*65*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Część 3/3

Amara odetchnęła głęboko ciesząc się przyjemnym porankiem. Stała na balkonie obserwując ogromny ogród znajdujący się za dworem. Był tu nawet nieduży staw. Mimo tego że roślinność żyła tu po swojemu bo nie było nikogo kto mógł zadbać o to miejsce, to wciąż było tu bajecznie. Zapierało dech w piersiach. Opierała się o marmurową barierę. Niespodziewanie kilka ptaków wzbiło się w powietrze spłoszone czymś. Ciemnowłosa spojrzała w miejsce skąd wyleciały spomiędzy zarośli w ogrodzie. Spodziewała się zobaczyć sztywnego, ale gdy patrzyła i czekała, nic nie wyszło z zarośli. Zmarszczyła brwi, ale nie drążyła tego. Wszystko mogło spłoszyć te ptaki. Ale gdy tak stała zaczęła dziwnie się czuć, jakby ktoś ją obserwował. Cofnęła się o dwa kroki chcąc jak najszybciej wrócić do środka i gdy się odwróciła wpadła na męską klatkę piersiową.

-Rany, wystraszyłeś mnie.- burknęła robiąc krok w tył spłoszona jego nagłym pojawieniem się. Daryl przekręcił głowę lekko w bok przyglądając się jej, wydawała się czymś spięta.

-W porządku?- zapytał wyczuwając że coś jest nie tak.

-Miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje.

-Gdzie?

Oboje zeszli do ogrodu. Amara pokazała mu tamto miejsce gdzie wydawało jej się że ktoś tam jest. Sprawdzili zarośla, ale nikogo i niczego tam nie było. A trawa była za wysoka aby znaleźć jakieś ślady. Choć wszystko wskazywało że po prostu jej się coś wydawało.

-Myślisz że przesadzam?- zapytała gdy wrócili do budynku.

-Lepiej być ostrożnym. To mógł być sztywny.

- Nie natknęliśmy się w okolicy na żadnego, jakby ich tu w ogóle nie było. To dziwne. Więc wątpię żeby był to sztywny. Nie zniknął by tak szybko.

-Może ktoś gdzieś tu mieszka? Ktoś przetrwał i nas zauważył.

-Gdyby tak było to czemu uciekł?

-Mógł się wystraszyć. Wiesz jak to jest z obcymi, nie każdy jest dobry.

-Poszukamy tą osobę?

-A chcesz tak bardzo ryzykować?

- Nie. Gdzie idziemy?- zapytała gdy Daryl poprowadził ją w kolejny korytarz zamiast pójść w stronę holu.

- Gdy ty byłaś na balkonie znalazłem garaż.- brązowowłosy otworzył drzwi i najpierw wpuścił Amare.

Daryl włączył przełącznik na ścianie, a po chwili światła zapaliły się oświetlając obszerne pomieszczenie. Ciemnowłosa zerknęła na niego zdziwiona, że jest tu prąd. Wyjaśnił że w garażu był zapasowy generator.

Pomieszczenie składało się z dwóch części. Jedna mniejsza przypominała warsztat, a w drugiej stały samochody, oczywiście nie byle jakie, same drogie marki.

Ciemnowłosa podeszła do czerwonego. Przejechała ręką po masce i zajrzała do środka.

-Niezły bajer.- powiedział Daryl sprawdzając srebrny pojazd stojący niedaleko czerwonego.

-Myślisz że działają?

-Tam jest szafka z kluczykami do każdej fury.- wskazał miejsce gdzie jest warsztat.- Na bank zadziała. Jak idziesz to kopsnij klucze do Jaguara!- krzyknął gdy Amara ruszyła we wskazane przez niego miejsce. Weszła do warsztatu i szybko znalazła szafkę z kluczykami. Wzięła ten który chciał Daryl oraz kluczyki do Alfy Romeo po czym wróciła. Rzuciła kluczyki brązowowłosemu, a następnie wsiadła do czerwonego samochodu.

Włożyła kluczyki do stacyjki i je przekręciła. I faktycznie samochód odpalił. Warkot silnika rozniósł się po pomieszczeniu, a po chwili słychać było kolejny. Ciemnowłosa spojrzała przez szybę i zobaczyła że Daryl odpalił inny pojazd. Wskaźnik z paliwem wskazywał, że bak jest do połowy pełny wiec teraz mają powrotny transport do Alexandrii.

-Daryl!- kobieta wysiadła i zawołała brązowowłosego. Wpadła na pomysł. Wcześniej nie preferowała i w sumie nie jeździła takimi samochodami. Dla niej były mało praktyczne i za bardzo rzucały się w oczy, a wolała nie pokazywać że jest jakąś bogatą damulką która jeździ najdroższymi furami.

-Co?- brązowowłosy wysiadł z srebrnego pojazdu i spojrzał na nią pytająco. Amara uśmiechnęła się tajemniczo.

-Masz ochotę na ciekawą przejażdżkę?

-Wyścig?- zapytał, a ona przytaknęła głową.- Nie masz ze mną szans.

-Jeszcze zobaczymy.

Zanim wyjechali zabrali jeszcze swoje torby oraz generator, który zasilał garaż, bardziej przyda się w Alexandrii niż tu.

-Do którego miejsca będziemy się ścigać?

-Może tam gdzie zostawiliśmy poprzedni samochód.- zaproponowała Amara gdy stali przed domem przy zaparkowanych pojazdach.

-Nie za krótki dystans?

-A ile chciałbyś? To spory kawałek stąd, wystarczy. No chyba że jakimś cudem wygrasz, to wtedy będziemy mogli ścigać się dalej.

-Spoko. A jak ty wygrasz?

-Zrobisz coś głupiego.- uśmiechnęła się tajemniczo.

-Już się boje co wymyślisz.

-Nie martw się. Może szybko zapomną jak cie zobaczą. Choć wątpię by o tym zapomnieli.- zachichotała już wyobrażając sobie co Daryl będzie musiał zrobić jak ona wygra i wrócą do Alexandrii.

-Pewnie będę żałował.

-Tylko jeśli przegrasz.

-A to z pewnością się nie stanie.

-Wiec pokaż na co cie stać.

~~~~~~~

Dwa samochody pędziły przez drogę. Warkot silnika roznosił się echem po lesie gdy maszyny jeszcze bardziej przyspieszały. Na zmianę wyprzedzali się. Raz prowadził czerwony, a raz srebrny. Świetnie się przy tym bawili. Skok adrenaliny buzował w ich żyłach gdy ścigali się. Oboje chcieli wygrać, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Byli już blisko ich zepsutego samochodu, który zostawili na poboczu. Amara z początku prowadziła i już myślała że jej się uda, ale Daryl zdążył ją wyprzedzić. Mruknęła pod nosem nie zadowolona gdy brązowowłosy jako pierwszy przejechał obok pojazdu. Przegrała. Trochę się zawiodła bo planowała coś bardzo zabawnego aby zrobił, a teraz to się nie wydarzy. Spojrzała na srebrnego Jaguara przed nią gdy zaczęła zwalniać. Zatrzymała samochód tuż obok drugiego pojazdu, z którego wysiadł Daryl.

-I co? Chcesz ścigać się dalej?- zapytała starając się nie pokazać tego jak bardzo była rozczarowana swoją przegraną. Ustała na przeciw Daryl'a, który uśmiechnął się tajemniczo.

-Zmieniłem zdanie.

-Jak to? Przecież założyliśmy się, że...

-Po co marnować paliwo.- przerwał jej nagle.- Dalej pojedziemy jednym.

-No dobrze.- zmarszczyła brwi, ale zgodziła się na jego pomysł.

Wypompowali paliwo z czerwonego samochodu i przelali do drugiego. Wsiedli do jaguara, oczywiście Daryl usiadł za kierownice po czym ruszyli. Przez kilka minut jechali powrotną drogą, ale gdy przejeżdżali przez skrzyżowanie gdzie powinni byli skręcić w lewo, brązowowłosy skręcił w prawo.

-Wiesz że powinniśmy skręcić w lewo?

-Wiem.

-To dlaczego tego nie zrobiłeś?

-Aż tak bardzo tęsknisz za Alexandrią?

-Nie, ale... Co ty kombinujesz?

Daryl jedynie uśmiechnął się tajemniczo nie odpowiadając. Ciemnowłosa zaczęła zastanawiać się na jaki pomysł on znowu wpadł. Wczoraj zaskoczył ją tym co dla niej przygotował, a dzisiaj najwyraźniej postanowił ponownie to zrobić.

Jechali jakąś niecałą godzinę. Wjechali na parking mijając szyld z napisem "Witamy w Parku Nebrarry". Gdy samochód stanął wysiedli z niego.

-Czemu tu jesteśmy?

-Podobno są tu ładne widoki.

-Skąd to wiesz?

-Znalazłem ulotkę o tym miejscu w tamtym domu. Pomyślałem że moglibyśmy tu zajrzeć zanim wrócimy do Alexandrii.

-Uroczo. Rozpieszczasz mnie Daryl. Każda kobieta by tak chciała.

-W sumie to nie byliśmy na typowej randce. Wiec przyjazd tu można by do tego zaliczyć.

-Rany, coraz bardziej mnie zadziwiasz. Prawdziwy z ciebie romantyk.- wzięła go za dłoń gdy szli w kierunku wejścia do parku. 

Z oddali słychać było szum wody. Weszli na ścieżkę, po obu stronach rosły różne kwiaty oraz drzewa. Wszystko prezentowało się wyjątkowo romantycznie. Przeszli nawet przez tunel, który tworzyły pnące się nad nimi rośliny. W końcu dotarli do mostu, który znajdował się nad rzeką. Szum wody był tu znacznie większy z powodu wodospadu, który tu się znajdował. Robił duże wrażenie. Stali na moście i podziwiali widoki. Amara zauważyła wyryte na poręczy różne litery, które musiały pozostawić tu zakochane pary. Wyciągnęła wiec nóż i postanowiła, że również wyryje tu ich inicjały. Wycięła napis D+A otoczone sercem. Uśmiechnęła się gdy skończyła i spojrzała na Daryl'a, który widząc to co zrobiła również się uśmiechnął.

Zwiedzili też inne części parku. Na przykład miejsce z dużymi kamieniami, które były ułożone w niezwykły sposób bo przypominały rzeźby w formie ludzi. A na tabliczce w tym miejscu pisało, że nie zostało to stworzone przez ludzi, natura sama to zrobiła. Zadziwiające jak przyroda potrafi być piękna, tworzyć wspaniałe, a nawet niesamowite rzeczy.

W końcu skończyli chodzić po parku i wrócili do samochodu. Mimo że nie było tu mocnych wrażeń, to ten czas tu i tak spędzili świetnie. Cieszyli się chwilą, a w szczególności że mogli być tu razem, bez zmartwień i żywych trupów. Po prostu spokojny spacer po parku trzymając się za ręce jak na prawdziwej randce.

-Dobrze tak odsapnąć od wszystkiego.- powiedziała ciemnowłosa gdy jechali samochodem.

-Wiec ci się podobało.

-Oczywiście. Randka była udana.- uśmiechnęła się spoglądając na niego.-Może to kiedyś powtórzymy?

-Jeśli będzie taka możliwość.

Resztę drogi spędzili rozmawiając o mniej lub bardziej istotnych rzeczach. Gdyby nie fakt że tamten dawny świat zniknął, to byli by kolejną parą, która właśnie wraca z randki. Kolejni zakochani ludzie, którzy chcieli romantycznie spędzić czas ze sobą. Ale było inaczej. Tamten świat przepadł i nic nie mogło go przywrócić. Mogli tylko udawać że jest inaczej choć wiedzieli jaka jest prawda. W tamtym świecie możliwe że nawet nigdy by się nie spotkali. Nigdy by nie mieli szans na tą miłość. Byli by obcymi dla siebie ludźmi, którzy nawet nie wiedzieli by o istnieniu siebie nawzajem. Może spotkali by kogoś innego kto również by ich uszczęśliwił albo wręcz przeciwnie, resztę życia mogliby spędzić w samotności czekając na tą wyjątkową osobę, która na prawdę sprawiłaby że ich życie byłoby lepsze. Byli z dwóch różnych światów, przeciwieństwami ludzi, którzy w tamtym świecie nie zwrócili by nawet na siebie uwagi. A może jednak gdyby nie było tej epidemii los skrzyżował by ich drogi? Nic przecież nie dzieje się bez przyczyny. Może i wtedy ich serca by się odnalazły. Ale nie da się zmienić tego co już się wydarzyło. Byli w świecie, który przejęły żywe trupy. I mimo tej katastrofy mieli siebie. Nie czuli się samotni bo byli złączeni najsilniejszym uczuciem jakie istnieje, miłością, której nic nie dało się zniszczyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To ostatni rozdział na dziś.
Mam nadzieje że się podobało.
Kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie w piątek.

Udanego dnia ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro