6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak wasze rozpoczęcie?

_____

Szliśmy właśnie do domu trzymając się cały czas za dłonie. Na początku czułam się trochę dziwnie, ale kiedy jej nie puścił i zaczął coś robić na telefonie, przestałam. W ciszy zmniejszaliśmy odległość między nami, a moi domem.
W pewnym momencie ktoś do niego zadzwonił, a on odebrał. Osoba, z którą rozmawiał najwidoczniej pytała o jego plany i co właśnie robi, bo chłopak odpowiadał o tym.
Zdziwił mnie fakt, że odmówił pójścia na imprezę, a z drugiej strony dobrze, że tak zrobił. Po jakimś czasie się rozłączył i spojrzał na mnie.

- Właściwie to co ty robiłaś o godzinie prawie dziewiętnastej po za domem? Nie miałaś być na kolacji z moją mamą, Brooke i Shawnem?

- Co? Moment? Już są?

- Od dwóch godzin około.

- Kurwa - pociągnęłam go szybciej, a on się zaśmiał.

- Zapomniałaś?

- Wypadło mi z głowy. Po za tym, dlaczego ty nie przyszedłeś?

- Wiedziałem, że nie chcesz, żebym przychodził.

- Miło.

- Wiem.

Gdy byliśmy przy domu puściłam jego dłoń i pierwsza weszłam do środka, a on za mną. Nasze mamy dziwnie na nas spojrzały, ale wiem, że Karen nie miała mi za złe, że nie przyszłam.
Była dla mnie jak druga mama, w przeciwieństwie do mojej biologicznej. Prawdopodobnie ona była zła i potem zrobi mi wywiad, jak mogłam się spóźnić.

- Brooke z Shawnem są w salonie, Will u siebie - spojrzała na Charliego obok mnie.

- Dobrze - odwróciłam się i chciałam iść do salonu, ale w połowie drogi Charlie złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.

- Nie mów nikomu, że obroniłem cię dzisiaj, to zniszczy mi reputację, ja nie bronię żadnej z was.

- Oh szlachetnie z twojej strony.

- Gdybyś nie była siostrą Williama nawet bym nie drgnął palcem.

- Tak?

- Tak, więc siedź cicho i nie kłap swoim dzióbkiem - poszedł, a ja zmarszczyłam brwi.

Co w niego wstąpiło nagle? Przed chwilą jeszcze trzymał mnie za rękę.
Zdziwiona poszłam do salonu, a tam zapomniałam o sytuacji, która miała miejsce.

Dwa dni później siedziałam w kuchni pijąc herbatę i słuchając nudnego, śniadaniowego gadania mamy.
Kobieta opowiadała o tym jak jest we Włoszech, a mnie tak średnio to interesowało. Byłam u niej parę razy i fakt, Włochy są piękne, ale nie chcę tam mieszkać.

- Dzień dobry - Lenehan wszedł do kuchni.

- Dzień dobry Charlie, William jeszcze śpi, ale możesz usiąść obok Rose i zrobię ci śniadanie.

- A co na śniadanie? - usiadł obok mnie.

- Gofry - uśmiechnęła się delikatnie i nalała ciasta do gofrownicy.

- To poproszę - poczułam jego dłoń na moim kolanie i spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Co ty robisz? - szepnęłam zrzucając jego dłoń z mojego kolana.

- Nic kochanie - położył dłoń na moim  udzie, a ja przewróciłam oczami i znowu ją zrzuciłam.

- Masz okres dziewczynko? - starałam się być cicho, żeby mama nic nie usłyszała, ale najwidoczniej była pochłonięta piosenką z radia.

- Nie? - wsunął dłoń między moje nogi.

- Odwal się - spojrzałam w jego oczy i zauważyłam rozszerzone źrenice. - Cholera, brałeś coś?

- Yhm, potrzebowałem się rozluźnić.

- Charlie... - zabrałam jego dłoń z mojej nogi.

- No co? To najlepszy sposób.

- Są inne.

- Inne co? - mama odwróciła się do nas.

- Inne smaki sosów - powiedziałam.

- Sosów?

- Tak.

- Do lodów - palnął z nikąd Charls, a mama położyła gofra na talerzu marszcząc brwi.

- Dobra.

Posmarowałam swojego gofra nutellą i posypałam jagodami, a blondyn zrobił to samo. W tym byliśmy zgodni, zawsze jemy z tym samym.
Kiedy zjadłam poszłam do pokoju dziękując. Podeszłam do szafy i ubrałam leginsy i koszulkę, przebierając się z piżamy. Ledwo związałam włosy w kucyka, a do pokoju wszedł Charlie i przytulił mnie do siebie.

- Lenehan - westchnęłam, a on przytulił mnie mocniej, opierając głowę na mojej.

- Musiałem, wybacz.

- Możesz przestać? - chciałam się odsunąć, ale mi to uniemożliwił.

- Mała..

- Nie dotykaj mnie do cholery, jesteś naćpany - odepchnęłam go.

- Przecież cię nie skrzywdzę.

- Wyjdź. Nie będę rozmawiać kiedy jesteś naćpany, w ogóle nie chcę z tobą rozmawiać.

- Marie..

- Nie nazywaj mnie tak!

- Rosie...

- Spierdalaj jasne? Odwal się ode mnie i idź sobie!

- Super, pieprz się - wyszedł obrażony, a ja przewróciłam oczami i położyłam się na łóżku.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro