4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jadłam rano śniadanie w kuchni, którym były kanapki, jak ktoś wszedł do pomieszczenia. Dopiero po chwili okazało się, że to zaspany blondyn, który prawie wszedł w lodówkę.
Zaśmiałam się pod nosem, a on nic sobie z tego nie robiąc wyciągnął mleko i nalał je do szklanki.

- Jestem z ciebie dumna Lenehan.

- Dlaczego? - spojrzał na mnie i zakręcił mleko.

- Już nie zarażasz mi całego kartonu.

- A tak? - znowu go odkręcił i wziął łyka z niego.

- Idiota - wstałam i umyłam talerzyk po kanapkach.

- Już to słyszałem, ale nie robi to na mnie wrażenia - wstawił szklankę do mikrofali.

- Po co grzejesz?

- Nienawidzę zimnego mleka.

- Ale przed chwilą wypiłeś zimne z kartonu..

- Bo lubię cię wkurzać.

- Świnia - wyszłam z kuchni i poszłam do pokoju Willa, na całe szczęście chłopak już był wykąpany, a pokój po wywietrzeniu z zapachu gorzelni.

- Co tam młoda?

- Czy on naprawdę musi spędzać tyle czasu w tym domu? Wkurza mnie.

- Na szczęście teraz przylatuje mama i nie będziesz go widzieć tak często, po za jutrzejszym obiadem z nim, jego mamą i Brooke.

- Brooke przyjdzie? A mały Shawn też będzie?

- Podobno nie, bo nie będzie się nim miał kto u nas zająć.

- Przecież ja się nim zawsze zajmuje. Kocham go, to moje dziecko.

- Pogadaj z Charliem, żeby przekonał swoją mamę - odwrócił się do mnie.

- Nie będę z nim rozmawiać, ty to zrób.

- Rosie musicie zacząć gadać normalnie, to mój przyjaciel.

- I co jeszcze? Może mam mu przygotowywać jedzenie tak jak tobie czasem?

- Nie zaszkodziłoby.

- Nie przepadam za nim, irytuje mnie i zachowuje się jakby tylko on się liczył.

- Przestań, przyjaźniliście się.

- Właśnie, to było kiedyś - wyszłam z jego pokoju i udałam się do siebie.

Charlie

- Nie ma opcji, żebyś był dla niej miły? Chociaż zachowywał byś się jak facet - powiedział Will, który ledwo wszedł do kuchni.

- Stary...- westchnąłem.

- Co zrobiłeś?

- Powiedziałem, że jest ładna i takie tam.

- Żart tak?

- Byłem miły, a ona zachowała się jak idiotka. Specjalnie brałem narkotyki, żeby wytrzymać z nią.

- Pamiętaj, że mówisz o Rosemary, to moja siostra.

- Tak, wiem, ale ona naprawdę mnie wkurwia. Raz jest miła, a za chwilę nie wiadomo skąd chamska.

- A ty nie? - usłyszałem jej głos, a chwilę potem zobaczyłem w kuchni.

- Podsłuchujesz.

- A wy obgadujecie.

- Grzecznie rozmawiamy o dzieciach - przewróciłem oczami.

- Nie uważaj się za niewiadomo jak dorosłego, to tylko dwa lata idioto.

- Aż dwa.

- Ja przynajmniej nie muszę brać jakiegoś świństwa, żeby potrafić z kimś rozmawiać.

- No przepraszam bardzo, że z tobą nie umiem gadać.

- Aż tak cię onieśmielam? - uśmiechnęła się drwiąco.

- Nie schlebiaj sobie.

- W sumie to by wiele tłumaczyło.

- Przestań, ja patrzę na charakter, a twój nie ma u mnie szans.

- Tak? A Ashley?

- Chcesz ze mną uprawiać tylko seks? Trzeba było tak od razu!

- Przestańcie! - w naszą wymianę zdań wtrącił się William. - A ty Lenehan nie mów więcej, że Mary jest gotowa na seks bez zobowiązań, bo ci wpierdolę za samą myśl, że mogłaby się puszczać.

- Nic takiego nie powiedziałem!

- Pomyślałeś!

- Stop! - Rosie odsunęła ode mnie Willa.

- Idę do domu - oznajmiłem, a ona zaczęła się uśmiechać zadowolona.

- W końcu skończysz mi zatruwać powietrze!

- Jędza - wyszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro