*9*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Słońce wdarło się do celi, w której dwoje ludzi spało na dolnym łóżku choć nie mieli na nim za wiele miejsca. Byli wtuleni w siebie. Daryl leżał po stronie od ściany i obejmował Amare od tyłu wtulając swoją twarz w zgięcie jej szyi.

Rogers mruknęła i zasłoniła oczy dłonią gdy wpadające światło do pomieszczenia stało się nieznośne. Chciała się poruszyć, ale brązowowłosy trzymał ją uniemożliwiając jej to.

-Daryl.- szepnęła sięgając dłonią do tyłu i trąciła go. Daryl mruknął coś, ale ciemnowłosa go niezrozumiała.- Wiesz, że musimy wstać, prawda?- burknął nie chcąc jej puścić. Kobieta roześmiała się rozczulona jego zachowaniem.- Jeśli nie wstaniemy, to ktoś tu wejdzie i nas zobaczy.

-I co z tego?- burknął trochę się podnosząc i obejmował ją już tylko jedną ręką. Amara obróciła się na drugi bok aby móc spojrzeć mu w oczy. Westchnęła i sięgnęła dłonią aby zgarnąć na bok opadające mu na oczy przydługie włosy by móc zobaczyć jego błękitne tęczówki.

-Mogłabym się tak budzić codziennie. Chciałbyś?

-Mhm.- przytaknął wpatrując się w nią jak w najcenniejszą rzecz na świecie. 

Amara spoważniała gdy wpatrywali się w siebie na wzajem. A po paru chwilach milczenia odezwała się:

-Musisz wiedzieć, że nie mogę cie stracić. Bez ciebie... popadłabym w obłęd, jesteś dla mnie wszystkim. I będę trwać przy tobie nie zważając na nic innego. Tam gdzie ty, tam i ja. Nawet jeśli oznaczało by to śmierć. Uwierz mi że umarłabym dla ciebie... Chciałam żebyś to wiedział. Kocham cie.- odchrząknęła czując, że jej głos mógłby się zaraz załamać. Mówiąc to była całkowicie poważna. To była obietnica i przysięga. I nigdy jej nie złamie, nie ważne co się wydarzy.

-Ja też cie kocham. Właściwie to nie wiem jak powinienem na to odpowiedzieć.- wyznał zakłopotany. To co powiedziała bardzo go poruszyło. Chciałby wyznać jej jak bardzo ona jest dla niego ważna, że jest wszystkim czego potrzebuje, że jest całym jego światem. Ale nie potrafił powiedzieć tego głośno, nawet nie wiedział jak dobrać słowa aby miało to jakiś sens i nie wyszedł z tego bałagan.

Amara uśmiechnęła się.

-Nie musisz. Wystarczy że tu jesteś, przy mnie.- położyła swoją głowę na jego klatce piersiowej przysłuchując się biciu jego serca, którego puls najwyraźniej przyspieszył przez co kobieta ponownie się uśmiechnęła. Miała bardzo duży wpływ na niego, a on na nią.

-I będę, na zawsze. Ja... Nigdy nie miałem kogoś takiego jak ty, z nikim nie dzieliłem czegoś takiego i... uczucia są trudne. 

-Rozumiem Daryl. Nie chce cie do niczego zmuszać i pospieszać.

-Jesteś zbyt idealna... Jakim cudem wybrałaś mnie?

-Wiesz, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się wtedy w lesie.- zaczęła, ale brązowowłosy wtrącił się.

-Gdy mnie obezwładniłaś? Tego nie da się zapomnieć.- powiedział z lekkim rozbawieniem, już wtedy zdążyła mu zaimponować. I nie potrafił wybić sobie jej z głowy.

-Tak, wtedy. Zobaczyłam coś w tobie. Nie wiem jak to dokładnie nazwać, ale już w tamtej chwili wiedziałam, podświadomie czułam, że to będzie coś wyjątkowego. I miałam racje. Nasza relacja jest skomplikowana, ale piękna i wyjątkowa, przynajmniej ja tak uważam.

-Jest. Ale to ty jesteś tą lepszą połową... To ty jesteś tym wyjątkowym widokiem.- przyznał.

-Domyśliłam się tego.- podniosła się trochę aby sięgnąć jego ust i złączyła je.- Trzeba wstać.- powiedziała i odsunęła się po czym wstała z łóżka i sięgnęła po spodnie wiszące na krzesełku. Zaczęła je zakładać będąc tyłem do kusznika i nie wiedziała jak jej się przyglądał. Dopiero gdy już je zapięła i odwróciła się brązowowłosy został przyłapany na gorącym uczynku.- Zgaduje że lubisz to na co patrzysz?- zapytała uśmiechając się zalotnie. Daryl odchrząknął i odwrócił wzrok gdy poczuł jak dostaje niewielkiego rumieńca.- Nie ma się czego wstydzić Gburku.- podniosła jego ubranie i rzuciła mu je gdy podnosił się z łóżka. Amara szybko założyła jeszcze buty i koszule po czym wyszła z celi.

~~~~

Po ogarnięciu się i zjedzeniu posiłku oboje poszli do swoich zajęć, które dzisiaj mieli wykonać. Reszta zdążyła zauważyć że coś się zmieniło. Było widać, że oboje są w znacznie lepszych nastrojach niż wczoraj. Nawet Amara zachowywała się jakby to co stało się ubiegłego dnia nie miało miejsca. I znowu zaczęli spoglądać na siebie na wzajem, ale tym razem te spojrzenia różniły się od poprzednich, tamte były skryte, przelotne, tęskne. Te są inne, wyglądają jakby miały głębsze znaczenie, jakby kryło się za nimi coś co oni przegapili. Możliwe że się pogodzili, ale jeszcze dzisiaj nie widzieli aby ze sobą rozmawiali. Wyszli z budynku oddzielnie, mieli dobre humory po czym przystąpili do swoich zajęć. 

Amara wbiła łom w czaszkę sztywnego, który walił w ogrodzenie próbując się przebić przez siatkę. Razem z Maggie oraz dwójką innych ludzi czyszczą cześć wschodnią wiezienia gdzie przy ogrodzeniu z nocy nadal zostało sporo szwedaczy wiec było trzeba zająć się tą częścią aby sztywni nie zniszczyli siatki i nie dostali się do środka. To niezbyt przyjemne zajęcie, ale bardzo istotne i ważne. Mało kto zgłaszał się jako chętny aby to wykonywać dlatego gdy Amara skończyła pomagać Rick'owi doglądać warzywa oraz rośliny zauważyła, że mało osób pracuje przy ogrodzeniu. A jako że dziś mało się zmęczyła przy wcześniejszym zajęciu postanowiła pomóc innym w zabijaniu spacerowiczów.

Rogers strząchnęła krew z łomu po czym spojrzała na miejsce za siatką. Doliczyła aż dwunastu szwedaczy, którzy uderzali o ogrodzenie, ale nie trzeba się już nimi martwić bo są martwi, ponownie. Teraz wystarczy tylko później sprzątnąć te zwłoki by nie zaczęły się tu rozkładać.

-Nienawidzę tego.- odezwała się Maggie, która zniesmaczona przyglądała się przez moment trupom po czym odwróciła się od nich.

-Wiec czemu to robisz?- zapytała Amary gdy obie ruszyły korytarzem do wyjścia. Dwójka ludzi, która im pomagała zmyła się wcześniej zanim całkowicie to skończyli. Nikt tego nie lubił. To nieprzyjemne gdy musisz im patrzeć w oczy gdy to robisz, przecież każdy z nich kiedyś był człowiekiem i miał prawo żyć. A smród rozkładających się ciał i ich obrzydliwe oblicza nie dawało plusów tej robocie wiec było mało chętnych do tego. Co innego zabijanie ich gdy nagle zaatakują. Wtedy nie myślisz tylko się bronisz, nie skupiasz się nad tym kim wcześniej byli czy mieli rodzinę i wiele innych tego typu rzeczy.

-Bo nikt inny nie chce tego robić.- odpowiedziała krótkowłosa idąc równym krokiem z ciemnowłosą.

-To prawda. Paskudna ta robota.

Obie przeszły na dziedziniec. Obmyły się trochę wodą z beczek stojących pod ścianą po czym ruszyły w stronę altany gdzie w środku i wokół stali ludzie i jedli swoje posiłki. Podeszły do rozmawiających ze sobą Rick'a, Glenn'a oraz Carol, którzy również jedli.

-O czym tak gawędzicie?- zapytała ciemnowłosa. Carol podała jej i Maggie ich porcje jedzenia.

-Spójrz tam.- Glenn kiwną głową aby Rogers spojrzała na drugą stronę gdzie stał Daryl, a Jessy wręcz można powiedzieć molestowała go.- Jego mina mówi "Zabijcie mnie błagam. Zabierzcie ją ode mnie."- powiedział z rozbawieniem koreańczyk.

-Biedaczysko, zamęczy go.- stwierdziła Carol próbując ukryć rozbawienie.

- Ona chyba musi być na prawdę głupia czy coś aby nie zauważyć, że Daryl nie kryje się z faktem, że nie chce jej towarzystwa.- powiedziała Maggie po czym wzięła kęs swojego jedzenia.

-Przydałaby się mu jakaś pomoc.- powiedział Rick.

- To idź i mu pomóż. W końcu jesteś policjantem, załatw mu zakaz zbliżania się.- Glenn zaśmiał się, na co Rick pokrecił głową uśmiechając się.

-Racja.- odezwała się Amara przełykając kawałek jedzenia.- Potrzymaj.- wręczyła swój talerzyk Carol.- Załatwię to.

-Ej, tylko bez bójek.- odezwał się Grimes gdy ciemnowłosa zaczęła się oddalać kierując się w stronę tamtej dwójki. machnęła ręką do przyjaciół aby się nie martwili. Nie mogła pozwolić by ta jędza go tak zamęczała. Ta kretynka chyba nadal nie załapała wiec trzeba jej w tym pomóc. I Amara wiedziała co pomoże. No cóż, przez to wszyscy się dowiedzą, ale po co to ukrywać i tak z czasem dowiedzieli by się.

-Hej Daryl!- zawołała radośnie Amara z uśmiechem. Mężczyzna odwrócił się od Jessy, która zdenerwowała się, że całkowicie przestał na nią zwracać uwagę i spojrzała z złością na Rogers, która jak gdyby niby nic podeszła do nich, a konkretniej to do kusznika.

-My rozmawiamy.- odezwała się gniewnie Jessy krzyżując ramiona, ale została całkowicie zignorowana przez nich obojga.

Amara złapała za przednią cześć kamizelki Daryl'a i pociągnęła go w dół aby nie musieć stawać na palcach i przywarła ustami do jego. Jessy wydała z siebie zaskoczony pomruk stojąc tam jak kołek po czym wycofała się szybko zniesmaczona. Amara założyła ramiona na szyje brązowowłosego przyciągając go bliżej. Daryl położył ręce na jej biodrach i pogłębił pocałunek zapominając o widowni. Oboje się w tym zatracili, w końcu od niedawna to trwa. Carol, Rick, Glenn oraz Maggie byli tym zaskoczeni, aż Grimes prawie zakrztusił się jedzeniem, a Rhee parsknął głośno. W końcu stało się, nareszcie przełamali tą barierę przyjaźni. Teraz tylko pytanie czy jako para będą mniej czy więcej znośni niż jako przyjaciele? Bo przecież to oni będą musieli znosić ich zachowania.

-Mój.- szepnęła Amara gdy oderwali się od siebie.- Teraz Jessy zostawi cie w spokoju.

-A co, jesteś zazdrosna?

-Nie... no może trochę.- uśmiechnęła się i puściła go. 

-Brawo!- zawołał radośnie Glenn klaszcząc w dłonie przez co oberwał w żebro od Maggie. Skrzywił się i przestał. Daryl rozejrzał się niespokojnie i zdał sobie sprawę że wszyscy to widzieli. Ale na szczęście jakoś większość osób wróciła szybko do tego co robili i nie byli zbyt zainteresowani. Z wyjątkiem ich najbliższych przyjaciół, teraz to dla nich gorący temat.

-Zrelaksuj się.- ciemnowłosa wzięła rękę kusznika, który czuł się spięty będąc w chwilowym centrum uwagi każdego do okoła. Nie znosił tego.- Jeśli nie chcesz to nie będzie więcej publicznych czułości.

-Nie o to chodzi.- spojrzał na nią po czym zerknął na ich złączone dłonie.

-Ludzie zawsze będą gadać, tak już jest. Ale mnie ich opinia nie obchodzi. I niech lepiej nie zadzierają z nami bo tego gorzko pożałują.

-Potrafisz być przerażająca.

-To prawda.- przyznała uśmiechając się lekko.- Ale nie na każdego to działa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro