*16*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W lesie było słychać cichy szum wiatru wiejącego miedzy drzewami oraz świergot ptaków, a w oddali od niewielkiej drewnianej chatki znajdującej się pośród drzew było słychać niewyraźne charczenie zbliżającego się chodzącego trupa. Dwie osoby, które znajdują się w środku chatki były zbyt zajęte aby zwrócić uwagę na cokolwiek innego oprócz nich samych. Budyneczek był nie duży, składał się z jednego dość dużego pomieszczenia, korytarza oraz małego schowka. W głównym pomieszczeniu był stolik z dwoma krzesłami, trochę zniszczona już szafa oraz dwuosobowe łóżko. To miejsce nie było zbyt zadbane, kusz znajdował się prawie na wszystkim oprócz łóżka, a drewno, z którego został wybudowany ten budyneczek na zewnątrz zaczął obrastać mchem przez co powierzchnia prawie cała zzieleniała. Na podłodze w chatce, która wyłożona jest panelami wokół łóżka rozrzucone są ubrania. Kusza oparta jest o komodę stojącą obok łóżka, a łuk zawieszony jest na haczyku przy szafie na przeciw komody. Kamizelka z skrzydłami na plecach leży na ziemi przy nóżce łóżka, na której czubku zawieszona jest czapka baseball'owa.

-To było niesamowite.- jęknęła Amara leżąc obok Daryl'a, który miał przymknięte oczy i oddychał niespokojnie.

-Mhm.- mruknął cicho próbując uspokoić swój nierówny oddech. Ciemnowłosa przeturlała się na brzuch i spojrzała na niego z rozmarzonym wzrokiem przygryzając dolną wargę. Podparła się na przedramionach i przyciągnęła szary materiał aby przykryć swoją górną cześć ciała gdy okrycie zsunęło się trochę z jej ciała.

-Co powiesz na trzecią rundę kochanie?- zapytała zmysłowym głosem przybliżając swoje usta do jego ucha po czym delikatnie je przygryzła.

-Nie sądziłem że jesteś tak niegrzeczna.- jęknął cicho i otworzył swoje oczy aby spojrzeć na nią. Ciemnowłosa uśmiechnęła się niewinnie.

-Cóż... - musnęła palcem jego usta i zaczęła zjeżdżać niżej, po szyi, przez klatkę piersiową i jego brzuch zatrzymując się nad materiałem, który przykrywał jego dolną cześć ciała.- nigdy nie twierdziłam że jestem grzeczną dziewczynką.

-Potrafisz kusić.- mruknął i złapał ją za nadgarstek zatrzymując jej poczynania gdy chciała dłonią zjechać jeszcze niżej .- Ale powinniśmy już wracać. Zbyt długo nas nie ma.

-Oh, przestań.- wywróciła oczami i zabrała swoją dłoń.- Nie ma jeszcze nawet południa. Pewnie cześć jeszcze siedzi w swoich celach. Wątpię by zauważyli naszą nieobecność. Wykorzystajmy tą chwile samotności. W wiezieniu ciężko o prywatność.

-Racja. Ale zawsze można zająć wierze strażniczą.

-Chyba zapomniałeś, że jedna jest zniszczona, a drugą Maggie i Glenn często zajmują. A tu jest w miarę przyjemnie.

-Tam w kącie jest pleśń.- wskazał podbródkiem kąt pokoju.- I ty to nazywasz przyjemnym?- zapytał, a ciemnowłosa wywróciła oczami.

-Bywaliśmy w gorszych warunkach.

Amara przysunęła się bliżej brązowowłosego i pocałowała go namiętnie. Mężczyzna odwzajemnił gest i położył swoje dłonie na jej tali przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej jeśli to w ogóle możliwe. Rogers jęknęła mu w usta gdy mocniej ścisnął jej biodra. Daryl wykorzystał to i wsunął język pogłębiając ich pocałunek.

W szybę coś uderzyło przez co Amara pisnęła wystraszona i oderwała się od Daryl'a, który gwałtownie usiadł i zakrył ciemnowłosą ramieniem. Brązowowłosy sięgnął po nóż leżący na komodzie obok łóżka.

-Ja pierdole, głupi sztywny.- jęknęła z frustracji Amara gdy zobaczyła, że szwedacz uderza rękoma o szybę i ociera o nią twarzą poruszając szczęką. Wpatrywał się w nich swoimi martwymi oczami.

-Chyba nici z prywatności.- powiedział Daryl i spojrzał na nią przez ramie.- Co to był za dźwięk, który wydałaś?- zapytał z rozbawieniem.

-Ej, nie śmiej się. Wystraszyłam się.- ciemnowłosa skrzyżowała ramiona przyciskając do klatki piersiowej szary materiał odwracając wzrok i czując się zażenowana, że tak łatwo dała się wystraszyć. Daryl odwrócił się do niej przodem gdy odłożył nóż z powrotem na komodę.

-Nic się przecież nie stało. I tak jesteś najodważniejszą kobietą, którą znam.

-Na prawdę?- spojrzała na niego, a on z lekkim uśmiechem przytaknął. Daryl położył dłoń na jej policzku przyciągając ją do siebie aby złożyć czuły pocałunek na jej czole.

-Musimy się już zbierać.

-Niech ci będzie. I tak już mi się odechciało wiedząc że mamy widownie. Nawet tu nie ma prywatności.

Daryl wstał z łóżka, a Amara usiadła na brzegu i pochyliła się w dół aby wziąść swoje ubrania aby zacząć się ubierać.

Ciemnowłosa przeszła się koło łóżka aby rozejrzeć się po pokoju gdy już była prawie cała ubrana. Nie mogła jedynie znaleźć swoich spodni.

-Widziałeś moje spodnie?- zapytała i obróciła się do Daryl'a, który lustrował jej ciało. Nie mógł się temu oprzeć, a zwłaszcza że miała na sobie czarne koronkowe majtki. Wygląda w nich tak bardzo pociągająco, tylko nie wiedział skąd je wytrzasnęła. Ciemnowłosa poczuła jak rumieni się gdy tak na nią patrzył. Mężczyzna w końcu otrząsnął się i spojrzał na nią.- Moje spodnie. Gdzie je rzuciłeś?

-Po co ci one?- zapytał z uśmieszkiem.

-Dixon!

Daryl wywrócił oczami po czym obrócił się i zajrzał miedzy komodą, a łóżkiem i znalazł jej zgubę. Podniósł jej spodnie i wtedy zauważył, że coś odstaje z kieszeni. To były zdjęcia, cztery, a na jednym z nich są oni gdy spali w siebie wtuleni. Pozostałe trzy włożył z powrotem do kieszeni i rzucił spodnie przez ramie do tyłu. Amara złapała je i zaczęła zakładać.

-Co tam robisz?- zapytała gdy skończyła się ubierać, a kusznik nadal stał do niej tyłem.

-To był dźwięk aparatu. Glenn je zrobił, prawda?

-O czym ty... - nie dokończyła pytania ponieważ brązowowłosy obrócił się i pokazał zdjęcie, które trzymał w dłoni.- Oh, tak.- przyznała. To było dnia gdy zasnęli na dachu, a ona postanowiła że wyzna mu swoje uczucia.

-Tego dnia wszystko się zmieniło.- powiedział wpatrując się w fotografie.

-To prawda.- podeszła do niego chcąc odzyskać zdjęcie, ale Daryl odsunął szybko rękę gdy zauważył że ciemnowłosa chce mu zabrać fotografie.

-Zatrzymam to.

-Nie możesz, jest moje.

-Już masz zdjęcie, na którym jestem.

-Tak, ale są też na nim inni. A na tym jestem tylko ty i ja.

-Dlatego tym bardziej chce je zatrzymać.

-No dobrze.- poddała się wiedząc, że i tak nie odda jej tego zdjęcia.- Ale chce coś w zamian.

-Dobra.- Daryl schował zdjęcie do kieszeni po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował.- Może być?- zapytał gdy się od niej oderwał.

-Mhm.- mruknęła obejmując go wokół szyi. Chciała go ponownie pocałować, ale uderzenie o szybę przypomniało jej o ich widowni.- Eh, nie mogę tak.- powiedziała i odsunęła się od swojego ukochanego.

-Zaraz wydłubie mu te wstrętne gały.- powiedział Daryl i podszedł do komody aby wziąść swoją kusze. Amara przewiesiła przez ramie kołczan i wzięła do reki łuk.

-No to chodźmy.

~~~~

Gdy Amara i Daryl wrócili spotkali przy bramie jedynie Maggie oraz Glenn'a, którzy byli na wierzy strażniczej, jak zwykle. Po drodze spotkali Michonne, która wyjeżdżała na koniu i gdy ją mijali posłała im znaczący uśmieszek. A gdy przeszli przez spacerniak na dziedzińcu byli jedynie Carl oraz Rick, którzy o czymś miedzy sobą rozmawiali.

-Myślałem że jesteście jeszcze na bloku.- powiedział Rick gdy skończył rozmowę z synem i zauważył ich gdy zbliżali się w jego kierunku.- Byliście na polowaniu? Chyba nie poszło zbyt dobrze, nie macie żadnej zwierzyny.

-Ta.- mruknęła Amara i spojrzała ukradkiem na kusznika, który poruszył się w miejscu czując się nieswojo.

-... Oh, rozumiem.- powiedział Grimes gdy doszło do niego to co tak na prawdę robili.

Strzał, który dobiegał z środka na bloku D. Wszyscy spojrzeli w kierunku wejścia skąd wybiegły Lizzie oraz Mika wystraszone.

-Pomocy! Chodźcie tu szybko!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro