Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Marinette kiwnęła głową, patrząc w smutne oczy blondynki. Kobieta odwróciła wzrok i zaczęła grzebać w kosmetyczce.

- Czy masz na sobie jakiś podkład?- Spytała Chloe.

- Nie, nie malowałam się od kiedy zeszła ma śliwa spod oka.- Odpowiedziała jej dziewczyna, a prawniczka wyjęła swój kosmetyk, po czym wycisnęła odrobinę z tubki i rozsmarowała na szyi dziewczyny.

- Dobra, nie wygląda tak źle.- Mruknęła do siebie, po czym zaczęła nakładać kosmetyk na całą twarz Marinette.- Muszę opowiedzieć ci całą tą historię. O mnie, Mylene, Sabrinie, Iwanie oraz, ku pewnie twojemu zaskoczeniu, Lili.

- Nie specjalnie mnie to dziwi.- Mruknęła ciemnowłosa, a Chloe podniosła brwi.

- Będziesz, gdy usłyszysz co zrobiła. - Stwierdziła kobieta, klepiąc fioletową gąbeczką policzki ciemnowłosej. - Nie bez powodu Adrien jeszcze mnie znosi. - Ciemnowłosa zastanowiła się nad tym, po czym kiwnęła głową, a przez ten nagły ruch, blondynka włożyła jej palec wskazujący do oka.- Nie ruszaj się! Przepraszam, ale no, nie ruszaj się.

- Rozumiem, nie będę.- Odpowiedziała ciemnowłosa, trąc sobie lekko łzawiące oko.- Zacznij już opowiadać.

- Zaczęło się, gdy wraz z Sabriną doprowadziłyśmy do wyrzucenia Iwana, wrabiając go oraz Kima i Maxa w kradzież. Mylene zawsze była bojaźliwa i słaba, więc gdy straciliśmy trzech głównych chłopców do dręczenia, skupiłyśmy się na niej. Kiedy ta trójka wylądowała w wiezieniu za kolejne kradzieże i włamania, wiedziałam, że robię źle, że to moja wina i powinnam przestać, bo zniszczę życie jeszcze innym osobom, ale wtedy przeniosła się do nas z Włoch ta cała Lila.- Chloe na chwilę przerwała, szukając w kosmetyczce korektora, a następnie wypróbowała go na szyi Marinette.- Za ciemny.- Mruknęła pod nosem.

- Poczekaj.- Przerwała jej ciemnowłosa i wyjęła z torebki swój korektor. - Nie wyjmowałam go od sytuacji w biurze.- Blondynka złapała za kosmetyk i zabrała się za tuszowanie cieni pod oczyma. 

- Wracając. Pojawiła się Lila i kiedy zobaczyła jak słaba jest Mylene, jeszcze bardziej się na nią uwzięła. Wiesz, rozcinanie ubrań w trakcie wf-u, aby się miała się w co przebrać albo wypominanie jej przy wszystkich, że puszcza się z kryminalistą, chociaż to moja wina, że Iwan się taki stał. Nie chcę się w żaden sposób tłumaczyć, ale większość rzeczy, które jej robiłyśmy inicjowała Lila.- Chloe równomiernie wklepywała kosmetyk, aby zakryć brzydkie plamy.- A jak my zaczęłyśmy to inne dziewczyny, chcące nam się przypodobać, również skupiły się na Mylene. Pewnego dnia...- Prawniczka musiała przerwać, aby uspokoić roztrzęsione dłonie oraz wziąć głęboki wdech, a w duchu cieszyła się, że Marinette ma zamknięte oczy.  - Pewnego dnia dostałam SMSa od Mylene z wiadomością pożegnalną. Że nie jest w stanie już wytrzymać tego co jej robię i ma zamiar ze sobą skończyć. Do dziś nie wiem skąd miała mój numer, ale jestem pewna, że ta wiadomość była pewnym rodzajem pomocy. Chciała pomoc mi się zmienić. Pojechałam do niej, autem ojca. Bez prawka, bo przecież miałyśmy tylko siedemnaście lat i wbiegłam na to  siódme piętro, zapominając o windzie.- Prawniczka klepała już po prostu skórę pod oczyma dziewczyny tylko po to, by nie widzieć wzroku Marinette na sobie.- Gdy otworzyłam drzwi, okazało się, że nie tylko ja dostałam tę wiadomość. 

- Lila.- Wtrąciła się ciemnowłosa, a Chloe mruknęła potwierdzająco.

- Stala przy oknie, a na parapecie od zewnętrznej strony zobaczyłam Mylene. Miała na sobie piżamę i siedziała na nim. Krzyknęłam do niej, aby weszła do środka, bo się rozchoruje. No wiesz, to był listopad. Odpowiedziała mi, że to nie ważne, skoro i tak zaraz umrze. Pamiętam każde jej słowo. Prosiłam, aby weszła, mówiłam, że więcej już nie będę jej dręczyć, że nikogo nie będę. Że wszystko naprawię. Przeprosiłam ją co najmniej sto razy. - Zatrzymała się i odłożyła gąbeczkę, a Marinette otworzyła oczy, aby spojrzeć na blondynkę. Prawniczka, ku swej uldze, nie zauważyła w nich pogardy.- Chyba zaczynała wątpić w swoją decyzję. Nie chciała skoczyć, bo jej ostatnimi słowami, jakie mi powiedziała było : " Ale dziś zimno. Lepiej wejdę do środka zanim się rozchoruję." A potem... Potem Lila ją popchnęła. - Ciemnowłosa spoglądała z niedowierzaniem na blondynkę. 

- Przecież... Wszędzie mówili, że to samobójstwo!- Krzyknęła w odpowiedzi, patrząc na Chloe.

- Dobrze wiesz, kto potrafi najlepiej kłamać. Na odciski palców na ramieniu, w które ją popchnęła, powiedziała, że próbowała ją wciągnąć do pokoju. Zanim przyjechała policja, zdążyłam spytać się jej czemu to zrobiła, ale pamiętam tylko, że mówiła coś o selekcji. Byłam w takim szoku po tej sytuacji, że pobiegłam na dół, podczas gdy Lila została na górze. A reszta historii zgadza się już z opisami gazet.- Odpowiedziała jej blondynka, pokazując efekt końcowy makijażu. Marinette przejrzała się w lusterku i chociaż cienie trochę prześwitywały było o wiele lepiej. 

- Ja na prawdę nie wiem co powiedzieć.- Odpowiedziała jej Marinette.- Kto jeszcze zna tą wersję historii, czemu jej nie opowiesz policji. Przecież to morderstwo!

- Ale to było morderstwo idealne, żadnych dowodów, ofiara sama podłożyła kontekst samobójstwa, a jedyny świadek, czyli ja, był wtedy w takim szoku i tak załamany, że przez pół roku uznano mnie za niepoczytalną. Uznano, że nic nie wskazuje na morderstwo i mam urojenia, gdy mówiłam, że Lila ją popchnęła, po czym mnie zamknęli. - Powiedziała kobieta.

- Gdzie zamknęli? Byłaś w psychiatryku?- Spytała z niedowierzaniem Marinette, a Chloe kiwnęła głową.- To dlatego wróciłaś dopiero na kolejny rok. Niby byłaś inna, ale uznałam, że nie będę się tym interesować, ale teraz... Matko, byłaś świadkiem morderstwa, a potem siłą zamknęli cię w szpitalu psychiatrycznym.

- Ale sama na to zasłużyłam.- Powiedziała blondynka, chowając wszystkie kosmetyki i gąbeczkę do kosmetyczki oraz oddając dziewczynie korektor.- Więc czy mogę ci pomóc, proszę? Tylko musisz mi zaufać.

- Dobrze, zaufam ci. Tym razem na prawdę. Ale nie oczekuj przyjaźni. Nadal mam w pamięci to co mi robiłaś przez tyle lat.- Odpowiedziała jej dziewczyna.- I mimo wszystko, jedna dramatyczna oraz smutna historia tego nie zmieni. - Blondynka kiwnęła głową.- Ale powiedzmy, że możesz trochę bardziej się ze mną spoufalać, a ja będę dla ciebie mniej oschła.

- Rozumiem.- Powiedziała z lekkim uśmiechem Chloe, a Marinette odwzajemniła go. 

- Czy nic nie da się zrobić? Z Lilą? Ona... Ona pracuje u nas w firmie! Jakby nic się nie stało.- Warknęła ciemnowłosa, a blondynka zastanowiła się chwilę.

- Nie z tym morderstwem. Niestety.- Powiedziała Chloe, a Mari schowała twarz w dłonie.

- Ona nawet nie wywiązuję się ze swoich obowiązków...- Mruknęła pod nosem ciemnowłosa. Po chwili do pokoju zajrzał Adrien i spojrzał na obie dziewczyny, chociaż jego wzrok dłużej zatrzymał się na ciemnowłosej.

- Czekamy przy aucie od dobrych dwudziestu minut.- Wtrącił się do rozmowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro