39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wybaczcie! Wybaczcie, że nie napisałam wam rozdziału na święta, ale byłam tak bardzo zajęta, że kompletnie nie miałam pomysłu i jeszcze doszło do tego małe zagmatwanie w rodzinie. Ale już się poprawiam! Życzę wam szczęśliwego nowego roku skarby!
______

Wigilia w domu Charliego minęła zadziwiająco szybko. Najbardziej zaskakujący był fakt, że przegadałam z blondynem pół nocy, a rano obudziłam się czując jak mocno obejmuje mnie w talii, a jego brzuch ogrzewa moje plecy. Dwa dni świąt równie prędko minęły w towarzystwie moich dziadków, postanowiałam zostać jeszcze jeden i oczywiście mój chłopak nie był z tego powodu zadowolony. Jednak rozumiał to, bardzo rzadko miałam szansę widzieć swoich dziadków.
Kiedy siedziałam z Williamem w drodze powrotnej do domu rozmawialiśmy na błahe tematy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wsłuchując się w cichą melodie z radia i deszcz obijający się o szybę.

Obudziłam się z delikatnym bólem głowy w swoim pokoju. Byłam wdzięczna bratu, że nie zostawił mnie w samochodzie. Spojrzałam na zegarek na biurku i zobaczyłam godzinę dwudziestą. Podniosłam się z łóżka i leniwym krokiem wyszłam z  pokoju wiążąc włosy w kucyka. Zeszłam na dół, a z kuchni dobiegł mnie głos mojego brata, Ethana oraz Charliego. Przygryzłam policzek od środka i postanowiłam, że jednak wrócę do siebie. Ledwo stanęłam na schodku, a za mną rozszedł się głos Ethana.

- ROSEMARY! Jak twój tyłek bosko wygląda w tych dżinsach.

- Mam ci wpierdolić? - zapytał niebieskooki, a ja odwróciłam się w ich stronę.

- Dobra, sorry, jeszcze nie ogarniam, że jesteście razem - uniósł ręce w geście poddania i wrócił do kuchni.

Lenehan podszedł do mnie i złapał za biodra, a potem pocałował w nos.

- Hej ślicznotko.

- Hej..Wyglądam okropnie prawda?

- Przed chwilą nazwałem cię ślicznotką, a ty pytasz czy wyglądasz okropnie? - zaśmiał się, a ja poczułam jak na moją twarz wpływa delikatny rumieniec.

- Równie dobrze mogłeś być sarkastyczny - oznajmiłam, a on nie mógł przestać się uśmiechać.

- Mówiąc ślicznotko, mam na myśli, że wygladasz ślicznie.

- OHYDA!- głos Williama rozszedł się po całym domu.

- Czy ja każę ci tego słuchać?- zapytałam i usłyszałam ciche parsknięcie.

- Pójdę wziąć prysznic - odsunęłam się od blondyna i odwróciłam, a po chwili usłyszałam jak mój chłopak zagwizdał.

- Naprawdę bosko wygląda.

Pokazałam mu tylko środkowy palec, a potem poszłam do siebie. Zabrałam spodenki od piżamy i jakąś szarą koszulkę z logo jakiegoś zespołu.
Zgarnęłam też czystą bieliznę z szafki i wyszłam do łazienki na korytarzu.
Rozebrałam się i rozpuściłam włosy, po czym weszłam pod prysznic. Woda spłynęła po mnie, a ja poczułam się lepiej. Nalałam trochę szamponu na rękę i umyłam nim włosy.
Dwadzieścia minut później zeszłam na dół, a w kuchni był tylko Charliego, swoją drogą był dziwnie zadowolony.

- Gdzie tamci?

- Czy to ważne? - podszedł do mnie i sprawnym ruchem posadził mnie na blacie.

- Minimalnie - oznajmiłam i poczułam jego usta na swoich.

Pocałunek był gwałtowny i zachłanny. Nie przeszkadzało mi to, mimo, że wolałam delikatniejsze wersje. Złapał moje biodra i przyciągnął mnie bliżej siebie, później tylko oparł swoje ręce o blat. Natomiast ja wplotłam palce w jego włosy, tęskniąc za ich miękkością.
Skubnął moją dolną wargę i trochę się odsunął.

- Tęskniłem za tobą - nie pozwolił mi dojść do słowa znowu całując.

Jego język splótł się z moim w namiętnym tańcu, a ręce oplótł wokół mojego brzucha, napierając na mnie jeszcze bardziej. Nie wiem ile czasu upłynęło, ale nie chciałam tego kończyć jednak mój brzuch dał o sobie znak.

- Ktoś tutaj jest głodny - zaśmiał się i cmoknął moje wargi po raz ostatni.

- Niech zgadnę..Może ja? - chciałam zejść z blatu, ale mi nie pozwolił i ponownie skradł pocałunek z moich ust.

- Zjesz kanapki prawda?

- Z sałatą, serem, szybką i pomidorem.

- Oh jakie wymagania - pokręcił głową i wyciągnął wszystko, po czym zaczął przygotowywać mi kolację.

- Powinnam częściej wyjeżdżać, żebyś robił kolecje.

- Nawet tak nie myśl.

Godzinę później leżeliśmy na moim łóżku oglądając film na laptopie. William wrócił do domu jakiś czas temu i od razu udał się do siebie.

- Co się z nami stało? - zapytałam widząc jakąś dziwną scenę w filmie.

- W jakim sensie?

- Jeszcze jakiś czas temu nazywałeś mnie gówniarą i wkurzałeś mnie jak nikt inny.

- Ja..Nie wiem, podobałaś mi się wcześniej, ale nie potrafiłem zrozumieć dlaczego byłaś tak wredna. Potem zacząłem nad tym więcej myśleć, bo Will dużo mi mówił..Chciałem być bliżej ciebie.

- Czy to jest okej? - spojrzałam na niego, a on odwrócił głowę w moją stronę.

- Jedyne czego jestem pewny to fakt, że tracę dla ciebie głowę, nie wiem czy to w porządku i co będzie dalej, ale w tym momencie nie wyobrażam sobie zmieniać czegokolwiek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro