1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam na łóżku pochłonięta myślami. W moich uszach rozbrzmiewała ulubiona od jakiegoś czasu piosenka. Poprawiłam słuchawkę i patrzyłam nadal w sufit. Starałam się skupić na czymś innym niż myśli o przylocie mamy, jednak nie umiałam. Z jednej strony chciałam, żeby przyleciała z Europy, nie widziałam jej miesiąc, a z drugiej  wolałam, żeby siedziała tam gdzie siedzi. Nie była ze mną odkąd skończyłam piętnaście lat, a wcześniej tylko tutaj mieszkała. Inaczej nie da się tego nazwać.
Zaraz kiedy William skończył osiemnaście lat, ona wyjechała do Włoszech. Fakt zrobiła to ze względu na pracę, ale dzieci nie zostawia się bez machnięcia ręką, mówiąc im o tym dwa dni przed. Niby każda matka ma wyrzuty sumienia, dzwoni raz dziennie, wysyła pieniądze, ale u nas sprawdza się tylko to ostatnie.
Westchnęłam cicho na samą myśl o tym, co sprawiło, że stała się ponura.
Wspomnienia z tatą pochłonęły moją głowę do tego stopnia, że kiedy ktoś pukał do drzwi nic nie słyszałam. Dopiero kiedy zobaczyłam Willa obok swojego łóżka zrozumiałam, że wszedł.

- Chcesz kawałek pizzy?- wyciągnął słuchawkę z mojego ucha.

- Jaka?

- Serowa.

- Jeszcze pytasz?- wstałam zachęcona.

- Rose?- spojrzałam na niego.

- Tak?

- Możesz chociaż postarać się być trochę miła dla Charliego? Jeżeli nie umiesz, to po prostu się nie odzywaj.

- Jestem u siebie, to on codziennie przychodzi i się zachowuje jak w swoim domu.

- Mała...

- Mam rację. Nie toleruje go tutaj i on to wie, po za tym oboje się nie lubimy. Nie każdy twój przyjaciel musi być moim - poszłam do salonu gdzie siedział Lenehan jedzący pizzę.

- Księżniczka skusiła się na pizzę?

- Mówisz o sobie?

- Wiesz, ja chociaż ją spalę na siłowni, a tobie pójdzie w tyłek.

- Pierdol się.

- Oho, cięty język maleńka-
ugryzł kawałek pizzy.

- Zamknij się, prawda jest taka, że żadna cię nie chce dlatego tyle czasu spędzasz z moim bratem i tymi dziwkami - usiadłam na fotelu i zabrałam pizzę, a on już się nie odezwał.

Kiedy przyszedł William, zaczęli gadać, a ja słysząc te głupie gadki, miałam ochotę sobie pójść.
Naprawdę jestem wyrozumiała i cierpliwa, ale kiedy dwóch chłopaków rozmawia na temat dziewczyn, które chcą zaliczyć na dzisiejszej imprezie, automatycznie mam ochotę puścić pawia.

- Przestańcie dobra? Nie interesuje mnie to. Nie możecie pogadać o czymś normalnym? Skoro już tutaj siedzę i muszę słuchać waszej rozmowy, omówcie jakiś temat, od którego nie mam ochoty zwrócić pizzy.

- Dobra. Pogadamy o tobie. Will co myślisz o swojej siostrze?

- Lenehan przestań.

- Nie. Dla mnie jest ona egoistką, która po śmierci taty stała się suką i nic nie wartą pizdą. Myśli, że przeklinając i odpychając od siebie ludzi usunie z siebie ból.

- Oh tak? - wstałam zirytowana i on też to zrobił.

- Tak. Głupia siedemnastolatka.

- Dla mnie mógłbyś się odpieprzyć od mojego brata, jesteś obleśnym seksoholikiem, uzależnionym od alkoholu, który zaliczając dziewczyny podnosi swoje ego, ponieważ jego kutas tego nie robi.

- A chcesz się przekonać? Dziewczyny nie narzekają, wręcz proszą się o więcej.

- Proszą się, bo mają nadzieję, że twoje dłuższe palce odwalą robotę.

- Idiotka.

- Więcej nie poruszaj tematu mojego taty, nie masz prawa, bo nic nie wiesz!- popchnęłam go do tyłu.

- Tak ci się tylko wydaje.

- NIE MASZ PRAWA JASNE!? - byłam bliska płaczu, a on widząc to, trochę się uspokoił i miał coś powiedzieć, ale Will to zrobił.

- Marie...- zwrócił się do mnie tak jak robił to tata.- Nie płacz.

-Wychodzę, nie wiem czy wrócę na noc - sprawdziłam czy mam telefon w tylnej kieszeni i opuściłam dom, zostawiając tego palanta z moim bratem.

————————

Halo halo wróciłam z regularnymi rozdziałami 🙋💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro