Epilog Alternatywny #1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Rok później...

Zapach śniadania obudził ją ze snu. Podniosła się z poduszki z motywem kwitnącej wiśni. Ruszyła ku wyjściu z pokoju, trąc oczy, próbując przypomnieć sobie jaki dziś dzieć. Dopiero po kilku minutach doatło do niej. Lena ma dzis początek pierwszej klasy. Ignorujac kuszacy zapach kawy, wymieszany z czymś smazonym ( chyba nalesnikami) wbiegła do pokoju swojej córki.

- Lena! Wstajemy! - Krzyknęła, ale jej dziecka nie było w łóżeczku. Mari przeczyła mini zawał serca. 

- Tu jestem. - usłyszała głos dziewczynki z jadalni. Wpadla tam i Lena ubrana była w czerwoną sukienkę i wsciekle różowe rajstopki. Podeszła i poprawiła jej kokardę we włosach. 

- Nie za dużo tego syropu? - Zapytała ciemnowłosa, patrząc na niebotyczne ilości syropu klonowego na toście francuskim.  I właśnie wyjaśniła się tajemnica śniadania.

- Potrzebuje dziś dużo energi. - Powiedział. Mari uśmiechnęla się, ponownie poprawiła dziewczynce kokardę i poszła do kuchni. Przy kuchencę zobaczyła sprawcę całego zamieszania. 

- Dzień dobry. - Przywitała się, przytulajac Kagami od tyłu. Oparła głowę o jej ramię, patrząc na kolejny smażony chleb. - Byłam pewna, że to nalesniki. 

- Chciałam zrobić Lenie przyjemność. - Powiedziała. - Wiem jak pierwsze dni bywaja stresujace. 

- Jestes niezastąpiona. - Powiedziała jej projektantka, całjąc ją w policzek. 

- Tak, wiem. - Uśmiechnęła się Kagami. - Niezastąpiona, cudowna i kochana, ale nie na tyle, aby powiedzieć o nas reszcie. 

- Dobrze wiesz o co chodzi. - Mruknęła Mari. 

- Tak, wiem. - Jęknęła dziewczyna, nakładając jej tosta i polewajac sosem malinowym. - Jak zwykle o Adriena. 

- Głupio mi, bo jednak powiedziałam, że... - Japonka rychnęła, przerywajac jej w połowie zdania.

- Że nie jesteś gotowa na zwiazki z chłopakami. - Westchnęła i spojrzała na swoja wybrankę. - No dobra, dzisiaj ci odpuszczam. Ale mógłby odpuscić to staranie.

- A cozazdrosna? - Zapytala Mari z uśmiechem, na co jej partnerka pokreciła rozbawiona głowa i wyłączyla gaz. 

Pod szkołą spotkali się z Adrienem. Dziewczyny ponownie czuły sie głupio, patrzac jak chłopak łapie Lenę pod pachy i obkreca wokół własnej osi. Wiedziały, że powinny mu powiedzieć, ale chłopak od roku nie potrafił się poddać. Jednak od pół roku, gdy Kagami wyznała swoje uczucia Mari, a ta w natłoku emocji ją pocałowała, te kwiaty i zaproszenia na randki robiły się irytujace. No i smutne. Potrząsnęła jego ręką, unikajac przytulenia, gdy ten opuścił lekko zakreconą rudowłosą. 

- Siemanko. - Nagle dwie ręce mocno objęły dziewczynę. Alya ucałowała Marinette w policzek.

- Chyba nie tylko ja mam dobry humor. - Powiedziała projektantka.

- Mam to. - Szepnęła mulatka. - Serio mamy chłopca, Kyle. Nie dostaniemy go od razu. Najpierw go poznamy, potem będziemy brać go na weekendy i coraz dłużej.

- Fantastycznie. - Powiedziała Kagami, kiedy Lena, tuliła Adriena na pożegnanie i pobiegła przez wielka bramę do budynku. - Chodźcie na kawę. Chyba jest sporo do opowiedzenia... - Nagle przerwała, patrząc na koniec ulicy.

- Oh, to chyba nie koniec niespodzianek. - Powiedziała Mari, krzyżując ręce. - Wielki gwiaz... - Nagle blond włosy świsnęły jej obok twarzy, a Adrien pobiegł ku przyjacielowi.

- Nie widzieli się ledwie pół roku. - Zaśmiał się Nino, patrząc jak Adrien przytula Lukę.

- Ale trzeba przyznać, ze mu też się udało. - Uśmiechnęła się projektantka. - Zapraszał mnie na każdy swój koncert.

- Fakt. - Uśmiechnęła się Alya. - Jak każdemu z nas. Ty świetnie pozbierałaś się po tym gównie, wychowujesz sama Lenę na dziecko idealne i prowadzisz wielka firmę na równi z Gucci, a rozwinęłaś ją w rok! Można by pisać o tym książki.

- Ty powoli pniesz się w telewizji, a Nino działa u siebie w firmie. I udało wam się adoptować. - Odpowiedziała jej Kagami, próbując zatuszować lekkie zawstydzenie Marinette na wspomnienie samotnego wychowywania.

- Prawie. - Stwierdził Mulat. - Dzieciak też musi się do nas przekonać. To również jego wybór, jest już w tym wieku. A ty Kagami, jesteś menadżerką najbardziej obleganego butiku i w dodatku współzałożycielką marki Mari.

- Tak, świetnie sobie radzimy. - Uśmiechnęła się japonka, spoglądając czule na dziewczynę, gdy podeszli do Luki i po kolei się z nim przywitali. - Co powiecie na małą kawę. - Zapytała. Ruszyli ku malej kawiarni na rogu CaffemLove. Usiedli przy dużym stoliku i zamówili każdy co innego.

- To opowiadaj o tym dzieciaku. - Zwróciła się Mari do Alyi. - Co wiesz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro