*4*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nastała już noc. Amara leżała na kocu spoglądając w górę. Przyglądała się rozgwieżdżonemu niebu. Obok jej stała butelka alkoholu, nadal jeszcze nie tknięta. Czekała mając nadzieje że pewien długowłosy mężczyzna zdecyduje się do niej dołączyć, jak to zwykle robił. To była ich wspólna rutyna. Jakoś raz w tygodniu spędzali większość nocy na dachu po prostu przyglądając się niebu i pijąc. W większości milczeli albo rozmawiali o czymś mało istotnym. Zwykle robili to po ciężkich dniach aby zrelaksować się i nacieszyć się odrobiną spokoju oraz była to okazja do wypicia, ale nigdy nie pili do utraty przytomności. Robili to w umiarze. Amara była osobą, która pierwsza przysypiała zanim zdecydowali się aby wrócić do swoich cel. Daryl zawsze brał ją na ręce i zanosił. Amara uwielbiała te beztroskie momenty, żałowała że nie mogą być one cały czas. Że on nie jest z nią cały czas. Potrzebowała jego bliskości, trudno jej było wytrzymać bez niego. Gdy go nie widziała wtedy zawsze o nim myślała. I nic na to poradzić nie mogła. Czasami chodziła w chmurach tylko z powodu że się do niej uśmiechnął, a u niego uśmiech to nie za częsty widok.

Rogers usłyszała dźwięk otwieranych drzwi na dach oraz zbliżające się kroki, po których mogła bez problemu rozpoznać kto to jest.

Daryl podszedł do niej trzymając pewną rzecz za sobą. Usiadł obok niej na kocu. Kobieta zerknęła na niego.

-Jednak przyszedłeś.

-To było oczywiste... Przyniosłem coś.

Amara podciągnęła się do siadu gdy brązowowłosy wyciągnął coś zza siebie. To był ten czarny pluszowy kot z sklepu. 

-Jeśli ci się nie podoba... - zaczął mówić zauważając jej grymas.

-Nie o to chodzi. Po prostu przypomina mi o czymś.- brązowowłosy wręczył jej pluszaka. Ciemnowłosa uśmiechnęła się smutno biorąc zabawkę do reki. Czuła przyjemny puszysty materiał pod ręką, który przypomina prawdziwą sierść.- Dziękuję.- spojrzała na niego, a on skinął głową.- Miałam kiedyś kotkę. Jason ją uwielbiał i nazwał ją Demolka, idealnie to imię do niej pasowało. Mimo że lubiła sprawiać kłopoty nie zamieniłabym tego kociaka na żadnego innego na całym świecie. Też był członkiem rodziny. Choć może to zabrzmieć banalnie.

-Czyli lubisz koty?

-Tak, ale nic przeciwko nie mam innym zwierzętom.

-No proszę, lubisz zwierzęta i dzieci, jesteś pracowita, zaradna oraz... ładna. Ideał kobiety.

-Przesadzasz.- zaśmiała się. Te pochlebstwa były bardzo dla niej miłe, a zwłaszcza fakt, że nazwał ją ładną. Może jednak mu się podoba?

Położyli się na kocu obok siebie tak że stykali się ramionami i zaczęli obserwować niebo. Popijali na wzajem co jakiś czas alkohol, który Amara przyniosła do momentu aż się w końcu skończył, a oni byli trochę podpici. I tym razem to Daryl wypił więcej. Ciemnowłosa robiła małe łyki, nie chciała dużo wypić, w przeciwieństwie do brązowowłosego.

-Wyjątkowy widok.- szepnęła rzucając luźny temat aby zacząć jakąkolwiek rozmowę. Daryl chwile milczał zanim się odezwał.

-Widuje codziennie bardziej wyjątkowy.

Amara zerknęła na niego tracąc całkowite zainteresowanie niebem. O czym on mówi? Nie mogła tak po prostu odpuścić tego. Chciała wiedzieć, bardzo. Może chodzi mu o jakąś osobę?

-A powiesz mi co to za widok, który uważasz za bardziej wyjątkowy niż niebo nocą?

-To tajemnica.- szepnął i na chwile na nią spojrzał po czym wrócił do wpatrywania się w gwiazdy. Amara podciągnęła się trochę do góry opierając ciało na łokciach.

-Ej, teraz musisz powiedzieć. Albo chociaż podpowiedzieć. Czy to jakiś widok? Wiesz coś w stylu zachodu słońca czy coś takiego.

Daryl zaprzeczył głową. 

-Czy ja często widuje ten widok?

-To zależy.

-Od czego?- wzruszył ramionami unikając konkretnej odpowiedzi.- Odpowiedz.- poprosiła, ale on jedynie uśmiechnął się milcząc. Jeszcze bardziej chciała to wiedzieć. Jeśli to jakaś osoba, to kim jest. Czy to jakaś z tych nowych kobiet, które tu zamieszkały? Może Jessy, taka jedna blondynka, która dość niedawno dołączyła do nich. Amara ostatnio zauważyła, że ta kobieta zainteresowała się Daryl'em, nie raz kręciła się w jego pobliżu. Ah, jak ona jej nie lubiła. I to nie tylko z powodu że była trochę zazdrosna, po prostu ta blondynka była denerwująca. Zachowywała się jak jakaś pusta i głupia damulka. A może on mówi o Carol? Co prawda szarowłosa nie raz mówiła jej że są tylko przyjaciółmi. Ale to że ona nie ma żadnych do niego uczuć nie oznacza od razu że on ich też nie ma w stosunku do niej.- Czy to osoba?

Odpowiedź od mężczyzny nie przyszła od razu. Spojrzał na nią i przytaknął głową patrząc jej prosto w oczy. Zarumieniła się pod wpływem jego głębokiego spojrzenia i ponownie położyła się na plecach wpatrując się w niebo. Czy on dawał jej jakiś znak czy tylko jej się zdawało. Ale żeby się dowiedzieć musiała by się go spytać. A nie czuła się w tej chwili wystarczająco odważna by to zrobić. Może to i głupie. Jest przecież dorosłą kobietą, a nie potrafi zapytać faceta czy ona mu się podoba. Nawet ten alkohol we krwi jej nie pomaga, w przeciwieństwie do Daryl'a, który w ogóle nie czuł się skrepowany. Rogers pomyślała, że rano może w końcu się odważy albo znowu będzie to przekładać znajdując kolejny powód aby oddalić to w czasie.

Dzisiaj był pierwszy raz kiedy to Daryl zasnął przed Amarą. Kobieta poczuła jak mężczyzna obejmuje ją ramieniem i przyciąga blisko siebie gdy była pogrążona w swoich myślach. Spojrzała na niego i chciała się spytać co on robi, ale wtedy zdała sobie sprawę, że on śpi. Uśmiechnęła się widząc jego spokojną i pogrążoną w śnie twarz. Pod tym kątem wyglądał jeszcze bardziej przystojnie i jednocześnie uroczo. Tak Amara uważała Dixon'a za uroczego. Aż ciężko byłoby uwierzyć w to niektórym. Nie miała zbytnio możliwości aby móc przyglądać mu się gdy spał. Położyła głowę na jego klatce piersiowej, a brązowowłosy jej zdaniem nieświadomy co robi przez sen szczelniej ją objął wtulając się w nią. Słyszała jak bije mu serce i od razu zapragnęła aby mogła słyszeć ten dźwięk znacznie częściej. I wtedy wiedziała, że jutro rano gdy tu się obudzą, a nie chciała teraz go budzić i nawet się ruszać zbyt wygodnie jej było, wyzna mu uczucia. Dosyć ukrywania i obaw. Zrobi to, musi bo inaczej nie wytrzyma.

~~~~

Jeszcze nadal będąc pogrążoną w śnie usłyszała dźwięk aparatu robiącego zdjęcie. Otworzyła oczy kilka razy mrugając aby przyzwyczaić je do jasności jaka panuje. I zobaczyła nad sobą Glenn'a, który trzyma w dłoniach urządzenie nakierowane prosto na nich. Koreańczyk spiął się gdy zdał sobie sprawę, że Amara już nie śpi.

Glenn był spanikowany, nie wiedział jak ona zareaguje. Ale gdy oboje zauważyli że Daryl trochę się poruszył powoli się rozbudzając Amara przyłożyła palec do swoich ust po czym machnęła ręką aby Glenn stąd zmykał. Młody mężczyzna szybko się ulotnił starając się nie hałasować i po chwili zniknął z dachu.

-Co to był za dźwięk?- mruknął brązowowłosy nadal jeszcze będąc w sennej mżące i mając jeszcze przymknięte oczy.

-Jaki dźwięk?- zapytała ciemnowłosa udając że nie wie o co mu chodzi.- Musiało ci się przesłyszeć.

-Mhm.- mruknął najwyraźniej zgadzając się z nią i powoli zaczął zabierać swoje ramie puszczając Rogers, która podciągnęła się do siadu rozciągając w górę ramiona.

Był już dzień i widać było stąd kręcących się ludzi po dziedzińcu oraz spacerniaku. Ciemnowłosa spojrzała przez ramie na nadal leżącego Daryl'a. Mężczyzna niechętnie otworzył w końcu oczy i zmarszczył brwi zdając sobie sprawę, że jest na dachu razem z Amarą, którą jeszcze chwile temu obejmował. Podniósł się gwałtownie do siadu zdezorientowany.

-Spokojnie.- powiedziała ciemnowłosa z uśmiechem.- Zasnąłeś, a nie miałam serca cie budzić, byłeś taki uroczy.- wyznała mimo że zaczynała się już denerwować, ale musiała to zrobić. Brązowowłosy spojrzał na nią i zarumienił się. Czy ona nazwała go uroczym? I do tego spali razem przytuleni. Zaraz co się dzieje?, pomyślał czując jak atmosfera miedzy nimi szybko wzrasta. A ona patrzyła na niego jak na ósmy cud świata. I przygryzła dolną wargę na moment zerkając na jego usta, a później znowu parzyła mu w oczy. Oh, teraz to już było pieklenie gorąco.

-Mam nadzieje, że to ja jestem twoim wyjątkowym widokiem.

Amara z bijącym szaleńczo sercem przysunęła się do niego pochylając w jego stronę swoją twarz. Brązowowłosy nie ruszył się z miejsca co dało jej sygnał, że może kontynuować. I zrobiła to. Złączyła ich wargi. Przez chwile kusznik nie zareagował na jej ruch, ale gdy mocniej przywarła swoimi ustami do niego, odwzajemnił pocałunek. Całowali się do póki nie zabrakło im powietrza po czym odsunęli się od siebie. Amara ciężko oddychała patrząc na niego. Nie mogła uwierzyć, że to zrobiła, a jeszcze bardziej że on odwzajemnił pocałunek.

-Kocham cie Daryl'u Dixon.- wyznała mówiąc to zmysłowo i posłała mu czarujący uśmiech.

Ale on milczał wpatrując się w nią. Zmarszczyła brwi po chwili czując się zakłopotana.

-Powiesz coś?- zapytała z prośbą aby się odezwał.

-Nie możemy.- wydukał z siebie i nagle wstał. Amara też się podniosła i chciała do niego podejść, ale cofnął się.

-Co? O czym ty mówisz? Właśnie powiedziałam ci że cie kocham. Pocałowałam cie, odwzajemniłeś to. Cholera Dixon. Czemu tak mówisz?- zaczęła panikować i z rosnącą rozpaczą patrzyła na jego twarz, z której nie mogła dokładnie odczytać jego uczuć.

-Przepraszam, ale nie...

Daryl zaczął cofać się chcąc jak najszybciej się stąd wydostać. Ciemnowłosa próbowała go złapać za ramie, ale zwinnie uniknął jej dotyku i nie oglądając się za siebie zaczął szybko odchodzić w stronę wyjścia.

-Daryl stój! Poczekaj! Proszę porozmawiajmy.- błagała wołając za nim.- Cholera Dixon! Nie możesz tak odejść.- podbiegła do drzwi przez które mężczyzna tak po prostu wyszedł. Uderzyła w nie pięścią opierając się o nie czołem.- Nie...

Amara zaczęła ronić słone łzy. Właśnie tego najbardziej się obawiała. Oparła plecy o drzwi i zjechała w dół przyciągając kolana do klatki piersiowej. Objęła je ramionami i schowała głowę. Płakała. Nie rozumiała czemu się tak zachował, przecież odwzajemnił pocałunek. Ciemnowłosa już myślała, że faktycznie on też coś do niej czuje. To była najpiękniejsza w jej życiu chwila, ale to co stało się później. Nie możemy, te słowa dudniły jej w głowie. Co to miało znaczyć? Gdyby traktował ją jednak tylko jako przyjaciółkę to czemu po prostu nie powiedział tego. Amara przykro mi, ale nie czuje tego samego. Ale on uciekł, jak tchórz. Zostawił ją tu w kompletnej rozsypce nie mówiąc czemu. Złamał jej serce. Oh, jaka ja byłam głupia, pomyślała z goryczą.

-Jednak nie miałeś racji Merle. Wcale nie ma do mnie uczuć.- szepnęła sama do siebie gdy przypomniała sobie zapewnienie starszego Dixon'a. Nie miał racji.

Po tym jak Amara w końcu jakoś doszła do siebie. Otarła twarz z łez choć pewnie ma teraz czerwone od płaczu oczy i wygląda jak siedem nieszczęść podniosła się z ziemi. Zabrała koc oraz pluszaka, którego dał jej Dixon i postanowiła zejść z dachu.

Gdy szła korytarzem i weszła do pomieszczenia w bloku C natknęła się na Glenn'a, który widząc ją podszedł do niej.

-Masz.- wręczył jej zdjęcie, które wyciągnął z kieszeni. Ale gdy przyjrzał się jej zmartwił się.- Hej, czemu płakałaś? Co się stało?

-Nic w czym mógłbyś mi pomóc.- wychrypiała i minęła go szybko kierując się w stronę schodów aby móc dostać się do swojej celi.

Weszła do swojej celi i położyła rzeczy na krzesełku. Przyjrzała się fotografii, którą wręczył jej Glenn. Na zdjęciu była ona i Daryl, spali wtuleni w siebie. Amara uśmiechnęła się smutno. Załkała i znowu zaczęła płakać odłożyła fotografie na półkę i od razu położyła się na łóżku. Przykryła się i ułożyła się na boku twarzą do ściany. Zwinęła się w kłębek i pozwoliła sobie na chwile słabości. Nie obchodziło jej czy ktoś ją słyszał. Chciała wyrzucić to z siebie. A jeśli przy okazji Dixon to usłyszy, to niech wie jak bardzo ją zranił. Niech będzie świadomy co jej zrobił i że tym razem to przez niego cierpi.

On wcale mnie nie kocha...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro