Sąd Ostateczny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pod pokojem służącym za biuro opiekunek siedziało sporo osób.

Demi rozejrzała się. Wszyscy siedzieli cicho jak mysz pod miotłą. Nikt nie miał odwagi się odezwać, szczególnie, że pilnowała ich Chara.

Owa osoba siedziała cicho na krześle z nieodgadnioną miną, zjadając jednocześnie piątą tabliczkę czekolady w przeciągu dziesięciu minut co oznaczało jedno.

Jest źle.

Wcześniej, zanim Chara zdążyła zabić kogokolwiek, zatrzymała ją niewyspana Lily.

Lily miała problemy ze snem, a tej nocy spało się jej wyjątkowo dobrze, więc raczej nie była zadowolona z tak brutalnej pobudki.

Jakimś cudem zdołała udobruchać Charę i ogarnąć cały bałagan.

Za pomocą magii posprzątała ich bałagan po imprezie, po czym kazała wszystkim uczestnikom zejść pod jej gabinet.

No i oczywiście unieruchomiła Katelyn i zamknęła ją w izolatce, blokując jej moce.

Teraz zaś wołała do siebie poszczególne osoby, wypytywała je i rozdzielała kary. Zaś Charze dała siatkę czekolady i kazała jej pilnować czekających na wyrok.

Z biura wyszedł Geno. Miał ponurą minę.

-Co jest?- spytała go Demi.

-Za karę będę czyścić kible w całym ośrodku- burknął szkielet. Dziewczyna uśmiechnęła się krzywo.

- Trochę gówniana sprawa. Choć to i tak lepsze, niż gdybyś musiał pracować przy wypompowywaniu szamba, jak Paper Jam i Gaster Sans.

-No. Oni mają pracę na poziomie rynsztoku.

-Dobra, dość śmieszkowania, bo Chara się na nas gapi. Pewnie jutro nie da nam żyć.

-Pewnie tak. Dobranoc.

-Dobranoc- powiedziała cicho. Wtedy usłyszała:
-Poproszę Demi!

---------------------------

Półelfka wyszła z sali Sądu Ostatecznego. Dostała dość łagodny wyrok.

Miała zmywać naczynia po obiedzie wraz z Errorem, Hirae i Różą. Zawsze mogła skończyć, jako konserwatorka zabytkowych kibli.

Cała ta rozmowa z Lily była dość męczącym wydarzeniem.

Opiekunka The Great Reality School wypytywała ich o wszystko, co się stało, popijając przy tym potrójne espresso. Potem myślała nad tym wszystkim i spisywała jakieś notatki, po czym przyznawała karę.

Sama kara nie była najgorsza. Najgorsze był widok zmęczonej i zaspanej opiekunki, która nawet pomimo tego, że się zawiodła, dalej broniła swoich podopiecznych.

----------------------

Roksana wróciła do pokoju i padła na łóżko. Jako karę otrzymała umycie podłóg na całym  pierwszym piętrze. Bez mopa. Ręcznie, na kolanach.

Westchnęła cicho, starając się zasnąć. Jednak to usilne staranie przerwało wtargnięcie Fresha.

-O zią, dlaczego?- zaczął lamentować na całe gardło.

-Co jest Fresh?- spytała sennym głosem Roksana.

-Jako karę będę pomagał Charze przy szyciu swetrów.

--------------------------

Mafiatale Sans siedział z zadowoleniem na swoim łóżku. Słyszał już o aferze wywołanej chwilę po tym, jak wyszedł z imprezy do swojego pokoju.

Drzwi powoli otworzyły się i do pokoju weszła Mistery z Flowey'em w rękach.

-I co?- spytał.

-Co co? Zostanę konserwatorem powierzchni płaskich. Muszę wykosić boisko do piłki nożnej. Ale taką kosiarką nie jeżdżącą, a zwykłą, którą trzeba pchać. Chociaż to i tak lepiej, bo Chara chciała kazać mi to zrobić za pomocą nożyczek do paznokci.

-A mówiłem, żebyś poszła ze mną do pokoju, bo przeczuwałem taką łapankę.

-Dobra, dobra, nie gadaj już. Jestem wystarczająco załamana tą sytuacją- stwierdziła Mistery i schowała twarz w pościel.

-------------------------
Lena była jedną z tych szczęśliwców, których Reaper Toriel odebrała na godzinę przed wpadką.

Na początku nie chciała iść, lecz Toriel ją przekonała, za co dziewczyna chwaliła ją teraz pod niebiosa.

Aktualnie siedziała sobie cicho w ciemnościach i wsłuchiwała się w miarowy oddech bogini Życia.

Z tego, co udało jej się wychwycić, przyłapani na imprezie dostali niezłe kary.

Ależ ona miała szczęście, że trafił się jej pokój z kozią mamą.

-------------------------

Rose przygotowywała się psychicznie do wykonania syzyfowego zagania, które dostała jako karę za udział w imprezie. Miała wraz z Sami, Swap Papyrusem,Zwyczajną i Fell Frisk odmalować płot wokół całego kompleksu.

A cały płot miał długość jakichś pięciu kilometrów. I to mieli wykonać w ciągu jednego dnia, bez użycia magii.

Po prostu pięknie.

-------------------

Romanti przeglądała telefon, czekająć, aż sen w końcu raczy ruszyć cztery litery i do niej przyjść. Jednak to nie chciało tego zrobić.

Dziewczyna westchnęła z rezygnacją. Dostała chyba najgorszą karę ze wszystkich.

Będzie wraz z Nightmarem, Fell Sansem i Lust Sansem sprzątać piwnicę. A podziemia ośrodka były ogromne i pełne rupieci. Tylko pogratulować takiej roboty.

Do pomieszczenia wpadł Gaster Sans i padł na łóżko z rezygnacją.

-Co jest? Gówniane samopoczucie, czy co...?

Spojrzał na nią z mordem w oczach.

-Oszczędź sobie takich żartów. Będę z Paper Jammem wypompowywał szambo.

------------------

Kornat wraz z Reaper Sansem szedł w stronę swojego pokoju.

-Przynajmniej mamy w miarę przyjemną karę- zagaił rozmowę Reaper.

-Egh. Ale muszę przyznać, że było warto, nawet za cenę wymycia trybun na stadionie.

-Co było warte?

-Lot Fresha.

Obydwoje roześmiali się.

-Tak, to było dobre!

-Jeszcze to, jak pisnął, zanim zamienił się w tupolewa! Ciekawe, czy spotkał brzozę na swojej trasie?- zażartował Kornat.

-Albo to, jak Hirae odsunęła ci kotarę i zrobiła ten gest.

Ich śmiech było słychać w całym ośrodku.

--------------------------

Äkäpussi poklepała Outertale Asriela po głowie, kiedy przeszła koło jego łóżka.

Kozopodobny potwór drgnął przez sen, ale się nie obudził. I dobrze.

Nie chciała mieć kolejnej osoby na głowie. Wystarczał jej Lust, który przed chwilą próbował się do niej dobierać.

Była jedną z tych szczęśliwych, po których przyszła Reaper Toriel.

Dzięki niej uniknęła syzyfowej pracy, a to już coś.

Opadła lekko na swoje łóżko, pogrążona w myślach.

Będzie musiała podziękować Toriel.






Elo elo 3 2 0!!!
Miałam Wena Attack i machnęłam wam rozdział! I jak siem podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro