakażenie musiał chwilę odczekać w szpital na potwierdzenie wyników badań. Kurose uniósł brew widząc ten jakże czuły gest byłego łyżwiarza. Odwrócił się do podopiecznego wskazując przy okazji palcem na kochanków.

- Dlaczego my tak nie robimy? - zapytał.

- Moja mizofobia Ci nie wystarcza? - odpowiedział pytaniem Shirotani. Brunet pokiwał przecząco głową. - To wyobraź sobie, że jesteś pedofilem.

- Jakbym siebie słyszał.

- Dokładnie Yuri. - zaśmiał się Nikiforov ściskając mocniej jego dłoń.

- Ty się nie wtrącaj, a najlepiej zamilcz. - burknął Kurose wracając do dyskusji. - Dlaczego uważasz, że jestem pedofilem?! Czy ja Ci krzywdę zrobiłeś? I dlaczego masz zawiechę? No powiedz mi coś!.. Halo? - pomachał mu w końcu dłonią przed oczami.

- Yuri... - Tadaomi szepnął jeszcze szerzej otwierając oczy. Riku spojrzał na czarnowłosego marszcząc czoło, a następnie z powrotem na różowowłosego.

- No Yuri... I co? - wzruszył ramionami.

Nastąpiła chwila ciszy, w której wszyscy czekali aż brunet przetrawi informację. Victor nachylił się do czarnowłosego szepcząc mu do ucha czuła słówka, po których chłopak zaśmiał się zażenowany i zarumieniony. Nachylił się do niego by mu odpowiedzieć czymś podobnym. Nikiforov poszerzył uśmiech oraz poczochrał jego włosy.

- YURI! - krzyknął nagle Kurose rzucając się na leżącego chłopaka. Zawisł nad nim powodując nie małą zazdrość u Victora. Siwowłosy złapał go w tali i zaczął odciągać jednak ten wbił paznokcie w materac zapierając się. - Powiedz coś!

 - Kazałeś milczeć. - burknął chłopak. Po chwili zdał sobie sprawę, że są to pierwsze słowa, które wypowiedział do terapeuty.

- Tak! Jestem zajebistym terapeutą! MÓWIŁEM! MÓWIŁEM!!! FUCK YEAH! - zaczął krzyczeć i wyrywając się Victorowi uciekł wybiegając z sali. Dało się słyszeć co chwilę głośne krzyki radości.

- Pójdę po niego. - westchnął Shirotani. - Przyszedł Ci wpieprzyć, a zaraz sam skończy w psychiatryku. - spojrzał wymownie na siwowłosego po czym równie szybko wybiegł.

- To Yurio zemdlał... - zaśmiał się Victor patrząc na chłopaka.

- Moja wina? - wzruszył ramionami. - Teraz jest dobrze... Tak?

- Oczywiście.

- A łyżwy...?

- Odpuść Yuri. - przerwał mu Rosjanin. - Znajdziemy inny sposób. Szybszy i na miejscu. Na razie nie widzę sensu byś musiał startować... Biorąc pod uwagę te wszystkie treningi, które opuściliśmy.

- Mam zrezygnować? - zasmucił się Japończyk spuszczając nisko głowę.

Victor westchnął jedynie i przytulił do siebie chłopaka. Mimowolnie uśmiechnął się. Teraz wszystko miało się odmienić. On i Yuri. Nareszcie razem. Niczym Happy End, prawda?, zaśmiał się w myślach siwowłosy.

- Victor? - Yuri przechylił nieco głowę.

Mężczyzna spojrzał na niego z wielką miłością w oczach. Nachylił się i złożył na jego ustach słodki pocałunek. Katsuki mruknął odwzajemniając czuły gest. Był szczęśliwy, że nareszcie wszystko może być dobrze. A raczej miał taką nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Nikiforov oderwał się od niego. Pogładził chłopaka po policzku, a następnie przybliżył do niego swoją twarz patrząc uważnie w oczy. Mały dreszczyk przeszedł po jego plecach widząc lśniące, brązowe i wielkie oczy.

- Kochasz mnie? - zapytał niepewnie Victor. Yuri zmarszczył brwi nie rozumiejąc pytania.

- Masz jakieś wątpliwości? - zapytał podejrzliwie. 28-latek zaśmiał się krótko, po czym nagle spoważniał. Drżącą ręką sięgnął do kieszeni swoich spodni. Chwycił dłoń chłopaka nerwowo zakładając przedmiot na jego palec.

- Nie mam wątpliwości. - uśmiechnął się delikatnie. - Skoro tak.. Zostań ze mną już na zawsze. Bądźmy dla siebie oparciem, chrońmy siebie nawzajem, oddychajmy razem, żyjmy po swojemu... Sprawmy, by inni nam zazdrościli, by nikt nas nie rozłączył. Nigdy. Bądź ze mną... Ja..

- Oj Victor.. - westchnął ciężko Yuri. - Jakoś słabo Ci to idzie.

- C-co?

- Tak. - uśmiechnął się. - Zgadzam się.

Victor opadł na kolana Yuriego czując wielką ulgę. Chłopak oszczędził mu własnej kompromitacji i poplątanych, niezrozumiałych zdań. Czarnowłosy uśmiechnął się głaszcząc mężczyznę po włosach. Przy okazji przyglądał się złotemu pierścieniowy, który lśnił na jego serdecznym palcu. Dopiero teraz jest dobrze.


***

Ale nie na długo... >.<

Hey!

Witam w epilogu! I zapraszam na 2 część, którą oficjalnie opublikuję...

Hm.. Mamy czwartek... Sobotę?
Zaproszę Was do IN OUR WORLD. Więc bądźcie czujni! Nawet w piątek wieczorem ;D

Dziękuję Wam za wszystko! Osobiście każdemu z osobna składam całusy w policzki ;*

Tyle tutaj wytrwaliście ;-;

Doczekałam się nawet 30 miejsca w kategorii FF.... Dziękuję <33

Mam nadzieję, że zostaniecie jeszcze ze mną. Tak bardzo do Was przywykłam :D

Nie będę się z wami nie wiadomo jak żegnać! W końcu nie odchodzę xD

Więc powiem do zobaczenia (mam nadzieję) w kontynuacji!

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro