Nocne harce *lenny face*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po tym, jak już wszyscy otrzymali antidotum i wrócili do swoich ciał, EndTale Chara zagoniła uczestników Igrzysk Przyjaźni do pokoi i opanowaniu Kornata przed zabiciem Fresha w ośrodku zapadła cisza.

Ale nie zupełna.

-Jesteś pewna, że to dobry pomysł?- zapytała jedna ubrana na czarno postać drugiej skrywającej się w cieniu.

-Oczywiście, że tak. Bedo gwauty, hehehue- odpowiedziała druga postać, robiąc przy tym lenny face do drugiej.

------------------

Romanti i Karloz szli spokojnie korytarzem, mając na celu włam do czyjegoś pokoju.

A że trafili na siebie przypadkiem, postanowili połączyć siły w spuszczeniu małego wpierdolu.

W korytarzu rozległ się jakiś szmer.

-Słyszałeś to?- zapytała Romanti.

Troll w odpowiedzi kiwnął jej głową.

Szkieletka ostrożnie wyjrzała zza rogu, sprawdzając, kto zdradził swoją obecność.

Była to osoba, która miała na sobie pelerynkę Reaper Sansa i latarkę w dłoni.

Smuga światła skierowana była w stronę drzwi, a postać coś notowała jedną ręką na kartce, pochylając się co jakiś czas w jej stronę i dokładnie przyglądając się drzwiom.

-Nie, to nie przejdzie- powiedziała dziwna postać jakby do siebie.

Po niskim głosie rozpoznać można było, że to Reaper Sans.

-Co on tu robi?- wyszeptała Romanti.

Karloz wzruszył tylko ramionami.

-Może lepiej chodźmy gdzieś indziej, co? Jego dotyk może zabić- mruknął troll i machnął ręką w przeciwnym kierunku.

Romanti jasno odczytała przekaz i odsunęła się od kąta korytarza.

-A tak poza tym, to zaraz obok jest pokój EndTale Chary i szczerze wątpię, by była łagodna, gdy znajdzie kogoś na korytarzu w środku nocy pod jej drzwiami, co?- dodał Karloz i cichym krokiem wycofał się w cień.

----------------

-Ej, ktoś tu idzie- mruknęła ciemna postać i mocniej przycisnęła się do ściany.

-Dobra, ale zamknij mordę, bo jeszcze nas usłyszom.

Echo cichych kroków przybliżyło się.

Kiedy przyszłe ofiary znajdowały się wystarczająco blisko, coś gwałtownie powaliło je na ziemię.

Napastnikami okazali się Kate i Lust, a napadniętymi Romanti i Karloz.

-KURWA!!!- wrzasnęła Romanti, próbując zwalić z siebie napastnika, zadając mu przy tym cios w twarz.

Dziewczyna uśmiechnęła się, kiedy usłyszała satysfakcjonujący trzask.

-Cholera jasna, co ja ci zrobiłem?!- krzyknął Lust, puszczając przy tym Romanti.

-GET DUNKED ON!!!- krzyknęła w odpowiedzi i wyciągnęła skądś swagowskie okularki.

-------------------

Demi została gwałtownie obudzona ze snu o pięknej krainie lamorożców przez soczystą kurwę, roznoszącą się po korytarzu.

-Ja chcę tą czekoladę!- zawtórował wraskowi Cross, budząc się ze snu.

-Co, jaką pinacoladę?- dotarł do niej zaspany głos Lavendera.

-Egh, poczekajcie chwilę, idę kogoś opierdolić- mruknęła, a raczej warknęła Demi i wstała z łóżka.

Otwierając drzwi nabrała dużo powietrza w płuca.

-CO TU SIĘ ODPIERDALA ZA CHORE GÓWNO?!?!- wrzasnęła z całej siły, zapalając jednocześnie światło na korytarzu, a trzeba przyznać, że głos miała donośny.

-Umm... Żelki?- zapytała Kate, przerywając jednocześnie zapasy z Karlozem.

Demi przyjrzała się uważnie zaistniałej sytuacji.

Podczas gdy Kate i Karloz udawali walkę na ringu, Romanti okładała Lusta kwiatkiem z korytarza.

Ale "okładała" to za słabe określenie.

Ona (w tym momencie autorka uznała, że już za dużo przekleństw i pora przejść na język łagodniejszy) przestawiała mu kodony tak, że kwas deoksyrybonukleinowy mu się poplątał, a podwójna helisa zwinęła w słupeł (ten moment, kiedy piszesz rozdział i uczysz się do sprawdzianu z biologi xDD).

-Żryj moc homozygoty dominującej, męski narządzie rozrodczy!- krzyczała Romanti pomiędzy kolejnymi ciosami Doniczką Przeznaczenia.

W tym momencie ryk przeszył powietrze.

-JAK JA WAS DORWĘ, TO NAWET NUKLEOTYD Z WAS NIE ZOSTANIE!!!!

-To ja wyjeżdżam w Bieszczady, pomóc Marianowi kopać rów- rzuciła Demi i zatrzasnęła drzwi.












Zamiast zakuwać o genomach i chromosomach autosomalnych ja piszę rozdział. Cieszcie się, bo dla mnie jutro jest Dzień Sądu Ostatecznego (czytaj sprawdzian z najostrzejszą nauczycielką w szkole).

Mam nadzieję, że przeżyję.

bOI!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro