37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka dni później

Zwlekałam z spotkaniem, aż do Mikołajek. Teoretycznie miałam zwlekać dalej, ale jego mama zaprosiła mnie i Williama do siebie w ten dzień. Mieliśmy być my, oni i jeszcze jacyś znajomi Karen z córką.
Ledwo wróciłam ze szkoły, a chwilę później była siedemnasta i musiałam zbierać się do wyjścia na osiemnastą.
Ubrałam obcisłe dżinsy z wysokim stanem, a do tego szary sweter. Rozpuściłam włosy i zakręciłam je delikatnie. Później postanowiłam się pomalować, czyli nałożyć podkład, zrobić kreski, pomalować  delikatnie oczy cieniem i tym razem nałożyć czerwoną szminkę na usta.
Halo mamy Mikołajki!
Zabrałam z biurka telefon i zeszłam na dół gdzie stał Will z prezentami gotowy do wyjścia. Poszłam ubrać swój czarny płaszcz i  bordowy szalik, a potem botki na słupku.

- Więc...Gotowa na rozmowę?- zapytał i odpalił silnik.

- Raczej nie.

- Ale wiesz co mu powiedzieć?

- Wiem - posłałam mu uśmiech, a drogę spędziliśmy rozmawiając na inny temat.

W końcu  byliśmy w ich domu, do którego wpuściła nas Brooke mocno się tuląc. Najbardziej lubiła Williama i było to widać. Wskoczyła mu na barana, a on zaczął się wygłupiać.

- A od kogo to? - zapytała widząc prezenty w mojej dłoni.

- Spotkaliśmy Mikołaja po drodze, kazał nam to dla was zabrać - oznajmiłam z uśmiechem widząc szczęście w jej oczach.

Później udaliśmy się do salonu, a ja zobaczyłam Charliego siedzącego z jakąś brunetką między jego nogami i grających na PlayStation. William widząc to wycofał się z Brooke do kuchni, a ja stałam jak słup soli. Dosłownie.

- Um hej? - zaczęłam, a on spojrzał na mnie przelotnie.

- Cześć, Mia to jest Rosemary, Rosemary to jest Mia - przedstawił nas sobie po chwili wstając z nią.

- Miło mi - powiedziała podając mi dłoń, a ja ją uścisnęłam wysilając się na uśmiech.

- Nie będę wam przeszkadzać - chciałam iść do kuchni, ale Charlie mnie zatrzymał.

- Możemy pogadać?

- Pewnie - poszłam za nim do jego pokoju.

Dopiero teraz mogłam lepiej przyjrzeć się blondynowi. Jego włosy były idealnie ułożone, zmienił delikatnie ich kolor, który cholernie mu pasował. Ubrany w koszulę w kratę i czarne spodnie wyglądał zdecydowanie inaczej niż zwykle.
Przygryzłam policzek na moment widząc jak przygląda się mi.

- Więc... czy możemy zapomnieć o tym co ostatnio powiedziałem?- zaczął podchodząc bliżej.- Trochę chyba się wtedy pogubiłem, a ty nic nie..

Złapałam go za policzki i nie pozwalając kończyć, pocałowałam. Jego miękkie usta odwzajemniły pocałunek, a ja poczułam się jak w niebie. Zapach jego perfum wypełnił moje płuca, a potem złapał moje biodra. Przycisnął mnie do siebie mocno i oplótł moje ciało swoimi rękami. Przygryzł moją dolną wargę prosząc o dostęp, który prawie od razu dostał. Kiedy brakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie.

- Tęskniłem za tym - powiedział i delikatnie musnął moje usta.

- Ja też.

- Czujesz coś do mnie? - zapytał wprost, a ja spojrzałam w jego oczy.

Czy coś czułam? Ciągle chodził mi po głowie, myślałam o tym jak wyglądałby teraz nasz związek, śnił mi się codziennie oraz wszystko mi o nim przypomniało. Pragnęłam jego pocałunków, dotyku, byłam zazdrosna i chciałam, żeby widział tylko mnie.

- Marie?

- Chce być twoja - oznajmiłam, a on odetchnął z ulgą.

- Całe szczęście, już się bałem, że wyjedziesz mi z jakimś tekstem o friendzonie, a ja miałbym problem się przy tobie pilnować.

- Pilnować?

- Zdajesz sobie sprawę jak bardzo niegrzeczne są moje myśli będąc blisko ciebie? Masz bardzo idealne usta - przejechał po nich kciukiem, a ja zarumieniłam się.

- Nie chcę wiedzieć co ci chodzi po głowie.

- Tak, do czasu, aż nie będziemy spełniać tych myśli - uśmiechnął się delikatnie i złączył nasze usta w gorącym pocałunku.

___

Wstawiam rozdział tak trochę przedmikołajkowo, ale to dlatego, że jutro nie będę mieć prawdopodobnie kiedy go napisać, a chciałam nawiązać do tego dnia.
Dzieciątka moje, mam nadzieję, że wasze mikołajki będą udane!
Kto pisze teraz próbne jak ja? 😥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro