*35*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Beth stwierdziła, że skoro znowu mają się bunkrować to mogą przynajmniej miło spędzić ten czas. Wiec właśnie w taki sposób, siedzą w domku na podłodze wokół małego i niskiego stoliczka, na którym stoją słoiki z bimbrem.

-Najpierw mówię czegoś czego nigdy nie zrobiłam. Jeśli wy to zrobiliście, pijecie. Jeśli nie, to pije ja. Na prawdę nie znacie tej gry?- zapytała Beth przyglądając się im obojgu na zmianę.

-Coś mi się kojarzy,.- ciemnowłosa wzruszyła ramionami.- Ale wcześniej nie miałam okazji w to grać.

-Nigdy nie potrzebowałem gry by się nabombać.- stwierdził Daryl.

-Zaraz, już zaczęliśmy?- spytała blondynka.

-Skąd ty ją znasz?

-Patrzyłam jak grają w nią znajomi. No dobra, to ja zacznę. Nigdy nie strzelałam z kuszy. Pijecie.

Daryl napił się alkoholu z słoika, tak samo zrobiła Amara. Beth spojrzała na ciemnowłosą.

-Daryl dawał ci strzelać?

-Nie.- ciemnowłosa zaprzeczyła głową.- Kiedyś próbowałam się nauczyć, ale nie przypadło mi to do gustu i jakoś tak wyszło.

-Lipna ta gra.- stwierdził brązowowłosy.

-To tylko rozgrzewka. Teraz twoja kolej.- blondynka skinęła głową aby teraz Daryl coś powiedział.

-Nie wiem... - mężczyzna nie wiedział co powiedzieć.

-Pierwsze co ci przyjdzie na myśl.

-Nigdy nie opuściłem Georgii.

-Serio? Dobre.- Beth napiła się alkoholu razem z Amarą.- Teraz ty.

-Kurde... nigdy nie prowadziłam motoru.- ciemnowłosa spojrzała na kusznika, który w tym samym czasie napił się bimbru.

-Teraz ja.- powiedziała z wyczuwalnym zadowoleniem Beth. Dziewczynie podobała się ta gra, ale przedtem nie mogła w nią grać bo ojciec zabraniał jej pić alkohol, ale teraz w końcu mogła to zrobić.- Nigdy nie upiłam się i nie zrobiłam czegoś czego później żałowałam.

-Odwaliłem wiele rzeczy.- powiedział po czym zrobił łyk alkoholu, tak samo jak Amara.- Nigdy nie byłem na urlopie.

-Biwakowanie się nie liczy?- dopytała Beth

-Nie, musiałem to robić by nauczyć się polować.

Beth i Amara tym razem się napiły. Kolejne rundy robiły się coraz zabawniejsze dla nich, ale to był bardziej powód ilości spożytego alkoholu. Mimo że całkiem dobrze się przy tym bawili, to musieli przerwać grę aby nie upić się aż za bardzo, byłoby to zbyt ryzykowane.

Amara odetchnęła głęboko wpatrując się w gwiaździste niebo siedząc na drewnianej poręczy altany razem z Beth i Daryl'em. Ciemnowłosa opierała się plecami o kusznika, który obejmował ją ramieniem.

-Już wiem czemu tata przestał pić.- odezwała się blondynka.

-Niedobrze ci?- zapytała ją ciemnowłosa.

-Nie. Chciałabym czuć się tak cały czas. Ale wiem, że to złe.- wyjaśniła młoda Greene.

-Masz farta, że jesteś fajna po chlaniu.- stwierdził brązowowłosy na co Beth zareagowała szerokim uśmiechem.

-Wiecie co?- zapytała po chwili ciszy Beth, oboje na nią spojrzeli, dziewczyna uśmiechnęła się przyglądając im się.- W wiezieniu, zanim oficjalnie byliście razem obstawialiśmy kiedy w końcu zmądrzejecie i będziecie parą.

-Serio?- zapytała zaskoczona Amara.

-Co za głupota.- mruknął Daryl.- Nie mieliście niczego ciekawszego do roboty?

-Ale ostatecznie nikt nie wygrał, choć Carol była blisko. Gdybyście nie zmądrzeli planowali was siłą zamknąć w pomieszczeniu i nie wypuścili by was aż powiecie że się kochacie.- blondynka zaśmiała się wspominając chwile z wiezienia. Amara pokręciła głową rozbawiona.

-Dobrze, że do tego nie doszło.

-Nie chciałbyś być zamknięty w jednym pokoju ze mną?- ciemnowłosa spojrzała na Daryl'a unosząc jedną brew z lekkim uśmieszkiem na twarzy.

-Nie wiem czy dałbym rade z tobą wytrzymać. Potrafisz być nieznośna.- zażartował, ciemnowłosa szturchnęła go łokciem uśmiechając się. Daryl mocniej ją do siebie przytulił przez co oboje zachwiali się.

-Uważaj bo nas zwalisz.

-I co z tego?- mruknął tuż przy jej uchu.

Beth przyglądała im się z uśmiechem. Cieszyła się że są razem, oboje zasługują na to by być kochanym, a zwłaszcza że los nie był dla nich łaskawy.

-Jesteście razem szczęśliwi?

-No odpowiedz jej, jesteś ze mną szczęśliwy?- ciemnowłosa spojrzała na kusznika.

-Tak, jakby nigdy przedtem.- przyznał szczerze po czym pocałował nagle ciemnowłosą, która się tego nie spodziewała. Kobieta odwzajemniła pocałunek, który stał się bardziej namiętny. Brązowowłosy naparł bardziej na nią przez co stracili równowagę i oboje spadli na drugą stronę. Przerwali pocałunek, a ciemnowłosa jęknęła gdy uderzyła plecami o twardą ziemie, a Daryl upadł obok jej.

-Nic wam nie jest?- Beth wychyliła się bardziej by sprawdzić czy nic im nie jest.

-Idiota.- powiedziała Amara po czym zaczęła się śmiać.

-Z czego się śmiejesz?- zapytał ją kusznik wciąż leżąc obok. Kobieta nie odpowiedziała tylko bardziej zaczęła się śmiać.

-Jesteście nie poważni.- stwierdziła Beth, a po chwili sama zaczęła się śmiać. Daryl zachichotał pod nosem. Sytuacja była niedorzeczna, ale ta chwila radości z głupiego powodu była jednak cenna.

Trochę potrwało zanim się ogarnęli, a śmiechy ustały. Daryl wstał z ziemi i pomógł podnieść się Amarze.

-Powinniśmy wejść do środka.- powiedział brązowowłosy.

-Powinniśmy spalić to miejsce.- stwierdziła Beth, mężczyzna spojrzał na nią po czym przeniósł wzrok na Amare, która wzruszyła ramionami.

-Będziemy potrzebować więcej gorzały.

Wyciągnęli więcej skrzynek z bimbrem. Zaczęli odkręcać słoiki i oblewać wnętrze budynku aby jak najwięcej było przesiąknięte przez alkohol. Gdy w końcu skończyli wyszli na zewnątrz. Daryl podał Beth zapałki, po czym dziewczyna podpaliła papier trzymany w reku, a następnie rzuciła w stronę domku, który po chwili zaczął się palić.

Stali przez moment wpatrując się jak płomienie pochłaniają drewniany budynek w całości. Nagle Beth wystawiła w kierunku palącego się domku środkowy palec. Dziewczyna zerknęła na Amare i Daryl'a kiwając głową by również to zrobili. Ciemnowłosa pokazała środkowy gest, kusznik także to zrobił. W końcu ruszyli dalej, oddalając się jak najdalej od płonącego budynku.

Wspomnienie

Piętnastoletnia dziewczyna wpatrywała się w palące się ognisko siedząc na pniu drzewa. Po drugiej stronie ogniska grupa nastolatków bawiła się w najlepsze. Po chwili podeszła do niej o dwa lata starsza rudowłosa, która usiadła obok. Rudowłosa wystawiała w jej kierunku puszkę piwa, dziewczyna zaprzeczyła głową że nie chce.

-No dalej Amara, to tylko piwo. Starzy się nie dowiedzą.- stwierdziła rudowłosa uśmiechając się chytrze.

-Chcesz mnie ściągnąć na złą drogę?- zapytała ciemnowłosa biorąc od niej piwo po czym otworzyła puszkę i napiła się, rudowłosa również napiła się swojego piwa.

-Ja, no co ty. Czemu nie dołączysz do reszty?- zapytała Ivy wskazując podbródkiem bawiących się nastolatków.

-Jakoś nie mam ochoty.

-Ej, są wakacje. Wyluzuj, zabaw się, poderwij jakiegoś chłopaka.- rudowłosa szturchnęła ją ramieniem poruszając sugestywnie brwiami. Amara zachichotała, ale po chwili posmutniała.

-Łatwo ci powiedzieć. Ciebie każdy lubi.

-Po prostu jestem świadoma tego jak bardzo jestem atrakcyjna i potrafię to wykorzystać. Ty też jesteś, tylko musisz uwierzyć w siebie. A gdy zdobędziesz odwagę, wtedy świat będzie twój.

-Już się upiłaś?- zażartowała spoglądając na nią. Ivy uśmiechnęła się.

-Mówię poważnie. Jeszcze zobaczysz jaki inni będą ci zazdrościć. Pójdziesz na studia, zostaniesz fenomenalnym lekarzem, będziesz bogata. A wtedy ludzie zrozumieją jakimi byli chujami i będzie im głupio. A jeśli nie, to osobiście im wpierdolę.

-Wiesz jak poprawić mi humor.

-Oczywiście, że wiem. Jesteśmy rodziną, powinnyśmy trzymać się razem. Wypijmy, za lepszą przyszłość i dobrą zabawę.- Ivy wzniosła toast podnosząc puszkę piwa do góry. Amara również uniosła puszkę po czym stuknęły się nimi i napiły piwa. Amara uwielbiała spędzać czas z swoją cioteczną siostrą. Uwielbiała przyjeżdżać do wujka Bobby'iego i cioci Ellen oraz ich dzieci, Eda, Ivy oraz Tomy'ego. Nie rozumiała dlaczego jej własna rodzina, rodzice i rodzeństwo nie mogą być tacy jak oni. Byli jej znacznie bliżsi, rozumieli ją i wspierali bardziej. Często myślała czemu los sprawił że urodziła się w innej rodzinie. Wolałaby aby wujek Bobby i ciocia Ellen byli jej prawdziwymi rodzicami, ale niestety ty mogło być tylko marzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro